sobota, 21 czerwca 2014

Rozdział 47

Sądziłam że jak położę się spać to spokojnie obudzę się na miejscu…przeliczyłam się? Troszeczkę. Obudziłam się niestety 4 godziny później czyli o 9.00. Niall powiedział mi, że dojedziemy na godzinę 12.00. Nie chciało mi się przesiedzieć w samochodzie jeszcze trzech godzin. Dla takiej osoby jak ja to katusze.
- Daleko jeszcze? – zapytałam.
- Winter, pytałaś się o to pięć minut temu. Odpowiedz sobie na to sama. – Niall stukał palcami o kierownicę.
- Ugh.
- Wzięłabyś leki na uspokojenie. – zaśmiał się do mnie a ja na niego popatrzyłam. Nie głupi pomysł, przynajmniej usiedzę na dupie przez te trzy godziny w spokoju. Sięgnęłam po plecak i wyciągnęłam z niego listek tabletek. Łyknęłam kapsułkę, popiłam je wodą.
- Żartowałem tylko.
- To pomoże, nie będę cię wkurwiać. – burknęłam.
- Kto powiedział, że tak jest? – zapytał a ja popatrzyłam na chłopaka spod byka.
- Żartujesz sobie? Truję ci dupę od godziny. Nie mów, że cię nie denerwuję, wiem swoje. – wypaliłam. – wszystkich z resztą wkurwiam.
- Winter – westchnął. – Nie denerwujesz mnie, Blair zachowuje się dokładnie tak samo jak ty, nawet gorzej. Pytanie co 5 minut czy będziemy na miejscu jest lepsze niż pytanie się o to samo co 5 sekund. – chłopak zjechał na stacje.
- Gdzie idziesz?
- Zatankować. – uśmiechnął się jakby to nie było oczywiste. Kiedy bak był pełny wyskoczyłam z samochodu, aby wejść z Niallem do małego budyneczki. Jak małe dziecko poleciałam na pułki ze słodyczami. Wzięłam cztery paczki pianek, jakieś jedne miśki, wodę, czekoladę i sok pomarańczowy. Podeszłam do Nialla, który miał płacić.
- Jesteś jak dziecko. – zaśmiał się.
- No wiem. – wzruszyłam ramionami zadowolona z siebie.
- Czasem mam wrażenie, że wolisz pianki ode mnie. – udał smutnego. Wrzuciłam wszystko na tył samochodu i podeszłam do Nialla. Zarzuciłam mu ręce na szyję. Pocałowałam go w usta. Jego dłonie znalazły się na mojej talii, przysunął mnie do siebie, pogłębiając nasz pocałunek.
            W moim brzuchu latało stado motylków nie mówiąc o tym jakie ciary przeszły po moich plecach. Kiedy się od niego osunęłam objęłam go rękami w pasie wtulając się w jego klatkę piersiową.
- Jesteś ponad jedzenie. – zaśmiałam się.
- Wiem. Wsiadaj, musimy jechać dalej. – powiedział klepiąc mnie w tyłek.
            Pisnęłam cicho a Niall jeszcze szerzej się uśmiechnął. Jak zwykle postanowił zgrywać dupka. Nienawidzę takiego zachowania. Zajęłam swoje miejsce i zamknęłam oczy.
            Po czterech godzinach ciągłej jazdy Niall zatrzymał samochód w lesie między drzewami, gdzie stało małe obozowisko składające się z sześciu namiotów, rozłożonych naokoło małego pola gdzie było ognisko i maty do siedzenia. Puki co wydawało się, że będzie niesamowicie. Wysiadłam z samochodu klaszcząc w ręce.
            Uśmiechnęłam się. Szczerze powiedziawszy, nigdy nie byłam na biwaku, dla mnie to coś nowego. Jestem typowym mieszczuchem. Niall zarządził, że wyciągniemy torby i plecaki naszych znajomych, ponieważ jedzenie będzie bezpieczniejsze w samochodzie.
            Zanosiłam małe torby do danych namiotów. Kiedy skończyliśmy Niall poradził mi się przebrać w strój kąpielowy. Szybko założyłam swoje bikini, miałam nasuwać na nogi swoje adidasy, kiedy Niall mnie powstrzymał.
