Sądziłam że jak położę się spać to spokojnie obudzę się na
miejscu…przeliczyłam się? Troszeczkę. Obudziłam się niestety 4 godziny później
czyli o 9.00. Niall powiedział mi, że dojedziemy na godzinę 12.00. Nie chciało
mi się przesiedzieć w samochodzie jeszcze trzech godzin. Dla takiej osoby jak
ja to katusze.
- Daleko jeszcze? – zapytałam.
- Winter, pytałaś się o to pięć minut temu. Odpowiedz
sobie na to sama. – Niall stukał palcami o kierownicę.
- Ugh.
- Wzięłabyś leki na uspokojenie. – zaśmiał się do mnie a
ja na niego popatrzyłam. Nie głupi pomysł, przynajmniej usiedzę na dupie przez
te trzy godziny w spokoju. Sięgnęłam po plecak i wyciągnęłam z niego listek
tabletek. Łyknęłam kapsułkę, popiłam je wodą.
- Żartowałem tylko.
- To pomoże, nie będę cię wkurwiać. – burknęłam.
- Kto powiedział, że tak jest? – zapytał a ja popatrzyłam
na chłopaka spod byka.
- Żartujesz sobie? Truję ci dupę od godziny. Nie mów, że cię
nie denerwuję, wiem swoje. – wypaliłam. – wszystkich z resztą wkurwiam.
- Winter – westchnął. – Nie denerwujesz mnie, Blair
zachowuje się dokładnie tak samo jak ty, nawet gorzej. Pytanie co 5 minut czy
będziemy na miejscu jest lepsze niż pytanie się o to samo co 5 sekund. –
chłopak zjechał na stacje.
- Gdzie idziesz?
- Zatankować. – uśmiechnął się jakby to nie było
oczywiste. Kiedy bak był pełny wyskoczyłam z samochodu, aby wejść z Niallem do
małego budyneczki. Jak małe dziecko poleciałam na pułki ze słodyczami. Wzięłam
cztery paczki pianek, jakieś jedne miśki, wodę, czekoladę i sok pomarańczowy.
Podeszłam do Nialla, który miał płacić.
- Jesteś jak dziecko. – zaśmiał się.
- No wiem. – wzruszyłam ramionami zadowolona z siebie.
- Czasem mam wrażenie, że wolisz pianki ode mnie. – udał
smutnego. Wrzuciłam wszystko na tył samochodu i podeszłam do Nialla. Zarzuciłam
mu ręce na szyję. Pocałowałam go w usta. Jego dłonie znalazły się na mojej
talii, przysunął mnie do siebie, pogłębiając nasz pocałunek.
W moim brzuchu
latało stado motylków nie mówiąc o tym jakie ciary przeszły po moich plecach.
Kiedy się od niego osunęłam objęłam go rękami w pasie wtulając się w jego
klatkę piersiową.
- Jesteś ponad jedzenie. – zaśmiałam się.
- Wiem. Wsiadaj, musimy jechać dalej. – powiedział klepiąc
mnie w tyłek.
Pisnęłam
cicho a Niall jeszcze szerzej się uśmiechnął. Jak zwykle postanowił zgrywać
dupka. Nienawidzę takiego zachowania. Zajęłam swoje miejsce i zamknęłam oczy.
Po
czterech godzinach ciągłej jazdy Niall zatrzymał samochód w lesie między
drzewami, gdzie stało małe obozowisko składające się z sześciu namiotów,
rozłożonych naokoło małego pola gdzie było ognisko i maty do siedzenia. Puki co
wydawało się, że będzie niesamowicie. Wysiadłam z samochodu klaszcząc w ręce.
Uśmiechnęłam
się. Szczerze powiedziawszy, nigdy nie byłam na biwaku, dla mnie to coś nowego.
Jestem typowym mieszczuchem. Niall zarządził, że wyciągniemy torby i plecaki
naszych znajomych, ponieważ jedzenie będzie bezpieczniejsze w samochodzie.
Zanosiłam
małe torby do danych namiotów. Kiedy skończyliśmy Niall poradził mi się
przebrać w strój kąpielowy. Szybko założyłam swoje bikini, miałam nasuwać na
nogi swoje adidasy, kiedy Niall mnie powstrzymał.
