wtorek, 22 lipca 2014

Rozdział 52

Obudziłam się w łóżku Nialla. Chłopak przytulał mnie na łyżeczki. Nos miał schowany w moich włosach, ręce w obronnym geście zaciśnięte na moim brzuchu a nogi splecione z moimi. Westchnęłam cicho przywołując wspomnienia z dzisiejszej nocy. Musiałam go naprawdę mocno przestraszyć akcją w nocy.
Poczułam nagłą potrzebę na siusiu. Postanowiłam się wysunąć z plątaniny ciał mojego i Nialla, ale gdy tylko lekko odsunęłam się od torsu blondyna, jego ręce mocniej zacieśniły się wokół mojej talii zmuszając do powrotu na miejsce.
- Gdzie idziesz? - nie otworzył oczu.
- Do łazienki.
Chłopak postanowił jeszcze mocniej otulić mnie w pasie. Mogłam spokojnie powiedzieć, że zaczyna mnie dusić.
- Puścisz mnie?
- Po wczorajszej akcji? - zapytał.- Nie.
- Niall ja chcę tylko siku.
- Mhm...- zignorował mnie.
Westchnęłam ciężko, postanowiłam się obrócić do niego twarzą, co można było nazwać rzeczą a wykonalną ponieważ chłopak za mocno trzymał mnie w pasie.
- Niall wczoraj spowodowałam wymioty, bo było mi niedobrze. Miałeś rację co do pianek i ich ilości. - powiedziałam spokojnie. - Nie chciałam cię wystraszyć. Po prostu ból był nie do zniesienia, mimo tabletki i gorzkiej herbaty. Nie wymiotowałam, bo chciałam się odchudzić. Uwierz mi.
Na twarzy chłopaka wymalowała się ulga.
- Kamień z serca. Ale nie rób tak więcej. - cmoknął mnie w usta.
- To mogę siku?
- Nie.
- Jak chcesz to będziesz stać pod drzwiami.
Udało mi się przekonać chłopaka. Weszłam do łazienki, i gdy miałam zamknąć drzwi, Niall wsunął się do pomieszczenia. Chciałam go wywalić, ale posłał mi wzrok, który mówił, że jak spróbuję to mnie zabije.
- Dobra. - wzruszyłam ramionami.
- Dobra? - zdziwił się gdy ściągnęłam bokserki i usiadłam na kiblu.
- Czego oczekiwałeś? Że zbesztam cię, i każę wyjść? Nie mam siły. - burknęłam załatwiając swoją potrzebę.
- A... a wstyd czy coś w tym guście?
- Wczoraj przebrałeś mnie z ciuchów w twoje rzecz, nie zapominając o zdjęciu mojej bielizny...
- Która była tak kusząca, że chciałem się wyruchać ale spałaś a nie miałem serca cię budzić. - puścił mi oczko.
- Cokolwiek. - przewróciłam oczami śmiejąc się z niego.
Wstałam z kibelka i nasunęłam na siebie z powrotem bokserki Nialla. Chłopak i tak nie mógł zobaczyć moich dolnych partii ciała ponieważ, jego koszulka sięgała mi aż do ud. Sięgnęłam po szczoteczkę do zębów. Chłopak wyjął mi ją z ręki, nałożył pastę. Posadził mnie na blacie i stanął między moimi nogami.
- Wyszczerz zęby. - poprosił.
- Będziesz mi je szczotkował jak dziecku?
- Jesteś dzieckiem. - przewrócił oczami. - No już. Będziesz je miała białe jak śnieg.
Chłopak zaczął mi szczotkować zęby a ja nie mogłam się nie śmiać. Co chwile chciałam je zamknąć aby utrudnić Niallowi zadanie, ale bez przerwy beształ mnie karcącym wzrokiem. W końcu pozwolił mi wypluć pastę i wypłukać usta.
Wróciłam do pokoju Nialla. Chłopak powiedział, że zaraz przyjdzie bo sam musi się doprowadzić do porządku. Odnalazłam moją bieliznę. Szybko ją założyłam, przystąpiłam do poszukiwań moich ubrań ale nigdzie nie mogłam ich znaleźć.
- Niall!? Gdzie są moje ciuchy. - wychyliłam głowę z jego pokoju.
Blondyn wyszedł jedną nogą z łazienki, miał już na sobie dżinsy i szczotkował właśnie zęby.
- Powinny być na dnie szafy. - wrócił do łazienki, a ja zaczęłam szukać ubrań.
Wywaliłam jego ubrania z dna szafy. Uradowana ze znalezienia ciuchów podskoczyłam do góry.
- Mam! - uśmiechnęłam się. Nasunęłam na siebie spodnie i stanęłam przed lustrem. Podparłam się pod boki patrząc na swój brzuch i nogi. Niall wszedł do pokoju. Utulił mnie w talii zasłaniając części ciała na które właśnie patrzyłam. Pocałował moje ramię, zaczął iść z pocałunkami co raz wyżej aż zatrzymał przygryzł mój płatek ucha.
Ja od samego tego gestu ciężko dyszałam, a na moim ciele była gęsia skórka. Chłopak zaczął ssać i przygryzać skórę na mojej szyi a mi się przypomniało, ile razy już miałam robioną malinkę, przez niesamowitego Nialla Horana.
- Niall...- westchnęłam cicho.
Nie przerwał do puki nie skończył swojego dzieła. Polizał je po czym standardowo dmuchnął w malinkę i odsunął się lekko patrząc w lustro, przed którym staliśmy.
- Teraz jest idealnie.
Odwróciłam się do niego i stanęłam na palcach by złączyć nasz usta w pocałunku. Niall od razy przejął dominację pieszcząc moje podniebienie. Wsunęłam palce w jego włosy, gdy jedna z dłoni blondyna znalazła się na mojej talii przysuwając mnie do niebieskookiego, a druga dociskała moją głowę pogłębiając nasz pocałunek.
Powoli zaczęliśmy się przesuwać w stronę łóżka Nialla. Nie przerywając pocałunku chłopak rozpiął moje spodnie. Lekko pchnął mnie na łóżko, po czym zsunął materiał i rzucił go w kąt mojego pokoju. Wszedł na łóżko i zawisnął nade mną, chcąc ściągnąć moje majtki.
- Nie ma tak, moja kolej. - teraz on leżał pode mną a ja mocno naprałam na jego usta. Nie przerywając pocałunku dobrałam się do paska jego spodni. Zaraz po tym jak je ściągnęłam usiadłam blondynowi na kroczu i schyliłam się do jego szyi. Zaczęłam mu robić malinkę, a gdy się zorientował było już za późno. Zrobiłam to samo co on, polizałam ją i dmuchnęłam w naznaczenie.
- Zauważyłem tu pewną niesprawiedliwość. - oznajmił Niall.
- Słucham. - położyłam ręce po bokach jego głowy.
Jego ręce znalazły się na moich udach i zaczęły sunąć ku górze.
- Bo ty masz o jedną część garderoby za dużo. - uśmiechnął się cwaniacko.
- Kup sobie stanik, będzie sprawiedliwie. - jego ręce były już na moich biodrach.
- Albo...pozbędziemy się tego irytującego materiału z twojego ciała. - dłonie blondyna w tym samym momencie odpięły mój biustonosz. W momencie znalazłam się pod nim. Usiadł lekko na moich biodrach nie zgniatając. Wyrzucił stanik za siebie. Jego oczy zaświeciły się na widok moich piersi.
- Zazwyczaj gimnastyczki są płaskie. - skrytykował dziewczyny z mojej dyscypliny sportu.
- Jestem wyją...-wstrzymałam oddech gdy chłopak wziął w usta jeden sutek i zaczął go ssać a dłonią pieścił moją drugą pierś. Oderwał się od niej. - ...tkiem. - wypuściłam powietrze z ust.
Niall postanowił pocałować mnie mocno w usta. Po chwili jego pocałunki zeszły na szczękę, sunął ustami do mojego pępka, który pocałował.
- Taka idealna. - powiedział zatrzymując się przy moich majtach. Pocałował mój wzgórek łonowy po czym zdarł moje majtki.
- Były od Victorii – jęknęłam patrząc na moją ulubioną bieliznę.
- Nie będzie ci przykro po wszystkim. - puścił mi oczko.
Przejechał językiem po mojej waginie, a ja westchnęłam głośno. Chłopak podniósł głowę spomiędzy moich nóg i spojrzał na mnie, by zobaczyć moją reakcję. Uśmiechnął się złośliwie i powtórzył swój ruch. Jęknęłam głośno gdy wsadził język w moją pochwę. W moim podbrzuszu zaczęło latać miliony motyli.
Chłopak pieprzył mnie swoim językiem, a ja dusiłam w sobie jęki. Moja klatka ruszała się bardzo szybko. Jedną rękę zacisnęłam na pościeli a drugą docisnęłam głowę Nialla do mojej kobiecości. Blondyn zaśmiał się wywołując wibracje, które doprowadził mnie do jeszcze większej ekstazy.
Przerwałam mu zabawę nim zaczęłam dochodzić. Teraz to ja byłam na górze a chłopak jedynie szczerzył się do mnie. Skradł mi szybkiego całusa. Ścisnęłam jego penisa przez bokserki. Zaczęłam go pompować do puki nie stanął na baczność.
- Teraz już oboje jesteśmy gotowi więc...- uśmiechnął się złośliwie po raz kolejny obracając nas. Znów znajdowałam się pod nim. Niall ściągnął bokserki i wbił się we mnie, uprzednio zakładając gumkę, w tym samym czasie zagłuszając mój jęk pocałunkiem. Zaczął się we mnie poruszać, dyszałam głośno. Ręce Nialla wylądowały po bokach mojej głowy.
Czułam rosnącą ekstazę w moim brzuchu.
- Niall...-jęknęłam głośno imię mojego chłopaka.
- Dojdź dla mnie skarbie. - wyszeptał do mojego ucha. Moje plecy wygięły się w łuk gdy dostałam orgazmu równo z chłopakiem. Opadliśmy na łóżko. Chłopak wyszedł ze mnie i wyszedł do łazienki. Po chwili wrócił już bez gumki i położył się do mnie przysuwając mnie bliżej swojego ciała.
- Kocham cię. - wyszeptał całując mnie w czoło.
- Ja ciebie też kocham. - przymknęłam oczy zmęczona seksem. To było po raz pierwszy jak usłyszałam to do Nialla. Teraz mogłam być pewna jego uczuć. Uśmiechnęłam się wtulają się w jego ciało. Splotłam nasze nogi.
- Drzemka po seksie?
- Zawsze i wszędzie. - mruknęłam.

