Było już
dość ciemno ale co się dziwić skoro było po dziewiątej wieczorem. Od dobrego
czasu siedzieliśmy przy ognisku, piekąc kiełbaski, jedząc pianki, słuchając jak
Niall gra na gitarze, oraz grając w prawda czy wyzwanie.
Przechyliłam
butelkę opróżniając ją do reszty z piwa. Ja siedziałam po turecku obok Nialla,
z resztą wszyscy siedzieli z parowani.
- Larra prawda czy wyzwanie. – zapytał ją jej brat.
- Tobie nie ufam…- zaśmiała się.
- Auć, to zabolało, jesteśmy bliźniakami. – udał że
płacze.
- Wyzwanie, niech ci będzie, wiesz o mnie wszystko. –
stwierdziła wiedząc, że Dylanowi trudno byłoby odpowiedzieć na to pytanie.
- Więc musisz…o mam, no siostrzyczko, wyskakuj z ciuszków,
będziesz sobie tu siedzieć przez pół godziny w samej bieliźnie. – zaśmiał się
szyderczo.
- Dupek.- westchnęła ściągając części garderoby. Sięgnęła
do butelki i zakręciła nią. Wypadło na mnie.
- Kurde też wyzwanie. Nie mogłabyś wymyślić pytania. –
zaśmiałam się. Larra zaczęła się mocno zastanawiać nad tym co mogłabym zrobić.
Popatrzyła na brata, który również usiłował wymyślić dla mnie idealne zadanie.
W końcu
Blair zabrała głos.
- Wejdź do wody. – wskazała na jezioro. – Woda jest bardzo
zimna teraz. – uśmiechnęła się złośliwie. – Przesiedź tam kilka minut i cię
zawołamy.
- Nienawidzę cię. – burknęłam wstając z koca, na którym
siedziałam. Ściągnęłam spodnie i buty razem ze skarpetkami. Nie miałam zamiaru
wszystkiego pomoczyć. Na bosaka podeszłam do rzeki. Odwróciłam się z błagalnym
wzrokiem do blondynki błagając by nie kazała mi tego robić, natomiast ona tylko
pogoniła mnie ręką. Postawiłam jedno nogę w wodzie i zadrżałam z zimna.
- Na sam środek! – krzyknęła Larra. Skrzywiłam się
wchodząc do wody. Mimo, że woda była mi po kolana, prąd był bardzo mocny. –
Siadaj! – krzyknęli.
- Nie mam jak, prąd mnie porwie! – odparłam dygocąc, mimo
to kucnęłam ale od razu popłynęłam z wodą więc się podniosłam.
Niall
wstał z ziemi, on ściągnął tylko koszulkę , buty i skarpetki. Wszedł do wody i
usiadł za moimi plecami przyciągając mnie blisko siebie. Położył brodę na moim
ramieniu.
- Może być? – zapytał.
- Jest zimno, ale przynajmniej nie płynę dalej. – lekko
dygotałam. Poczułam wibracje w kieszeni Nialla.- Coś ci dzwoni.
Chłopak
wyjął z wody mój telefon. No tak, tylko ja mam wodoodporną komórkę. Spojrzałam
na ekran. Tylko jedno powiadomienie. Odblokowałam komórkę, weszłam w maila i
powróciłam na ekran główny.
- Kto to? – zapytał Niall patrząc mi się przez ramię. Na
tapecie miałam Deana, który trzymał mnie na kolanach gdy się huśtaliśmy.
Pamiętam, że huśtawka się potem złamała, bo na mnie usiadł Dylan a na nim
Larra.
- To Dean. Mój przyjaciel. – uśmiechnęłam się słabo.
- Opowiesz mi o nim?
- Innym razem dobrze. – odwróciłam się do Nialla, który
przybrał nieco posępny wyraz twarzy.
- Okey. – zgodził się niechętnie. Złożyłam krótki
pocałunek na jego ustach. – Masz fioletowe wargi. – westchnął. – Ej! Ludzie!
Możemy wyjść?! Zimno jest!