- Nie zakładaj, nie opłaca się, zaraz będziesz musiała je zdjąć. – powiedział lustrując moje półnagie ciało. – Super strój. – dalej patrzył na mnie jakbym była jakimś smacznym kąskiem.
- Mam iść na bosaka? Po lesie?- wiem że to idiotyczne zachowanie, ale nie mam ochoty łazić po robalach, ich odchodach i po wszystkim innym. – Nie jestem przyzwyczajona do chodzenia na bosaka poza domem. Poza tym nigdy nie…
- …nie biwakowałaś. – dokończył za mnie.
- Właśnie. – uśmiechnęłam się krzywo.
- No dobra. – przewrócił oczami. – wskakuj mi na plecy. Odwrócił się.
            Był w samych szortach do kąpieli co oznaczało, że mam wskoczyć na jego nagie plecy. Po plecach przeszły mi ciary. Podeszłam do chłopaka i usadowiłam się na nim. Oczywiście nie byłby sobą gdyby nie postanowił mnie podtrzymywać za tyłek.
            Niall miał rację. Jezioro było bardzo blisko. Doszliśmy do niego niecałe dwie minuty potem. Właśnie patrzyłam jak Blair skacze z małego urwiska. Blondynka śmiała się dopóki nie wylądowała pod powierzchnią wody.
            Zostałam postawiona na kamieniach. Mój chłopak postanowiła zanurzyć się w bardzo szybki sposób. Skoczył z tego samego miejsca co jego siostra. Ja natomiast postawiłam na długie wchodzenie. Byłam od pasa w górę sucha. Stanęłam obok Nialla który właśnie do mnie podpłynął po kolejnym skoku.
- Dlaczego się tak męczysz? Jak skoczysz to będzie po krzyku.
- Wolę wchodzić tak, jest dobrze. – wciągałam brzuch z powodu zimnej wody.
- Zrobisz coś dla mnie? Zrób dwa kroki do przodu. – uśmiechnął się słodko.
- Dobrze. – powiedziałam patrząc na niego podejrzliwie.
            Zrobiłam jeden krok nie tracąc kontaktu wzrokowego z chłopakiem. Gestem ręki pomachał mi żebym szła dalej. Robiąc kolejny krok wylądowałam pod taflą wody. Wystraszona dużą głębokością sięgnęłam po rękę Nialla. Przyciągnął mnie do siebie.
- Zrobiłeś to specjalnie.
- Zanurzanie masz już za sobą.  – wyszczerzył zęby.
- Winter! – popatrzyłam na skarpę. Stały tam wszystkie dziewczyny: Blair, Larra, Perrie Eleonor i Diana. – Chodź o nas! – krzyknęła mała blondynka.
- Po kiego grzyba?! – popatrzyłam na nie.
- Dylan nam zrobi zdjęcie jak skaczemy!
- Nie dzię…-nie odpowiedziałam ponieważ Niall postanowił mnie wyciągnąć z wody. Zaniósł mnie do dziewczyn mimo moich licznych sprzeciwów. Spojrzałam w dół małe skały. No cóż, mała to ona była z innej perspektywy. Spojrzałam w dół.  – Tu jest wysoko.
- No nie marudź. – Bi chwyciła mnie za rękę. – Niall popchnij ją jakby co.
- Dzięki. – fuknęłam do blondynki.
- Też cię kocham. Na trzy.
            Odliczyły, ja nie miałam zamiaru skakać ale Niall mnie mimo wszystko pchnął bym poleciała razem z innymi dziewczynami. Ledwo wypłynęłam a obok mnie wylądowali wszyscy chłopcy poza Dylanem, który postanowił odłożyć aparat w bardziej bezpieczne miejsce niż skała. Poprosiłam za to przyjaciela o przyniesienie mojego telefonu.
            Moja komórka była w moich rękach po czterech minutach. Siedząc na płyciźnie zadzwoniłam do cioci, od której miałam kilka nieodebranych połączeń. Całą reszta chlapała się jakby w życiu nad wodą nie była.
- Hej ciociu.
- No Wii nareszcie. – wiedziałam, że się uśmiecha. – Pamiętasz o urodzinach Deana?