***
Poczułam jak palce Nialla rysują wzorki na moim ramieniu. Uchyliłam lekko powieki i odwróciłam się do chłopaka. Skradł mi szybkiego całusa. Blondyn chwycił mnie w talii i przysunął do siebie, zmniejszając dystans między nami do zera. Przypomniałam sobie, że jestem totalnie naga, natomiast Niall zdążył założyć na siebie bokserki.
- Niall, chcę swoją bieliznę. - jęknęłam czując, że moje policzki zalewa róż.
- Mam tylko stanik. - uśmiechnął się szelmowsko.
- Proszę cię...
- Dobrze. - wstał z łóżka. Strzelił moim czerwonym stanikiem w moją stronę. W momencie znalazł się na mnie, zasłaniając piersi. Chłopak zaczął szukać bielizny dla mnie. Po chwili podał mi szorty od koszykówki, w który spałam ostatnią noc.
- Dziękuję. - założyłam je pod kołdrą. Wstałam na równe nogi i skrzywiłam się lekko czując ból między nogami. Niall się zaśmiał z mojej miny.
- Ze mną miałaś pierwszy raz? - zapytał.
- Kto jak kto, ale ty powinieneś wiedzieć, że nie tylko dziewice krzywią się z bólu po seksie. - posłałam mu kpiącą minę.
Na twarzy chłopaka dalej malował się pytajnik.
- Ugh. Dawno tego nie robiłam, a ty do małych nie należysz. - burknęłam starając się iść w miarę normalnie.
- Puki co nikogo nie ma, chodź jak ci pasuje. Jestem w kuchni. - rzucił Niall wychodząc z pokoju.
Szłam w pingwini sposób ale niestety nadal bolała mnie dolna część ciała. Jęknęłam.
- Nia...-zawahałam się przez chwilę. - Niall! - krzyknęłam.
Chłopak przyszedł. Spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem. Niall podszedł do mnie i wziął mnie na ręce w stylu panny młodej. Kurczowo trzymałam się jego szyi gdy schodził po schodach. Zatrzymał się by podrzucić mnie lekko. Dzięki temu Niallowi był nieco wygodniej. Pisnęłam cicho, gdy mnie poprawiał. Niebieskooki posadził mnie na stołku i zaczął robić śniadanie. Po chwili przede mną stała ogromna góra kanapek.
- Wooow, zjemy to wszystko?
- Tak. - uśmiechnął się zabierając talerz do salonu. Wrócił po mnie by przenieść mnie na kanapę.
- Przecież będę normalnie pełna na cały dzień.
- Zjemy wszyściutko. - wyszczerzył zęby a ja już wiedziałam o co mu chodzi. Mina mi zrzedła gdy zrozumiałam, że góra tych kanapek za istniała przede mną tylko z powodu jebanej anoreksji, którą niegdyś miałam.
- Niall, nie możesz kontrolować tego co jem i jak jem. - westchnęłam. - Wiem ile mam minimalnie zjeść, ale opychanie się nie jest dobre.
- Spokojnie, przecież w tym domu mieszka jeszcze jedna osoba, która ma spust jak ja. Teraz patrz. - chłopak się zaśmiał. - Blair! Śniadanie!
Usłyszałam tupot nóg, które zbiegały po schodach. Dziewczyna weszła do salony z telefonem podtrzymywanym przez ramię i talerzem w ręce.
- Żartujesz sobie?! - powiedziała do telefonu. - Nie? Jesteś tępy. - burknęła. - Duh? Tak, ale powiedziałam ci. - nie miałam zielonego pojęcia o czym rozmawia przez telefon ale wyglądało to komicznie. - Nie...powiedziałam ci, masz być na miejscu o ósmej. - burknęła i zaczęła nakładać kanapki na talerz. Po chwili jedna trzecia tej góry znalazła się na talerzu dziewczyny. - Harry?! Ugh. Pa. - mruknęła do telefonu. - Następnym razem bądźcie ciszej, chyba że pozwalasz mi się wyprowadzić do Harrego. - powiedziała szybko.
- No weź bez przesady.
- Niall, o boże Niall. Dojdź dla mnie. - zaczęła naśladować moje i jęki chłopaka. - Chociaż i tak byłaś najciszej z tych wszystkich panienek co tu były.
- Blair.
- Zmień pościel. - nakazała wychodząc z pokoju wraz ze swoim talerzem.