- Nie zakładaj, nie opłaca się, zaraz będziesz musiała je
zdjąć. – powiedział lustrując moje półnagie ciało. – Super strój. – dalej
patrzył na mnie jakbym była jakimś smacznym kąskiem.
- Mam iść na bosaka? Po lesie?- wiem że to idiotyczne
zachowanie, ale nie mam ochoty łazić po robalach, ich odchodach i po wszystkim
innym. – Nie jestem przyzwyczajona do chodzenia na bosaka poza domem. Poza tym
nigdy nie…
- …nie biwakowałaś. – dokończył za mnie.
- Właśnie. – uśmiechnęłam się krzywo.
- No dobra. – przewrócił oczami. – wskakuj mi na plecy.
Odwrócił się.
Był w
samych szortach do kąpieli co oznaczało, że mam wskoczyć na jego nagie plecy.
Po plecach przeszły mi ciary. Podeszłam do chłopaka i usadowiłam się na nim.
Oczywiście nie byłby sobą gdyby nie postanowił mnie podtrzymywać za tyłek.
Niall
miał rację. Jezioro było bardzo blisko. Doszliśmy do niego niecałe dwie minuty
potem. Właśnie patrzyłam jak Blair skacze z małego urwiska. Blondynka śmiała
się dopóki nie wylądowała pod powierzchnią wody.
Zostałam
postawiona na kamieniach. Mój chłopak postanowiła zanurzyć się w bardzo szybki
sposób. Skoczył z tego samego miejsca co jego siostra. Ja natomiast postawiłam
na długie wchodzenie. Byłam od pasa w górę sucha. Stanęłam obok Nialla który
właśnie do mnie podpłynął po kolejnym skoku.
- Dlaczego się tak męczysz? Jak skoczysz to będzie po
krzyku.
- Wolę wchodzić tak, jest dobrze. – wciągałam brzuch z
powodu zimnej wody.
- Zrobisz coś dla mnie? Zrób dwa kroki do przodu. –
uśmiechnął się słodko.
- Dobrze. – powiedziałam patrząc na niego podejrzliwie.
Zrobiłam
jeden krok nie tracąc kontaktu wzrokowego z chłopakiem. Gestem ręki pomachał mi
żebym szła dalej. Robiąc kolejny krok wylądowałam pod taflą wody. Wystraszona
dużą głębokością sięgnęłam po rękę Nialla. Przyciągnął mnie do siebie.
- Zrobiłeś to specjalnie.
- Zanurzanie masz już za sobą. – wyszczerzył zęby.
- Winter! – popatrzyłam na skarpę. Stały tam wszystkie
dziewczyny: Blair, Larra, Perrie Eleonor i Diana. – Chodź o nas! – krzyknęła
mała blondynka.
- Po kiego grzyba?! – popatrzyłam na nie.
- Dylan nam zrobi zdjęcie jak skaczemy!
- Nie dzię…-nie odpowiedziałam ponieważ Niall postanowił
mnie wyciągnąć z wody. Zaniósł mnie do dziewczyn mimo moich licznych
sprzeciwów. Spojrzałam w dół małe skały. No cóż, mała to ona była z innej
perspektywy. Spojrzałam w dół. – Tu jest
wysoko.
- No nie marudź. – Bi chwyciła mnie za rękę. – Niall
popchnij ją jakby co.
- Dzięki. – fuknęłam do blondynki.
- Też cię kocham. Na trzy.
Odliczyły,
ja nie miałam zamiaru skakać ale Niall mnie mimo wszystko pchnął bym poleciała
razem z innymi dziewczynami. Ledwo wypłynęłam a obok mnie wylądowali wszyscy
chłopcy poza Dylanem, który postanowił odłożyć aparat w bardziej bezpieczne
miejsce niż skała. Poprosiłam za to przyjaciela o przyniesienie mojego
telefonu.
Moja
komórka była w moich rękach po czterech minutach. Siedząc na płyciźnie
zadzwoniłam do cioci, od której miałam kilka nieodebranych połączeń. Całą
reszta chlapała się jakby w życiu nad wodą nie była.
- Hej ciociu.
- No Wii nareszcie. – wiedziałam, że się uśmiecha. –
Pamiętasz o urodzinach Deana?
