piątek, 26 września 2014

Rozdział 3

Winter
Zeskoczyłam z motoru Harry'ego, po czym rozmasowałam swoje pośladki. Nie mam zielonego pojęcia jak Styles jeździ na tym motocyklu, naprawdę musi mieć dupę ze stali. Ściągnęłam kask i odwróciłam się do przyjaciela.
- O której wrócisz? - zapytałam ziewając.
- Nawet nie próbuj czekać, masz iść spać. - wskazał na mnie palcem.
No cóż od dość długiego czasu nie mogę się wyspać, bo zwykle śni mi się ten sam koszmar, a gdy się obudzę, nie mogę zasnąć, mimo ciągłych prób. Wtedy ląduję w kuchni pijąc szklankę ciepłego mleka.
- Cokolwiek. - zakryłam dłonią usta. - Nara frajerze, tylko się nie schlej. - zamknęłam szybkę od jego kasku.
Ruszyłam w stronę naszego apartamentowca.
- Ej! Wszystko w porządku? - usłyszałam Harrego a w odpowiedzi podniosłam rękę z kciukiem do góry, pokazując, że wszystko jest okey. - Winter, zjedz coś.
- Już lecę! - zakpiłam po czym weszłam do budynku.
Nie miałam nic przeciwko posiadaniu pieniędzy, mieszkaniu w zajebiście drogim apartamencie z niesamowicie pięknym widokiem, za oknem, które umieszczone było tuż obok mojego łóżka. Miałam coś przeciwko, jebanej godzinie nocnej co było zdecydowanie nietrafnym pomysłem dla mieszkańców tego wieżowca.
Moi sąsiedzi byli albo totalnymi snobami i arystokracją, która nie życzyła sobie usłyszeć bicia twojego serca po godzinie 22.00. lub nadziane dzieciaki, takie jak ja, bawiące się od rana do wieczora, które mają wyjebane na sąsiadów z wyższych sfer. Można powiedzieć, że w tym budynku są ciągłe kłótnie jeżeli chodzi o imprezy czy bankiety.
Właśnie gdy winda zatrzymała się na moim piętrze i drzwi się otworzyły, zobaczyłam panią Mocasto ze swoim yorkiem na rękach, policjanta oraz Charlotta'ę, moją wspaniałą sąsiadkę, która od czasu do czasu zapraszała mnie na papierosa. Dziewczyna miała wysoko upięte włosy, sukienkę, która odsłaniała jej plecy, białe rękawiczki oraz czarne klasyczne szpilki.
- Proszę pana, ta dziewucha od rana do wieczora imprezuje, tu się nie da mieszkać. -starsza kobieta wymachiwała rękami na wszystkie strony. - wraca rano upita, powodując wiele zamieszania, ja i moja Lily nie możemy spać. - wskazała na pieska.
- Z tego co mówi pani sąsiadka, wcale tak dużo się nie dzieje. - policjant wydawał się być zagubiony w tym co właściwie się działo.
- Pani Mocasto, jak pani widzi, wracam właśnie z akcji charytatywnej mojego ojca. Nie wykonałam żadnego złego ruchu aby kogokolwiek obudzić. - Charlotta miała minę profesjonalnej snobki, więc komendant nie mógł uwierzyć w słowa starszej kobiety.
Aby dostać się do mojego apartamentu musiałam minąć moje kłócące się sąsiadki, a żeby to zrobić, nie będąc wmieszaną w ich wojnę, trzeba by było być czarodziejem
Zrezygnowana ruszyłam w ich stroną z kaskiem pod pachą ziewając, jakby nie spała od stuleci.
- O pani Johnson! Jak miło panią widzieć, prawda, że młoda McCall wyprawia huczne imprezy? - sąsiadka chciała mieć we mnie swoje wsparcie ale ja postanowiłam się w to nie mieszać.
Wiedząc, że Charlotta jest na wygranej pozycji wypaliłam.
- Ja nic nie wiem, mam dźwiękoszczelne ściany. - skłamałam.
Puściłam oczko do Char i podeszłam do moich drzwi. Otworzyłam mój apartament, po czym weszłam do środka. Kask rzuciłam u moich stup, ściągnęłam kurtkę by walnąć ją na komodę po czym stanęłam przed lustrem.
Uśmiech, który przed chwilą gościł na mojej twarzy zamienił się w podkówkę a ja przewróciłam oczami. Spojrzałam na swój brzuch z profilu, unosząc bluzkę.
- Ja pierdole. - jęknęłam widząc na biodrach tłuszcz.