- Ma okres. - Niall przetarł twarz dłońmi. - Zawsze się wtedy tak zachowuje.

Przepraszam że tak długo ale tak jakby mi się wakacje przedłużyły bo samochód się zepsuł i mieszkałam sobie w jakiejś dziurze.

To jest mój pierwszy opis stosunku więc bez hejtów i btw. Proszę o komentarze PLISSS

piątek, 11 lipca 2014

Rozdział 51

Ważna notka dotycząca tygodniowej przerwy.

- Jesteśmy. – oznajmił blondyn wysiadając z samochodu.
Wysunęłam nogi w auta, gdy otworzył mi drzwi, po czym wysiadłam z samochodu.
- Co to za miejsce?
- Nie wiem jak to nazwać. Generalnie, to jest taki chory park rozrywki, wszystko jest tu zrobione z "jedzenia" – pokazał cudzysłów.
- A jesteśmy tu bo…
- Mam darmowe wejściówki. – wyciągnął bilety.
Super romantycznie Niall, ty to umiesz zadowolić kobietę. Powstrzymałam się od ciętego komentarza na ten temat. Blondyn pociągnął mnie w stronę kas. Przeszliśmy przez bramę, po czym dostaliśmy się pod wielką mapę parku. Zaczęłam się rozglądać na wszystkie strony, gdy Niall studiował mapę.
- Czuję się jak w teledysku Katy Perry, Califonia Girls. – uśmiechnęłam się.
- To dobrze czy źle?
- Zajebiście. – spojrzałam na mapę. – Patrz na to. – pokazałam palcem na kamikaze.
- Niech będzie.
Splotłam nasze palce razem i ruszyliśmy w stronę karuzeli. Kolejka była mała, nawet nie było dużo osób, bo z tego co mówili, to największe tłumy są wieczorami. Zajęliśmy miejsce na samych przodach. Jako, że pierwszy raz weszła na Kamikazę zaczęłam lekko panikować.
- Może ja jednak wysiądę. – zaśmiałam się nerwowo.
- Nawet nie żartuj, będzie fajnie zobaczysz.
Przewróciłam oczami. Kraty się opuściły, odcinając mi drogę ucieczki. Powoli zaczęliśmy się bujać. Kiedy zaczynaliśmy być na dość dużej wysokości zaczęłam piszczeń.
- Ja nie chcę, nie, nie, nie, nieeeeeee! – wydarłam się. Usłyszałam jak Niall się ze mnie śmieje.
Gdy byliśmy do góry nogami, zaśmiałam się z faktu, że mam rozpuszczone włosy. Zamiatały sufit kabiny. W końcu przestałam krzyczeć, po czym dołączyłam do Nialla i śmiałam się. Wysiadłam z karuzeli i lekko się zatoczyłam, jakbym była pijana. Czknęłam głośno.
- O mój boże. – jęknęłam narzekając na czkawkę.
- Nie podobało ci się?
- Ni…- czknęłam. – …eee.
Niall kazał mi poczekać na małej ławeczce po czym zniknął w tłumie ludzi. Zaczęłam się rozglądać za innymi atrakcjami ciągle czkając. Podskakiwałam na ławce pod wpływem skurczów przepony, które doprowadzały mnie do szału. Po chwili pojawił się Niall z małą butelką wody. Cmoknął mnie w usta i dał butelkę. Wypiłam połowę, udało się, czkawka mi przeszła.
- Co teraz? – zapytałam.
- Filiżanki, rollercoster, gabinet luster, może być jeszcze przepłynięcie tunelem zakochanych.- powiedział a na jego policzkach pokazał się rumieniec.
Pocałowałam go w nos, po czym ruszyłam do kolejki na filiżanki.