- Chodźcie! – Liam pomachał nam, żebyśmy wyszli z wody. Najpierw
wstałam ja a potem Niall. Zamiast usiąść przy ognisku poszliśmy się przebrać do
namiotu. Mi wystarczyło zmienić majtki i koszulkę, bo woda nie sięgała do
mojego stanika. Niall niestety zmoczył spodnie więc miał gorzej.
Wygrzebałam
z jego torby jedną bluzę.
- Nie ma sprawy weź ją sobie. – zaśmiał się gdy
przekładałam głowę przez czerwony materiał.
- Dziękuję. – pocałowałam go w policzek i dołączyłam do
przyjaciół. Podali mi kolejną porcję moich pianek, które od razu wylądowały w
moich ustach.
- Ktoś będzie chciał jeszcze? – zapytała Eleonor.
- Ja- powiedziałam z pełnymi ustami.
- Czy ty masz jakieś limity jeśli chodzi o te słodycze? –
rzucił Zayn.
- O pianki nie pytajcie. – powiedział Niall wychodząc z
namiotu. – To jej sekretna miłość, zdradza mnie z nimi na boku. – zajął miejsce
obok mnie. – El ja też chcę. – poprosił.
- Ktoś jeszcze?
- Ja w sumie też się skuszę. – Perrie się uśmiechnęła.
Spojrzałam
w stronę Harry’ego. Blair spała z głową na jego kolanach. Przecież ta blondynka
była jak dziecko, mimo, że jest o rok młodsza ode mnie. Uśmiechnęłam się
patrząc na Styles’a i młodszego Horana.
- Ile mamy jeszcze paczek pianek? – odwróciłam się do
Nialla.
- No nie wiem czy starczą do końca wyjazdu. Za dużo ich
jesz. – powiedział mi do ucha.
- No to jutro ktoś zapierdala na stację. – uśmiechnęłam
się.
- Harry?
- Harry. – zaśmiałam się cicho.
Graliśmy
dalej, ale powoli wszystkie dziewczyny zaczęły odpływać na drugą stronę. Blair
już od dawna była w namiocie, Larra zasnęła na kocu, zabierając większość
miejsca Dylanowi, Eleonor spała na ramieniu Louisa, Diana spała razem z Pezz na jednym kocu a Liam z
Zaynem zajęli drugi. Ja ledwo kontaktowała, przyłapałam się na zamykaniu oczu.
- Idź, że się połóż. – Niall lekko mnie szturchnął.
- Mhm…- już jedną nogą byłam w krainie snów.
- Ugh. – Niall westchnął i podniósł się z ziemi, by następnie
wziąć mnie na ręce. Podniósł nie z koca i zaniósł do namiotu. Zasnęłam od razu.
Wygrzebałam
się spod koca. Nialla nie było obok mnie. Wydostałam się z namiotu i spojrzałam
na Harry’ego przygotowującego kanapki na śniadanie. Spojrzał na mnie; wyszczerzył
zęby. Jego loki opadały na twarz, no i oczywiście dołeczki, które tak ubóstwia
Blair.
- No wstałaś, wszyscy już na nogach. – wypalił wracając do
robienia śniadania.
- Gdzie ci wszyscy? Nikogo tu nie ma. – podrapałam się po
głowie.
- Niall zajebał mi zbroję i pojechał na stację z Bii, Zayn
z Liamem zbierają drewno na wieczór, bo wczoraj jakoś nikomu się chciało się
chodzić. A reszta nad wodą. – powiedział podając mi talerz z kanapkami. Wzięłam
kawałek chleba do ust. Harry podał mi jeszcze sok pomarańczowy.
- Mam pytanie. – Harry spojrzał na mnie.
- No strzelaj.
- Nie boisz się jak Niall jeździ na motorze? – popatrzył
na mnie.
- Oczywiście, że się boję. – wzruszyłam ramionami. – To
jest proste, wolę, żeby jeździł po ulicach, niż w wyścigach.
- Nie masz ochoty mu zakazać?