Nie obchodząc się tym że jestem w przedpokoju, zrzuciłam z siebie buty i spodnie, po czym w samej koszulce i majtkach powędrowałam do kuchni. Otworzyłam lodówkę. Lekko się zdziwiłam widząc że jest wypchana po brzegi samymi warzywami i zdrowymi rzeczami, oraz wielką miską sałatki greckiej, którą mogłam zjeść w normalnej ilości, bo nie specjalnie była tucząca.
Zobaczyłam małą karteczkę od Larry. Dziewczyna kazała mi zjeść całą sałatkę bo jak nie, to wepchnie mi ją do gardła własnymi rękami.
Zrezygnowana posłuchałam prośby przyjaciółki i z małą miseczką sałatki usiadłam w salonie. Jednak nim zabrałam się za jedzenie usłyszałam dzwonek.
- Ugh. - jęknęłam rzucając widelcem w miskę.
W drzwiach stanęła Charlotta, już przebrana w dresy z masą bransoletek na dłoniach. Pomachała mi paczką papierosów przed twarzą, a ja odsunęłam się aby ją wpuścić do środka.
- Wow, ty jesz. - zaśmiała się siadając na kanapie.
- Żyć muszę. - przewróciłam oczami zabierając się za sałatkę. - Co się stało?
- A weź mi nie mów. - zaczęła zrzucać bransoletki z rąk ukazując cienkie linie na nadgarstkach, pewnie dlatego że biżuteria ją drapała po skórze. - Ojciec wymyślił sobie kurwa akcję charytatywną, a że nie miał osoby, która by witała gości, stałam przez pół nocy przy drzwiach jego galerii witając wszystkich zasranych bogaczy a w zamian? Nic, po raz kolejny. Nic. Nienawidzę go. -zakończyła swój krótki wywód. - A co u ciebie?
- Nie lepiej. - burknęłam opierając się o kanapę oraz przeżuwając pomidora. - Pamiętasz jak opowiadałam ci o akcji sprzed wakacji.
- Aha, o chłopaku, który zostawił cię bez ani jednego słowa, zabrał ze sobą swoją siostrę, która była twoją przyjaciółką, przez co za nią też tęskniłaś, a że on się postanowił nie odzywać, dostałaś załamanie nerwowego, bo myślisz że opuścił cię bo jesteś brzydka i gruba, a potem twoja przyjaźń z Harry wzrosła do tego stopnia, że niektórzy myślą, że jesteście parą, no i dostałaś w spadku masę kasy, przeprowadziłaś się do jednego wieżowca, gdzie poznałaś rąbniętą dziewczynę, z którą wychodzisz na papierosa bo cię o to prosi i z tą, która ma cięcia na nadgarstkach?
- Tak o to. Wrócił do Londynu. - wepchnęłam fetę do buzi gdy Charlotta zaczęła się krztusić dymem papierosowym. Gdy się opanowała popatrzyła na mnie jak na dziwadło.
- Co za dupek! - wypaliła. - skończyłaś? - spojrzała na moją pustą miskę.
- Yup. Daj szluga. - dziewczyna wyciągnęła do mnie paczkę papierosów.
Wsadziłam jednego w usta i pobiegłam założyć dresy aby spokojnie wyjść z Char na dach wieżowca. Po kilku minutach stałyśmy na chłodzie, opierając się o murek na dachu budynku. Wypuszczałam kółka z dymu
- Jak to możliwe, że wrócił? Znaczy...jaki to ma sens?
- W sumie jestem głupia, że o tym nie pomyślałam, ale...Blair musiała skończyć szkołę, zresztą to samo Niall, który teraz kibluje. Jeżeli by nie chodzili, ktoś by to wykminił i skończyłoby się prokuraturą, na co Horan nie pozwoli. - poskładałam wszystko do kupy.
- Jezus, co za porąbany świat. - wyrzuciła filtr od peta.
Ziewnęłam głośno po czym przetarłam oczy dłonią.
- Dobra ja idę spać, Harry mnie zabije, jak zobaczy, że nie śpię. - ziewnęłam po raz kolejny.
- I wy nie jesteście parą. - pokręciła głową.
W mieszkaniu zrzuciłam z siebie ciężkie ciuchy, rozpuściłam włosy, po czym z łazienki weszłam do pokoju. Uśmiechnęłam się widząc, mój nowy pokój. Larra zrobiła mi najlepsze łóżko na ziemi. Masa miśków z Disney'a była naprawdę świetna. Od razu wpakowałam się pod narzutę i wepchnęłam głowę w miśki, zasłaniając sobie głowę.
Sięgnęłam jeszcze dłonią do małej lampki po czym zgasiłam światło, udając się do krainy morfeusza.