***
Na niebie było widać już gwiazdy, cały park był pięknie oświetlony, a ja śmiałam się z Nialla, że uroczo wygląda na tle tych wszystkich lampionów w kształcie babeczek. Fuknął niezadowolony. Pokazałam mu język robiąc zdjęcie telefonem.
Byłam wyczerpana jeżdżeniem na karuzelach, więc postanowiliśmy pochodzić między namiotami. Byliśmy już w salonie gier, gabinecie luster. Teraz po prostu chodziliśmy alejkami w miasteczku, by potem udać się spokojnie na kolację do restauracji w tym parku. Zatrzymałam się przy jednym kramie widząc super ekstra pięknego pingwina. Strasznie mi się spodobał. Jednak Niall popatrzył chwilę na przytulankę po czym pociągnął mnie do restauracji.
Zajęliśmy miejsce przy oknie na dwóch dużych kanapach. Podeszła do nas kelnerka, trzepocząc rzęsami do Nialla. Dziewczyna chyba zupełnie nie robiła sobie nic, z tego powodu, że siedzę tuż obok mojego chłopaka.
- Mogę przyjąć twoje zamówienie. - zapytała Nialla.
- Omlet owsiany z dżemem nisko słodzonym, - blondyn utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy ignorując nadętą blondynkę. - dla mnie naleśniki z czekoladą. Chcesz coś do picia? - zapytał.
- Wodę niegazowaną prosto z lodówki. - I zero nadętych kelnerek. Dodałam w duchu.
- W takim razie dwa razy woda niegazowana z lodówki. - Oddał jej menu.
Odprowadziłam tą idiotkę wzrokiem, aż za zaplecze, po czym wróciłam do Nialla. Chłopak się uśmiechał.
- Jesteś zazdrosna. - zauważył.
- Nie prawda. - splotłam ręce na piersi, opierając się o krzesło.
- Kłamiesz. - szybko przesiadł się obok mnie. Pocałował mnie w policzek. Położyłam głowę na jego ramieniu. - Zmęczona?
- Bardzo. - westchnęłam lekko przymykając powieki.
- Wytrzymaj jeszcze kolację i deser to pojedziemy do domu. - pocałował mnie w głowę. - Wstawaj bo idzie nadęta kelnerka. - mruknął mi do ucha. Jęknęłam otwierając oczy. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Dziewczyna postawiła przed nami talerze i wodę. Gdy tylko odeszła od stolika odsunęłam swojego omleta od siebie i otworzyłam butelkę z wodą rozlewając ją do szklanek z lodem.
- Myślałęm, że lubisz omlety.
- I nie myliłeś się. - uśmiechnął się. - Ale to była wredna suk i bankowo napluła mi do jedzenia.
Niall jedynie pokręcił zrezygnowany głową, śmiejąc się pod nosem, i przysunął mi talerz z jego naleśnikami. Od razu chwyciłam za widelec i odkroiłam sobie kawałek.
- Poczekasz chwilę? - zapytał mnie blodnyn. - Muszę iść zadzwonić.
- Jasne. Zamówię jeszcze jedną porcję naleśników. - powiedziałam odprowadzając mojego chłopaka do drzwi restauracji. Powoli jadłam naleśniki, dopiero gdy skończyłam, przywołałam jakiegoś kelnera prosząc o jeszcze jedną porcję. Tym razem pozwolę zjeść ją Niallowi.
Blondyna nie było już od dwudziestu minut. Znudzona ciągłym czekaniem, wyciągnęłam telefon by przeglądnąć interakcje na Tumblrze i Twiterze.
W końcu Niall wrócił do stolika trzymając coś za plecami. Spojrzałam na niego jak na kretyna. Jedna z moich brwi wystrzeliła w górę patrząc na chłopaka podejrzliwie.
- Co ty kombinujesz.
- Bo wiesz. Jak mi się nudziło, to ustrzeliłem ptaka. - zaśmiał się wyjmując przytulankę zza pleców.
To był te pingwin, którego zobaczyłam w jednym z namiotów. Był śliczny.
- Dziękuję. - przytuliłam się do niego, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi. - Zamówiłam ci drugie naleśniki.
Niall zjadł swoją kolację, postanowiliśmy pójść jeszcze do stołu szwedzkiego ze słodyczami. Kiedy zobaczyłam miskę pianek i fontannę z czekoladą oczy mi się zaświeciły. Patrzyłam na najlepsze połączenie smakowe w całym wszechświecie. Nałożyłam sobie bardzo dużo pianek na talerz. Oblizałam usta patrząc na mój deser.
- Winter nie za dużo tego nabrałaś? - zapytał Niall. - Będzie cie bolał brzuch.
- Spokojnie, to mało. - wypaliłam, wiedząc, że będę jeszcze chodzić po więcej.
- To się źle skończy. - mruknął pod nosem biorąc jabłko do ręki.
Przewróciłam jedynie oczami, lekceważąc słowa mojego chłopaka. Usiedliśmy z powrotem przy stoliku. Wzięłam jeden widelczyk i zanurzyłam piankę w czekoladzie, by następnie wsunąć ją do buzi. Podsunęłam talerzyk Niallowi.
- Spróbuj, są mega dobre. - powiedziałam uśmiechając się.
Chwyciłam piankę po czym wsadziłam ją chłopakowi w usta. Zaśmiał się jedynie przełykając smakołyk ustach.
- Dobre, ale wolę owoce w czekoladzie.
- Pfff... nie znasz się – burknęłam.
- O gustach się nie dyskutuje. - pokazał rząd śnieżnobiałych zębów.
- Ta, ta...- podniosłam się żeby napełnić swój talerz kolejną porcją pianek.
Siedzieliśmy jedząc nasze desery co chwila śmiejąc się z zdjęć na moim telefonie. Podczas wyjazdu na biwak zrobiliśmy naprawdę sporo fotek. Śmiałam się z fotografii przedstawiającej Loczka umazanego czekoladą, następna ukazywała mnie, jak jęczałam gdy jak Harry zakładał mi opatrunek na skaleczoną nogę.
Około godziny dziesiątej postanowiliśmy wracać do domu. Niall otworzył mi drzwi do jego samochodu. Zajęłam swoje miejsce. Chłopak okrążył samochód i usiadł za kierownicą.
- Idź spać. Przeniosę cię do domu. - powiedział troskliwie.
Posłałam mu jedynie zmęczony uśmiech. Oparłam głowę o szybę samochodu, po czym osunęłam się w krainę snów.