- Jakbym miała zapomnieć o jego urodzinach, błagam cię. – powiedziałam, jakby to było oczywiste. Bo było. – Umówiłam się przecież. – patrzyłam jak mój chłopak kątem oka mi się przygląda.
- Przyjedziesz?
- Nie, raczej nie. Mam tu chłopaka, nie wiem czy wytrzyma beze mnie kilku dni. – uśmiechnęłam się do Larry, która szczerzyła zęby jak głupia.
- Oh…miałam nadzieję, że przyjedziesz, nie było cię w…
- Ja wiem, że powinnam była go odwiedzić. Ale na miłość boską, ciociu jestem na innym kontynencie, nie rzucę wszystkiego, żeby złożyć mu życzenia. – burknęłam. – Kocham go ale nie. – westchnęłam. – opłacę kwiaty dobrze?
- Dobrze. – mruknęła niezadowolona.
- Ciociu wiesz że go kocham jak mogę ale nie przyjadę. Zapłacę za kwiaty na jego urodziny, ale musisz zrozumieć, tu mam nowych przyjaciół i chłopaka. Nie zrobię sobie wycieczki bo bym umarła z tęsknoty. – westchnęłam.
- Winter rozumiem. Zadzwonię jeszcze, bo skoro ty płacisz za kwiaty sama je wybierzesz. – udało mi się ją przekonać do swojego.
- Dziękuję. Musze kończyć. – pożegnałam się z nią i włączyłam kamerę w telefonie. Skoro mam wodoodporną komórkę to czemu mam nie korzystać z tej funkcji? Poleciałam do moich przyjaciół. Od razu zostałam dopadnięta przez Dylana. Jak się okazało bitwa jest dziewczyny kontra chłopcy. Zaczęłam piszczeć jak idiotka, gdy oberwałam taflą zimnej wody. Rzuciłam telefon Blair, która postanowiła zanurkować z nim i nagrać od dna jak wygląda nasza bitwa. Udało mi się przytopić Dylana, ale zaraz potem ktoś wciągnął mnie pod wodę. Uchyliłam lekko powieki. Zobaczyłam rozmazanego Nialla.
            Przywarł do mnie ustami, uśmiechnęłam się na myśl że całujemy się pod wodą. Wsunęłam rękę w jego włosy za to jego ręka owinęła się wokół mojej talii. Przez ten mały gest poczułam motylki w brzuchu. Jego język działał cuda w moich ustach gdy ja całkowicie zatraciłam się w tym co robi chłopak.
            W końcu brakło nam powietrza więc musieliśmy się wynurzyć. Blair od razu do nas podpłynęła z moim telefonem. Zatrzymała się przed nami, po czym uruchomiła filmik. Z początku to byli wszyscy ukazani od dołu, ale potem Blair pokazała na filmiku jak odbija się od dna i podpływa bliżej mnie i Nialla. No cóż całowaliśmy się, scenka jak wyrwana z jakiejś dobrej komedii romantycznej.

            Na moich policzkach pojawiły się rumieńce. Niall się uśmiechnął patrząc na filmik.


Wyjeżdżam na trzy dni na wycieczkę więc NIE WIEM KIEDY ROZDZIAŁ

11 komentarzy:

  1. Swietny! Udanej wycieczki! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. o jej <3 Jak słodko <3 Boże to sobie trochę poczekam :( udanej wycieczki <3
    Do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Taka urocza ta scena z całowaniem pod wodą <3. Na pewno będzie się działo na tym biwaku :D. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i udanej wycieczki kochana :).

    Zapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnyyyyyyy ! Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny nic dodać nic ująć <3 Biwak zaczyna się fajnie ciekawe jakie atrakcje jeszcze im się przytrafią? Coś czuję że Winter będzie się bała spać w namiocie. Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. bcdeicbfehgdvbs cudowny

    OdpowiedzUsuń
  7. A Witer przestanie sie kiedyś bać motorów i dowiemy sie co sie stało w Nowej Zelandi ?? Ale rozdział super :*

    OdpowiedzUsuń