Weszłam na korytarz szkolny, który pomimo przerwy był totalnie pusty. Spojrzałam na zegarek, nie było przerwy obiadowej, aby ludzi nie było nigdzie indziej w szkole. Jednak mimo tego udałam się do stołówki. Maszerując przez szkołę mogłam usłyszeć bicie mojego serca, bo było aż tak pusto. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Nialla, jednak ten odrzucił połączenie.
Na końcu korytarza zobaczyłam małą Horan.
- Blair! - krzyknęłam do niej, na co blondynka odwróciła się i pomachała, po czym skręciła w lewo.
Zaczęłam biec w jej kierunku, jednak gdy stanęłam na miejscu mojej przyjaciółki, zobaczyłam Harry'ego obok sali drzwi na dziedziniec szkoły.
- Styles?! Zaczekaj! - poprosiłam i ruszyłam w kierunku przyjaciela, który mnie nie posłuchał.
Wybiegłam ze szkoły, wszędzie było pusto, nigdzie nie było żywej duszy, to aż prosiło się o krzak z pustynie i wycie wilka, lub świerszcze. Przy drzwiach do stołówki, po drugiej stronie dziedzińca stała Larra. Pomachała do mnie, abym szła za nią, po czym weszła do stołówki.
Gdy znalazłam się w tym samym pomieszczeniu co ona, zobaczyłam moich przyjaciół. Stali w grupie, Niall, Blair, Harry, Larra, Dylan, Lilah, Mia, Zayn, Liam, Louis, Perrie, Eleonor a nawet Charlotta. Ludzie z wyścigów, Stella, rodzice, Dean, wujkowie, koleżanki z treningów gimnastycznych.
Uśmiechnęłam się szeroko po czym chciałam do nich podbiec. Lecz gdy już miałam się przytulić do Nialla, jakaś niewidzialna ściana odgrodziła mnie od moich znajomych.
Blondyn odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się złośliwie.
- Myślałaś, że się tutaj dostaniesz? - zakpił.
Uderzyłam dłonią w niewidzialną powłokę, wywołując tym falę po całej jej powierzchni.
- Próbuj dalej, nie chcemy cię tutaj. - zaśmiała się Blair.
- Co? Dlaczego? - zapytałam widząc jak wszyscy patrzą na moją zgarbioną osobę. - Przyjaźnimy się.
- Przyjaźnić się? Z tobą? - Harry razem z Deanem stanęli po bokach blondyna.
- Błagam cię, z taką łamagą, brzydką, laską, która ma nierówno pod sufitem? Jak można się bać motorów? - powiedział Styles.
- Nie wspominając o wpierdzielaniu słodkiego, a potem się dziwisz, że jesteś gruba. - zaśmiał się Dean. - I proszę cię, nie noś nigdy więcej tej kiecki co miałaś ją wczoraj, tłuszczyk po bokach ci wychodził.
- Mówiłeś, ze wyglądam dobrze. - spojrzałam na mojego przyjaciela.
- Och błagam, to było z grzeczności. - usłyszałam Lilah. - Serio jesteś taka tępa, że się nie zorientowałaś?
W tym momencie wszyscy zaczęli rzucać we mnie obelgami a ja stałam jak kłoda zalewając się łzami, nie wiedząc co robić. Jedyną osobą, która mnie nie wyzywała był Niall. Stał nieruchomo, w samym centrum rej gromadki i patrzył prosto w moje zapłakane oczy.
Kiedy wszystko zaczęło blaknąć, stałam w pustej przestrzeni, a przede mną Niall, z założonymi rękami, z obojętnym wyrazem twarzy.
- Chciałeś być ze mną. - wyjąkałam. - Prosiłeś mnie o bycie twoją dziewczyną.
Nie odpowiedział mi. Podeszłam do niego, a gdy dotknęłam jego dłoni, rozmył się w powietrzu, zostawiając mnie samą. Odwróciłam się na około siebie, ale niczego nie dostrzegłam, oprócz białego koloru.
- Halo?! - krzyknęłam przed siebie. - Jest tu ktoś?! - kolejna fala przerażenia oblała moje ciało, a ja zalała się kolejnymi łzami. - Ktokolwiek! - upadłam na kolana. - Błagam! Proszę. - wypowiedziałam przez łzy.
W tym momencie usłyszałam warkot silnika, jakiś motor jechał w moją stronę, nie podniosłam się. Siedziałam w miejscu zszokowana do puki, nie zrozumiałam, że zginę. Z mojego gardła wydarł się głośny pisk i...