***
Obudził mnie, ostry ból brzucha. Moja głowa leżała na piersi Nialla, a chłopak otulał mnie ramieniem. Chciałam podkulić nogi, ale niestety nie było to możliwe, ponieważ musiała bym odsunąć się od niego, czego nie chciała robić.
Postanowiłam obrócić się na plecy aby nie przygniatać, mojego bolącego brzucha. Zamknęłam oczy, starając się pogrążyć w krainie snów, jednak kujące uczucie w brzuchu postanowiło o sobie przypomnieć niemal natychmiast. Podniosłam się z łóżka, zostawiając blondyna samego. Zeszłam powoli do kuchni.
Zapaliłam lampkę nad blatem kuchennym i wyciągnęłam apteczkę. Łyknęłam proszki na brzuch. Nastawiłam sobie wodę na herbatę. Usiadłam na wysepce podkurczając nogi pod klatkę piersiową. Dopiero wtedy zorientowałam się, że Niall mnie przebrał.
Miałam na sobie jego czarną koszulkę i bokserki. Zarumieniłam się na samą myśl, że widział mnie nago.
Czajnik pstryknął dając mi sygnał, że woda nadaje się do zalania herbaty. Wyciągnęłam biały kubek i woreczek z miętą. Nalałam do naczynia wody a potem przykryłam talerzykiem, aby zaparzyć napój.
Wróciłam do poprzedniej pozycji zwijając się kuleczkę na blacie kuchennym. Po kilku minutach chwyciłam za kubek i powoli zaczęłam pić jego zawartość, co chwila parząc sobie język. Po wypiciu herbaty postanowiłam wrócić do łóżka, jednak było jeszcze gorzej. Brzuch bolał mnie po słodyczach do tego stopnia, że nie mogłam się wyprostować.
Kretynka. Zganiłam się w głowie. Trzeba było iść zwymiotować. Przejdzie od razu. Jęknęłam głośno schylając się lekko. Na wymioty mi się nie zbierało, ale jeżeli faktycznie zwymiotuje to pozbędę się wszystkiego z brzucha.
Zaczęłam się bić z myślami, jednak wygrała myśl z wymiotowaniem, bo miałam serio dość tego bólu. Dostałam się do ubikacji. Usiadłam przed kiblem i westchnęłam ciężko, że robię rzecz, do której nigdy miałam nie wracać.
Wepchnęłam głęboko palce do gardła. Naciągnęło mnie w mocno, po czym zaczęłam wymiotować. Czystą ręką trzymałam swoje włosy, aby nie zostały ubrudzone kolacją i deserem.
Powoli opadałam z sił. Takie robienie twixa kończy się zawsze na spaniu. Wymiotowanie była naprawdę męczące, na dodatek zrobiłam to w przerwie między snem. Gdy wszystko co miałam w brzuchu wylądowało w ubikacji, musiałam się modlić by to piekło się skończyło. Najgorsze w anoreksji było tycie i smak żółtego płynu z żołądka.
Wyplułam ślinę do ubikacji i podniosłam się z ziemi. Nogi mi lekko dygotały. Wypłukałam swoje usta, po czym wyszczotkowałam je swoją szczoteczką, którą zostawiłam u Nialla w razie jakby co. Trzęsącymi rękami podpierałam się o białą umywalkę. Gdy skończyłam i podniosłam głowę w lustrze zobaczyłam mojego chłopaka.
Włosy blondyna opadały na jego niedobudzoną twarz, miał na sobie same szorty, przez co mogłam zobaczyć jego dobrze zbudowany brzuch. Odwróciłam się do niego. Stał i gapił się na mnie.
- Niall? - zapytałam, nie wiedząc o co mu chodzi.
- Dlaczego to zrobiłaś? - zapytał patrząc na mnie. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Nie mając siły stać na nogach usiadłam na ziemi. Niall w momencie znalazł się przy mnie. Wziął mnie na kolana i mocno przytulił.
- Winter, jesteś piękna, nie musisz się odchudzać. Słyszysz. - schował głowę w zagłębienie obok mojej szyi. - Nie odchudzaj się podobasz mi się taka jaka jesteś.
Teraz zrozumiałam. Niall myślał, że zwymiotowała, bo nażarłam się słodkiego i teraz niby zwymiotowałam aby nie przytyć. Przytuliłam się do niego lekko przymykając oczy ze zmęczenia.
- Ale ja...

- Shhhh – złączył nasze usta w pocałunku. Po raz kolejny przeszedł mi dreszcz po plecach, a w brzuchu zaczęło latać ogromne stado motyli. Chłopak oderwał mnie od siebie, i z powrotem zamknął w swoich ramionach. Zaczął lekko nami kołysać na boki powtarzając mi do ucha, że jestem piękna i mam w sobie nic nie zmieniać i się nie odchudzać. Zasnęłam mu w ramionach w łazience.

Hej kochani.
Nie wiem czy wiecie ale mamy jeszcze 2 rozdziały i epilog, ale spokojnie, będzie II część Violent, ale to było tak na marginesie.

Tak więc jadę na jachty, nie będzie mnie przez tydzień i przez tydzień nie będę pisać, więc jeżeli wrócę nie oczekujcie od razu rozdziału. To tyle w tej sprawie.

Słuchajcie proszę was o komentarze, bo to wygląda tak, że ślęczę nad rozdziałem kilka godzin albo dni, wy przychodzicie i czytacie. Pod ostatnim postem było tylko 12 komentarzy jak spokojnie dobijaliście po 12. Dla was komentarz to kilka sekund, a one dają bardzo dużą motywację do pisania. Nie błagam was o litanie, tylko dwa zdania. Mi wystarczy że napiszecie swój ulubiony moment rozdziału.