- Jakbym miała zapomnieć o jego urodzinach, błagam cię. –
powiedziałam, jakby to było oczywiste. Bo było. – Umówiłam się przecież. –
patrzyłam jak mój chłopak kątem oka mi się przygląda.
- Przyjedziesz?
- Nie, raczej nie. Mam tu chłopaka, nie wiem czy wytrzyma
beze mnie kilku dni. – uśmiechnęłam się do Larry, która szczerzyła zęby jak
głupia.
- Oh…miałam nadzieję, że przyjedziesz, nie było cię w…
- Ja wiem, że powinnam była go odwiedzić. Ale na miłość
boską, ciociu jestem na innym kontynencie, nie rzucę wszystkiego, żeby złożyć
mu życzenia. – burknęłam. – Kocham go ale nie. – westchnęłam. – opłacę kwiaty
dobrze?
- Dobrze. – mruknęła niezadowolona.
- Ciociu wiesz że go kocham jak mogę ale nie przyjadę.
Zapłacę za kwiaty na jego urodziny, ale musisz zrozumieć, tu mam nowych
przyjaciół i chłopaka. Nie zrobię sobie wycieczki bo bym umarła z tęsknoty. –
westchnęłam.
- Winter rozumiem. Zadzwonię jeszcze, bo skoro ty płacisz
za kwiaty sama je wybierzesz. – udało mi się ją przekonać do swojego.
- Dziękuję. Musze kończyć. – pożegnałam się z nią i
włączyłam kamerę w telefonie. Skoro mam wodoodporną komórkę to czemu mam nie
korzystać z tej funkcji? Poleciałam do moich przyjaciół. Od razu zostałam
dopadnięta przez Dylana. Jak się okazało bitwa jest dziewczyny kontra chłopcy.
Zaczęłam piszczeć jak idiotka, gdy oberwałam taflą zimnej wody. Rzuciłam
telefon Blair, która postanowiła zanurkować z nim i nagrać od dna jak wygląda
nasza bitwa. Udało mi się przytopić Dylana, ale zaraz potem ktoś wciągnął mnie
pod wodę. Uchyliłam lekko powieki. Zobaczyłam rozmazanego Nialla.
Przywarł
do mnie ustami, uśmiechnęłam się na myśl że całujemy się pod wodą. Wsunęłam
rękę w jego włosy za to jego ręka owinęła się wokół mojej talii. Przez ten mały
gest poczułam motylki w brzuchu. Jego język działał cuda w moich ustach gdy ja
całkowicie zatraciłam się w tym co robi chłopak.
W końcu
brakło nam powietrza więc musieliśmy się wynurzyć. Blair od razu do nas
podpłynęła z moim telefonem. Zatrzymała się przed nami, po czym uruchomiła
filmik. Z początku to byli wszyscy ukazani od dołu, ale potem Blair pokazała na
filmiku jak odbija się od dna i podpływa bliżej mnie i Nialla. No cóż
całowaliśmy się, scenka jak wyrwana z jakiejś dobrej komedii romantycznej.
Na moich
policzkach pojawiły się rumieńce. Niall się uśmiechnął patrząc na filmik.
Wyjeżdżam na trzy dni na wycieczkę więc NIE WIEM KIEDY ROZDZIAŁ
Świetny <3<3
OdpowiedzUsuńSwietny! Udanej wycieczki! ;)
OdpowiedzUsuńSwietny kocham kocham kocham
OdpowiedzUsuńcuudo :3
OdpowiedzUsuńo jej <3 Jak słodko <3 Boże to sobie trochę poczekam :( udanej wycieczki <3
OdpowiedzUsuńDo następnego <3
Taka urocza ta scena z całowaniem pod wodą <3. Na pewno będzie się działo na tym biwaku :D. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i udanej wycieczki kochana :).
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/
Cudoaśny :D
OdpowiedzUsuńŚwietnyyyyyyy ! Czekam nn :)
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny nic dodać nic ująć <3 Biwak zaczyna się fajnie ciekawe jakie atrakcje jeszcze im się przytrafią? Coś czuję że Winter będzie się bała spać w namiocie. Do następnego :)
OdpowiedzUsuńbcdeicbfehgdvbs cudowny
OdpowiedzUsuńA Witer przestanie sie kiedyś bać motorów i dowiemy sie co sie stało w Nowej Zelandi ?? Ale rozdział super :*
OdpowiedzUsuń