Gwałtownie usiadłam na łóżku, łapiąc się za serce.
Znów to samo, ten sam sen od kilku dni nie dawał mi spokoju, bałam się poniżenia, że zostanę wyśmiana, i samotności. Bycie samą przerażało mnie, bo wiem, że nie poradziłabym sobie w niczym. Pewnie gdyby nie Harry, to moja depresja doprowadziłaby mnie do samobójstwa, na szczęście Styles powoli wyciągał mnie z dołka.
- Winter? - w drzwiach stanął zaspany Harry. - Znowu krzyczałaś przez sen. - przejechał ręką po włosach.
- Znowu śniło mi się to samo. - przetarłam ręką po oczach.
- To co? Szklaka dobrego mleka i silne środki nasenne?
- Pewnie. - wygramoliłam się spod miliona koców i miśków, po czym poszurałam nogami do kuchni, za Harrym. Chłopak wyciągnął mleko, dwa kubki i dla mnie proszki na spanie, po czym wsadził picie do mikrofalówki.
- Jadłaś coś? - spojrzał na moje nogi. - Jezus, noś spodnie, jesteś za chuda.
- Mnie nie oszukasz. - burknęłam patrząc na kolana oblane tłuszczem.
- Winter! - walnął ręką o stół. - Jesteś chuda jak patyk, tylko skóra i kości, gdzie ty widzisz tłuszcz.
Chodź na wagę.
Chwycił mnie za rękę po czym pociągnął do ubikacji, gdzie kazał mi stanąć na wadze. Nawet nie miałam odwagi spojrzeć na wyświetlone cyfry bo obawiałam się, że wyskoczy o wiele za dużo.
- Ja pierdole. - usłyszałam jęk Harrego.- Powinnaś warzyć przynajmniej 15 kilo więcej.
Usłyszałam a mi prawie zrobiło się słabo. 15 ? Tylko tyle straciłam? Ważyłam 45 kg przy 168 cm? To przecież tak dużo. Gruba kretynko, na co jadłaś tą tłustą sałatkę. Usłyszałam w swojej głowie. Zaczęłam strasznie płakać, nie chciałam wyglądać tak jak teraz, chciałam być chuda, jak modelka, albo nawet lepiej, chciałam się podobać. Miałam wrażenie, że wyglądam jak dynia, czasem w miała uczucie, że jestem obżarta jak beczka, mimo że nie jadłam od kilku dni.
Harry przytulił mnie, a ja wtuliłam się w niego. Zaczął mi mówić, że muszę wyzdrowieć, bo doprowadzę się do grobu, a on chce, abym była szczęśliwa, i że mam żyć z szerokim uśmiechem na twarzy, a nie jak cień. Według niego ledwo mnie było widać. Zdrowa waga do mojego wzrostu wynosiła 57.4. ale to było dla mnie za dużo. Ja chciałam aby na wadze widniało 40 kg.