No nic, do zobaczenia za tydzień
Love ya
Śnieżka

niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 50

przeczytaj notkę pod rozdziałem
Podniosłam się z krzesła piorunując Damone’a wzrokiem. Chłopak ewidentnie nie wiedział co zrobił, ale po opuszczeniu pomieszczenia przez Nialla, miałam ochotę go spoliczkować, tak, że miałby śliwę pod okiem do końca swoich dni.
Wyszłam z Niallem chcąc go dogonić ale nie znalazłam go w ogrodzie. Opuściłam posiadłość, wychodząc na ulicę. Blondyn szedł chodnikiem żwawym krokiem.
- Niall! – krzyknęłam za nim, ale postanowił mnie zignorować. – Zaczekaj!
Postanowiłam go dogonić, bogu dzięki że ubrałam te stare baletki. Dogoniłam chłopaka a gdy tylko moje palce dotknęły wierzchu jego dłoni, odsunął ją i odwrócił się gwałtownie.
- Kto to Dean? – wycedził przez zęby.
- Niall, to nikt ważny, dlatego nie mówiłam.- usiłowałam go odciągnąć od bolesnego tematu.
- Winter, nie jest nie ważny, ponieważ z tego co usłyszałem dość sporo o tobie wie, chcieli cię z nim swatać. Czy to jest ten sam chłopak co na twoim telefonie? – zapytał.
- Tak ale…
- To jest ten chłopak o którym rozmawiasz przez telefon i mówisz, że go kochasz? – nakręcał się a ja robiłam małe kroczki w tył.
- Tak ale on…
- Nie mam ochoty tego słuchać.- odwrócił się na pięcie i ruszył przed siebie. Dalej Wii zatrzymaj go…Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić…Po prostu to powiedz. Nie chciałam mówić nic co było związane z Deanem ale ta rozmowa była nie unikniona.
Pociągnęłam nosem i wtedy zorientowałam się że płaczę. Ofiara losu. Zawahałam się chwilę ale w końcu wzięłam się w garść. Niall był jakieś kilkanaście metrów przede mną.
- Jeżeli myślisz że zdradzam cię z Deanem to się grubo mylisz! – krzyknęłam tupiąc nogą jak mała dziewczynka.
Podniósł rękę w lekceważącym geście pokazując, że nie ma zamiaru mnie słuchać.
- Ja pierdole! Idioto on leżu od półtora roku w grobie! – krzyknęłam zmuszając go do zatrzymania się, a moja bariera między szlochem a histerycznym płaczem pękła.
Osunęłam się na ziemię zalewając się łzami. Mimo uprzednio branych leków, miałam wrażenie, że po raz kolejny dostaję ataku paniki, nie związanym z motorami, a uczuciem samotności. Cała drżałam, miałam płytki oddech…praktycznie ledwo nabierałam powietrza w płuca. To wszystko mnie przerosło. Nie chciałam wyjawiać tego Niallowi w taki sposób. Oddech ugrzązł mi w płucach, a ja łapczywie próbowałam go złapać. Moje ręce całe się trzęsły a liczne próby powstrzymania tego zdały się na nic.
Poczułam dłonie na moich policzkach. Błądziłam oczami na wszystkie strony nie mogąc się uspokoić. Wiedziałam, że osobą przede mną jest Niall, ale za żadne skarby nie mogłam się skupić na jednej rzeczy.
- Winter. – ton jego głosu był spokojny. – Winter spójrz na mnie, słyszysz? – uniósł moją twarz abym była zmuszona na niego patrzeć. – Spokojnie, oddychaj…nic się nie dzieje. Wdech-wydech. –instruował powoli usiłując mnie uspokoić.
W końcu mój oddech zwolnił.
- Bardzo dobrze. – jak można być tak bipolarnym?! Przed chwilą się na mnie złościł, a teraz mi pomaga. – Spokojnie, wszystko gra. – moja klatka piersiowa unosiła się i opadała. Przygarnął mnie do siebie a ja się rozpłakałam…tym razem normalnie.
- On…on nie żyje, już tak długo…- zaszlochałam - …dalej za nim tęsknie…nie…nie mogę się z tym pogodzić. – Niall mocniej mnie przytulił wiedząc że w tej chwili potrzebuję pocieszenia.
- Nie mów, jeżeli nie…
- Jesteś kretynem. – odsunęłam się do niego. – Jak ci nie powiem to będziesz mi robił wyrzuty do puki ci nie opowiem. – wypaliłam ścierając łzy z policzków.
Na jego twarzy wymalował się grymas. Wiedział doskonale, że mam rację. Westchnęłam ciężko. Podniósł się z ziemi, po czym podał mi rękę, którą od razu przyjęłam. Ruszyliśmy w stronę parku w ciszy. W końcu usiadłam na ławce czując, że stopa którą rozcięłam na biwaku, daje się we znaki.
Podwinęłam nogi pod klatkę piersiową.
- Usiądź. – wskazałam na miejsce obok siebie.
- Postoję.
- To długa historia. – burknęłam, dalej lekko zła na chłopaka.
Przewrócił tylko oczami po czym zajął miejsce obok mnie, na zielonej ławce. Patrzyłam tępo w drzewo przed nami, nie miałam zielonego pojęcia, jak zacząć to wszystko opowiadać, co powiedzieć, co zatrzymać dla siebie…Lepiej już nic nie zatrzymuj bo skończy się gorzej niż jest.
- Chyba najpierw muszę uwzględnić, że do ósmego roku życia nie uczyłam się w szkole. Rano uczyła mnie mama, a od godziny dwunastej do wieczora chodziłam na gimnastykę. Przeprowadziliśmy się do nieco większego miasta, gdzie spokojnie można było zapisać mnie do szkoły państwowej. – wymamrotałam. – Byłam totalnie aspołecznym dzieckiem, ale to tylko dlatego, że nie miałam tematu do rozmowy z innymi. Wszystko o czym mówiłam to była gimnastyka i nauka. Któregoś dnia w szkole wpadłam na jakiegoś chłopaka z wyższej klasy. Puścił jakąś ciętą uwagę, a ja mu odpyskowałam, zamykając mu tą nie wyparzoną jadaczkę. Całe zajście widział chłopak z czwartej klasy. Powiedział mi, że jeszcze nikt temu chłopakowi nie odpyskował. Tak poznałam Deana.
Można powiedzieć, że mnie do siebie przygarnął, przez co zaraziłam się chorą obsesją na punkcie motoryzacji. Mając piętnaście lat, Dean miał siedemnaście, poznałam Larrę, Dylana, Mię i Lilah. Dylan wygadał się o wyścigach przez co dostał mocno przez łeb od Larry. – Uśmiechnęłam się pod nosem. – Byłam kurduplem w tej całe załodze. Do puki nie zaczęłam jeździć, byłam osobą odpowiadającą za dane techniczne pojazdów. Szybko je zapamiętywałam, wiedziałam o każdym motorze, wszystko.
- Zauważyłem.
- A potem wsadzili mnie na motor. Za moją naukę odpowiadał Dean, którego traktowałam jak starszego brata. Nauczył mnie wszystkiego co umiał, po czym wystartowałam w wyścigu wygrywając go. W końcu wpakowali mnie do warsztatu. Półtora roku temu chcieli wypróbować nitro. – burknęłam wiedząc, że będę płakać.
- To jest przed śmier…
- …nie kończ proszę cię. - ledwo się trzymałam kupy. – Jako jedyna chciałam się nauczyć to montować, więc spróbowałam na motorze Deana. To było kilka godzin przed tym jak dali znać, że wyścig będzie wieczorem. Niemal błagałam o to żebym mogła jechać z nim, nie chciał się zgodzić bo następnego dnia miałam zawody gimnastyczne, ale w końcu uległ.. Zgodził się…- zaszkliły mi się oczy. – Coś poszło nie tak tuż przed metą, motor wpadł w poślizg. Dean zwolnił na tyle, że ześliznęłam się z motoru i lekko potłukłam, a on…- z oczu poleciały mi łzy. Kątem oka widziałam Nialla, który walczył ze sobą, nie wiedząc czy mnie przytulić czy nie. – a on wylądował w ciężkim stanie w szpitalu. Na następny dzień poszłam na te zawody z wieloma siniakami, patrzyli się na mnie, jakbym była z kosmosu. Udało mi się wykonać ćwiczenia na poręczach. I tylko tyle. Przed wejściem na równoważnię, zobaczyłam mamę Deana wychodzącą z trybun całą zapłakaną. Wiedziałam co się stało. Mój brat odszedł. Spadłam z równoważni przesuwając rzepkę…
- I to koniec?
- Nie, wolę powiedzieć wszystko, żebyś potem nie miał wątów. – powiedziałam płacząc. – Tydzień potem był pogrzeb, ale można byłoby go uznać za podwójny bo ja też nadawałam się do grobu. Przez śmierć Deana zaczęłam się bać motorów, które kochałam nad życie. Ale było gorzej. Tak się przejęłam odejściem brata, że nabyłam sobie jakże niesamowicie uroczej choroby psychicznej.
Niall popatrzył na mnie pytająco.
- Byłam anorektyczką, nie zauważyłam, nawet że nie przyjmowałam pokarmów, a jak się zorientowałam, nadawałam się i wyłącznie do ośrodka na leczenie. Nie trwało to długo. Zabroniono mi uprawiać gimnastykę co było dla mnie takim ciosem, że zaczęłam się leczyć. – cały czas płakałam przypominając sobie, okropny pobyt w ośrodku. – Byłam sama, rodzice pracowali, nikt mnie nie odwiedzał bo Dylan i Larra się zmyli z Nowej Zelandii a dziewczyny pojechały na praktyki do Australii. Masakra jednym słowem. Zaraz po wydostaniu się stamtąd przeprowadziłam się tutaj. Koniec historii. – burknęłam ciągnąc nosem.
Kątem oka zauważyłam, że Niall patrzy na mnie, w końcu owinął swoje ręce wokół mnie, przyciągając do siebie.
- Minęło tyle czasu a ja nadal nie pozbierałam się po jego śmierci. – wychlipałam. Lekko zaczęłam szczękać zębami bo było już dość chłodno. Niall odsunął mnie od siebie, ściągnął swoją kurtkę i kazał mi ją założyć.
- A najgorsze były w tym wypadku słowa udawanego współczucia, a w rzeczywistości nikt nie wiedział jak jest naprawdę. Nie mieli bladego pojęcia jakie to uczucie.
- No to teraz, mogę powiedzieć współczuję bez wyrzutów sumienia. – próbował mnie rozśmieszyć, ale niestety nie załapałam o co chodzi. – Straciłem rodziców pamiętasz.
- Jesteś okropny. – walnęłam go w ramię śmiejąc się; zrozumiałam jego żart.
W końcu zdecydowałam, że pójdę do domu. Niall odprowadził mnie do domu. Stanęłam na werandzie. Pocałowałam go jedynie w policzek, dając mu sygnał do tego, że ma iść do domu i dać mi pobyć w samotności. Wyrzuciłam to z siebie. Nareszcie.