- Błagam cię, tak postępują tępe egoistki. Nie będę mu
tego zabraniać, widać że to…- nie wiedziałam jak dobrać słowa. - …kocha. –
burknęłam w końcu.
Wypiłam
sok duszkiem, po czym wytarłam wierzchem dłoni usta. Chwyciłam za nóż, zaczęła
smarować kanapki nutellą. Kiedy loczek nie patrzył wsadziłam palec do słoika,
by go oblizać ale do głowy wpadł mi inny pomysł. Przysunęłam się do mojego
przyjaciela.
- Harry. – chłopak się odwrócił a ja przejechałam mu
nutellą po twarzy.
- No.nie.mogę. – wydukał, po czym gwizdnął mi słoik i
wsadził do niego całą dłoń.
Zerwałam
się na równe nogi, zaczęłam się cofać, zapominając że jestem na bosaka.
- Nie zrobisz tego. – wyciągnęłam rękę do przodu.
- Założymy się? – oblizał usta z czekolady.
Zerwałam
się do biegu. Czułam pod bosymi nogami mokry mech, słyszałam łamanie gałęzi.
- Winter! Czekaj! – Harry krzyknął ale, nawet nie miałam
zamiaru na niego popatrzyć. – Wbijesz sobie coś w nogę. – jak na zawołanie
poczułam coś ostrego w śródstopiu nogi. Wylądowałam na brzuchu jak długa.
- Ja pierdole. – zaklęłam pod nosem.
Jestem
jedyną osobą, która ma takiego pecha. Westchnęłam głośno. Podniosłam się
podpierając drzewo. Starałam się skakać na jednej nodze, ale było to dość nie
wygodne.
- STYLES!!! – krzyknęłam w stronę obozowiska.
Po chwili
zobaczyłam mojego przyjaciela, który zaczął się śmiać na widok mojej
podkurczonej nogi. Z jego ust padło krótkie „a nie mówiłem”, za co miałam
ochotę go zabić – powstrzymałam się. Wdrapałam się na jego plecy.
Normalnie myślałam, że zabiję Harry’ego gdy wyjmował,
oczyszczał moją ranę. Przyłożył wacik nasączony wodą utlenioną, aby następnie
zacząć bandażować moją kostkę. W tym pięknym momencie do obozu wkroczył Niall w
zbroi oraz z Blair u boku. Popatrzyli na mnie, po czym na siebie. W końcu
wybuchli śmiechem. Z moich ust poleciała wiązanka przekleństw w ich stronę.
- Co wam tak wesoło? – zapytał Harry nadal opatrując mi
nogę.
- Zastanawialiśmy się, czy Winter sobie coś zrobi.
Mieliśmy rację. – zaśmiał się Niall. Zlustrowałam go wzrokiem, który mógł
zabić.
- Idź to ściągnij, bo wyglądasz jak kaleka. – burknęłam
rzucając do niego. Byłam teraz zła na cały świat.
- Masz okres? – zapytał co jeszcze bardziej mnie
rozwścieczyło.
-Skończył mi się
trzy dni temu. – wycedziłam przez zęby.
- Nie dąsaj się Kangurku. – uśmiechnął się.
- Spierdalaj. – pokazałam mu środkowy palec.
- Jak sobie życzysz. – zniknął mi z pola widzenia.
I bardzo
dobrze. Syknęłam z bólu kiedy Harry zacieśnił bandaż na mojej nodze. Blair
wyszła z namiotu przebrana w krótkie spodenki i koszulkę. Usiadła na macie obok
kanapek i zaczęła ja jeść. Harry skończył opatrywać moją nogę. Wtedy blondynka
rzuciła mi paczkę pianek. Spojrzałam na nią.
- Pojechał specjalnie dla ciebie. – zaśmiała się. – Tylko
po nie, tak był plan. Ale że pojechałam ja kupiliśmy jeszcze piwo i jakieś tam
pierdoły. – powiedziała.
- Rzygam tęczą. – wypaliłam otwierając paczkę.
Sprawdzajcie i piszcie na hashtagu, tam w poniedziałek opublikuję datę kolejnego rozdziału ;)