- Nie idziesz jutro do szkoły. - powiedział Harry i zaniósł mnie do pokoju, widząc, że proszki nasenne zaczynają działać. Ziewnęłam głośno powoli ruszyłam w stronę swojej sypialni.


Miśki proszę was skomentujcie, bo mi się przykro robi, widząc że potrafiliście dać 25 komentarzy a pod ostatnim rozdziałem tylko 9 :c - Śnieżka

27 komentarzy:

  1. Boski. Szkoda, że nie było w nim Niall. Czekam szybko na nexta:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pierdole. Niall mnie tak wkurza. Bo to przez niego. Skoro wrócił to mógłby zrobić chociaż coś żeby Winter wyzdrowiała.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bożeeeeee kobieto <3 zajebisty <3 już się nie mogę doczekać jak Wii wygarnie Niallowi i jak zacznie w końcu jeść <3 :) KC <3 / Aga :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oh! To słodkie, jak Harry się nią opiekuje, ale myślę, że powinna przestać być taka zimna dla Nialla. Wiem, wiem, wiem, co on jej zrobił! Do czego doprowadził..., ale i tak będą razem! Ja to wiem...
    świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super juz sie doczekać nie moge następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda mi jej :c
    Jest chudziutka ; o
    , super rozdzia!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super rozdzial ! Ten sen mnie troche przerazil xd Nie moge sie doczekac kolejnego rozdzialu c; Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojejku...
    Super.
    Normalnie nie wiem co mam powiedzieć...
    Świetny ;*
    Uwielbiam to opowiadanie <3
    Czekam na następną część i weny :****
    /Nienormalnie Normalna

    OdpowiedzUsuń
  9. O boże, cudowne. Kiedy Wii i Niall będą sie odzywać chociaz trochę. Ja chce żeby on byli razem :)) Życzę dużo dużo weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Boski rozdział zresztą jak zawsze :D już nie mogę się doczekać następnego :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Zrób teraz scene z Niallem i Wii prooooooosze*.*

    OdpowiedzUsuń
  12. Zrób scene z Niallem I Wii proszę co do rozdziału super jak zawszę
    P.s sorka że z anonima ale nie chce mi się logować

    OdpowiedzUsuń
  13. Zajebiste, kocham to prosze o nexxt <33

    OdpowiedzUsuń
  14. Boże tak mi jest przykro z powodu Wi... jeju no! niech ona zrozumie że nie jest gruba no!
    Rozdział zajebisty <3
    Do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  15. Super ! :-D oby wrócili do db i aby Wii wyzdrowiala. I żeby Ni zwrócił na nia uwagę i zaopiekowal *.* podoba mi się jak piszesz. Rozdziały nie są za długie a w sam raz. Przyjemnie się czyta :) :* pozdrawiam xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Rozdział świetny, ale żal mi Winter. Też tak miałam jak ona i nie umielam zrozumieć xd mam nadzieję że Niall jej pomoże i Wii zacznie normalnie jeść.
    Weny kochana ♥ ~Ana xx

    OdpowiedzUsuń
  17. Extra czekam na NEIXT :* Kocham<3333333333

    OdpowiedzUsuń
  18. Super, czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  19. Czekam na następny <3 Cudownie piszesz :*

    OdpowiedzUsuń
  20. świetny, jak zawsze xd uwielbiam tw rozdziały i błagam o nexta jak najszybciej, najlepiej jeszcze w ten weekend. weny <3

    OdpowiedzUsuń
  21. cudo *.* kocham ;* czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  22. Hah!
    Chcialas 25 kom, a ja psoje ta liczba. Kocham tego ff. Boli mnie TAKA Wi. Znam jej bol. Mam nadzieje, ze juz niedlugo, Ni pomoze Wi z tego wyjsc <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Mam nadzieję że Wi.. bedzie z Niallem
    Tinka :*

    OdpowiedzUsuń