W przyszłym tygodniu w piątek dodam rozdział 51 ale potem długo nie będę dodawać bo mnie nie będzie bo jadę na mazury, a potem będę systematycznie chodzić na lekcje angielskiego. Więcej powiem w przyszłym tygodniu :*

środa, 2 lipca 2014

Rozdział 49

Siedziałam na kocu ułożonym na dość dużej skale. Oczywiście nie mogłam się kąpać bo z tą rozciętą stopą nie bardzo mogłam wejść do wody. Mój telefon zadzwonił dając znać, że mam obrócić się na brzuch. Jęknęłam gdy ktoś zasłonił mi światło.
- Co ty robisz? – zapytał, po głosie poznałam mojego chłopaka.
- Zmiana pozycji co trzy minuty zapewnia równomierną opaleniznę. A skoro nie wolno mi się kąpać, postanowiłam wrócić do opalenizny z Nowej Zelandii. – powiedziałam.
- Wygląda to nieco głupio. – zaśmiał się.
- Muszę się poświęcić.
            Nie odezwał się tylko, położył obok mnie trącając mokrym ramieniem. Dzisiaj mieliśmy się zbierać do domu, jakoś nie specjalnie uśmiechało mi się wracać do domu, ale chłopcy mieli kolejny wyścig, którego nie mili zamiar przegapić. Larra się tak napaliła, że siedział przy swoim motorze  już od dobrych godzin, mimo braku jakichkolwiek narzędzi. Dylan usiłował ją od tego odciągać ale jego siostrzyczka za bardzo się nakręciła.
- Musimy wracać? – jęknęłam. – Za dobrze mi tu.
- Mówi to mieszczuch, który jest po raz pierwszy na biwaku.
- Zamknij się dobra? – wypaliłam. – może mi się podoba?
            Dwie godziny potem wszyscy byli spakowani. Chłopcy wrzucili wszystko do bagażnika samochodu. Zajęłam swoje miejsce. Reszta naszej paczki oddaliła się w stronę motorów, które ukryli. Szczerze powiedziawszy nie chciało mi się wracać z wielu powodów. Jeden to szkoła, dwa to wyścig, a trzy to after party na które obiecałam Niallowi pójść. No tylko skakać z radości.

            Stukałam paznokciami o blat stołu w mojej kuchni. Mama powiedziała, że mogę nieco ożywić dom, bo zapłaciła rachunki, więc postanowiłam przesiedzieć czas wyścigu u mnie w domu. Zasadniczo to miałam się przygotowywać na imprezę, ale nie bardzo mi się chciało. Z początku dzisiejszego dnia obiecałam sobie, że nie będę się denerwować o tego debila ale jak widać pękłam.
            Zakończyłam sałatkę. Nałożyłam sobie trochę na talerz, wyjęłam chleb czosnkowy, który ułożyłam na białych tacach. Wzięłam sobie od niego piętkę po czym usiadłam na stołku i zaczęłam jeść swoją kolację. W trakcie jedzenia, bawiłam się telefonem i w galerii znalazłam całkiem fajne zdjęcie Dylana. Oczywiście jego mina była równie poważna co na poprzednim. Zmieniam sobie tapetę i w tym samym momencie do mojego domu wkroczyła Blair.
            Miała na sobie skurzaną spódniczkę nad kolano, bluzkę wykrojoną tak, że odkrywała jej pępek, ale plecy były już więcej zakryte niż brzuch. Na nogach miała koturny. Włosy zaczesała w wysokiego kucyka.
- Ty jeszcze nie gotowa?
            Pokręciłam przeczącą głową.
- Boże będzie fajnie, te imprezy są naj bardziej zajebiste ze wszystkich, na których ktokolwiek był.
- No nie wątpię. – mruknęłam przypominając sobie sytuacje jak na jednej imprezie była fontanna z wódką i Dylan postanowił się napić ze strumienia. Potem była walka na żarcie, granie w tchórza, grałam z Deanem, oczywiście on pękną mówiąc że nic mi nie zrobi, chujowo dobrali wtedy pary, potem wyzwanie czy całowanie, krzyczenie na całe miasto że jest się lesbijką w samej bieliźnie, z wibratorem w ręku a na sam koniec pocałowanie Larrę z języczkiem nie bardzo zniżyło moją reputację, stwierdzili że jestem ostro jebnięta. Nie miałam zamiaru całować Deana po raz dziesiąty tego wieczoru. To już by był szczyt chyba szczytów.
- No weź, idź się przebierz. Zrobimy cię tak, że - nie wierzę, że to mówię – wypaliła – że Niallowi stanie.
- A może nie chcę. – nadal grzebałam widelcem.
- Ta każda tego chce. – burknęła. – Nie chcesz się pieprzyć z Niallem?
- Nie. – odpowiedziałam prosto z mostu.
- Bo?
- Słyszałaś historię tych wszystkich panienek, które bzyknął? Raz i wypierdalaj. – już otworzyła usta żeby coś powiedzieć. – I nawet nie mówi mi, że taki nie jest, bo jest.
- No dobra poddaję się, ale impra to impra, nie musi cię bzyknąć ale wyglądać ładnie musisz.- pociągnęła mnie za rękę w stronę schodów.
            Jęknęłam kiedy wepchnęła mnie do szafy. Stanęłyśmy przed wieszakami. Kolejno pokazywała moje sukienki, ale na żadną nie mogłam się zdecydować.
- No Wii, bo nas zima zastanie. *
- No ubaw po pachy, patrz jak się śmieję, ha, ha. – warknęłam. W końcu znalazłam bufiastą sukienkę bez ramiączek, z paskiem w talii i dość szerokim kloszem. Siłą Bii zmusiła mnie do jej założenia. Znalazła mi baletki. Uśmiechnęłam się na samą myśl, że kiedy je ostatnio nosiłam było to trzy lata temu, kiedy jeszcze uważałam, że każde podwyższenie to zło.
            Wsunęłam je na stopy.
- Zadowolona?
- Zwiąż jeszcze włosy. – rozkazała.
- Nie. – wypaliłam odchodząc od toaletki.
- Bo?
            Wymamrotałam coś niezrozumiałego.
- Proszę?
- Niallzrobiłmimalinkę. – burknęłam po raz kolejny.
- Możesz wyraźniej?
- Niall zrobił mi malinkę. – wypaliłam wstając od toaletki. Sięgnęłam po mój telefon wsadzając go za pasek stanika.
- Mogłabyś to kiedykolwiek zostawić? – zapytała Bii, patrząc jak wkładam komórkę.
- Uzależnienie, inne telefony, mniejsze, trzymałam na biodrze pod materiałem majtek. – wyjaśniłam dziewczynie.
- Mogłam, żyć bez tej wiedzy. – zmarszczyła nos.
            Zeszłyśmy do mojej kuchni a ja postanowiłam dalej pogrzebać w mojej sałatce. Nie byłam w nastroju do imprezowania, nie specjalnie, ciągnęło mnie na tę imprezę.
            Blair wyciągnęła z lodówki sok pomarańczowy, po czym nalała go do dwóch dużych kubków. Wypiłam swoją zawartość duszkiem, uprzednio łykając lekarstwa na uspokojenie.
- Aż tak bardzo się denerwujesz?
- Aż tak bardzo nie chcę tam iść. – przewróciłam oczami. – Podejrzewam, że teraz wszystko będzie mnie mogło wyprowadzić z równowagi.
- Ubezpieczenie? – podniosła jedną brew.
- Dokładnie. –zaczęłam jeździć palcem wskazującym na około kubka.
            Po pół godziny czekania, do domu wkroczył Niall oraz Harry. Mój chłopak miał na sobie czarne rurki, białą koszulkę z dekoltem w serek oraz skurzaną kurtkę a do tego białe trampki. Włosy miał postawione do góry.
            Przywitałam się z chłopakiem. Harry zgarnął Bi na motor…czegoś ty się spodziewała? After party po wyścigu motocykli i wszyscy przyjadą samochodami? Było by dla ciebie zbyt pięknie. Usiadłam w samochodzie.
- Coś ty taka bez życia? – zapytał Niall.
- Jestem na lekach, działają dość mocno. – wyjaśniłam opierając głową o szybę.
            Po piętnastu minutach drogi znaleźliśmy się pod jakimś dużym domem. Ze środka dobiegała głośna muzyka. Z okien padały kolorowe światła, a na około całej posiadłości szwendali się ludzie, skąpo ubrane dziewczyny, młodzi motocykliści, bardzo wiele osób z naszej szkoły.
            Wysiadłam z samochodu. Weszliśmy do budynku i od razu masa osób obskoczyła mojego chłopaka, oczywiście ja odsunęłam się od całej tej zgrai, udając się na poszukiwanie kuchni. Znalazłam pomieszczenie po kilku sekundach ponieważ było ono umieszczone niedaleko wejścia.     
            Na blacie kuchennym walała się masa butelek po piwie, kartony po pizzy i wiele kulek z aluminium, za pewne po fast foodach. Usiadłam przy stole odnajdując jedną czystą szklankę, paczkę pianek…jesteś w niebie… i kawałek pizzy. Oczywiście zabrałam się za pianki, poprzednio wyciągając z pod taśmy stanika mój telefon. Zrobiłam zdjęcia na tumblr’a z podpisem „Gruba impra” a następnie je opublikowałam zdobywając kilka serduszek i reblogów.
            Poczułam pocałunki na mojej szyi. Lekko się wzdrygnęłam, po czym usłyszałam chichot Nialla.
- Będziesz tak siedzieć całą imprezę?
- Może? – uśmiechnęłam się przeglądając zdjęcia na instagramie.
- Hej Niall. – chłopak z zielonymi włosami wkroczył do kuchni. Spojrzałam na niego unosząc brew. Kto nie zna Nialla? Dobre pytanie kretynko.
- Hej Damon. To jest Winter Johnson, moja dziewczyna. – przedstawił mnie a chłopak spojrzał na mnie przekrzywiając głowę.
- Gdzieś słyszałem to nazwisko. – uśmiechnął się a ja uniosłam jedną brew.
- Raczej nie, wcześniej tu nie mieszkałam jestem z Nowej Ze…
- Zelandi! Już wiem. – wykrzyknął przypominając coś sobie. – Winter Johnson, ty jesteś dziewczyną od Deana, no nie źle, kto by pomyślał, że królowa torów z Nowej Zelandii zaszczyci nas  swoją obecnością. – kątem oka spojrzałam na Nialla, któremu powoli ciemniały oczy. – Prędzej bym pomyślał, że spikniesz się z tamtym debilem, ale ty i Niall? Z tego co opowiadał Dean to nie rozstajesz się z telefonem, w ogóle tyle o tobie opowiadał, zawsze po wyścigach w Abeerdenie jechaliśmy do jego willi i tam graliśmy…- szczerze powiedziawszy przestałam słuchać faktów o Deanie, które doskonale znałam. Spojrzałam na Nialla.

            O kurwa…




Z nudów zrobiłam zakładkę informowani, podawajcie tam swoje maile, proszę o komentarze :*