Zostanę ukarana za przypieprzenie tej suce. Jakby mnie
Niall nie odciągnął mogłoby to zakończyć się totalną katastrofą. Tej rudej
dziwce życzę wszystkiego najgorszego. Ona obraziła Blair, siostrę chłopaka w
którym się zakochała, to nie ma sensu. Siedziałam na dywaniku u dyrektora od
piętnastu minut. Czekałam aż stary mężczyzna wróci do pomieszczenia i wyznaczy
mi karę.
Ciekawe
co zaś wymyśli. W starej szkole czasem zdarzyło mi się z Dean’em szorować ławki
z gum. Te przypały były całkiem niezłe. Uśmiechnęłam się pod nosem na
wspomnienie wybryków mojego przyjaciela, przez którego wiecznie wpadaliśmy w
kłopoty.
W końcu
pan dyrektor raczył wrócić do gabinetu. Usiadł na swoim miejscu.
- Winter, jak wiadomo, uderzenie koleżanki, nie może ci
ujść, płazem, masz wielkie szczęście że rodzice Stelli nie chcieli wnieść
oskarżenia o napaść, to bardzo pokojowi ludzie. Ja natomiast mam ustalić dla
ciebie karę. Pierwsza, pani od WFu bardzo chce byś zrobiła pokaz gimnastyczny z
każdej konkurencji.
- Jak mnie kolano nie będzie boleć to spoko.
- Winter, pani Whotson widzi cię codziennie jak biegasz
bez stabilizatora. Podejrzewam że twoje kolano boli cię na zawołanie. – Co?! On
chyba sobie kpi, niech sam spróbuje wykonać dwa fiflaki*, backflipa* i
rundaka*, to w tedy pogadamy o jego stawach.
- Dobrze. – wycedziłam przez zęby.
- Druga sprawa, do szkoły przyjeżdża dwójka nowych
uczniów, jako, że już zdążyłaś się rozgościć w naszych progach, zaopiekujesz
się nimi.
- Słucham?! – dyrektor nawet mnie nie posłuchał, po prostu
podszedł do drzwi i je otworzył. Przede mną stanęły bliźniaki. Upadła mi
szczęka jak zobaczyłam dziewczynę i chłopaka o szarych oczach i farbowanych
białych włosach. O kurwa.
- Bliźniaki?! – byłam zaskoczona widząc Larrę i Dylana.
- Winter?! O ja pierdolę. – jak zwykle zsynchronizowani.
Larra i
Dylan to przyjaciele z mojej starej ekipy. Wyjechali pół roku przede mną, do
Europy, ale nikt nie wiedział gdzie konkretnie. Ta dwójka byłą nieźle
wkurzająca, kłócili się cały czas, mieli niezły synchron mówiąc w tym samym
momencie, te same rzeczy, ale jak ktoś nie daj boże naskoczył na jedno z nich,
drugie od razu ratowało mu skórę.
Podbiegłam
do tej dwójki i się z nimi przytuliłam, boże jak ja ich kocham. Nie chciałam
puścić tej dwójki.
- Dżizas! Tęskniłam za wami. – byłam w ich ramionach. Nie
spodziewałam się ich tutaj. – Boże, nie mogę uwierzyć że tu jesteście.
- Ja też, ale wiesz, słyszałam, że są tu nie złe wyści…-
Larra mocno przywaliła Dylanowi w brzuch.
- Idioto, nie pamiętasz co się stało w Zelandii? – skarciło
go a ja się zaśmiałam. Im nigdy nie mam nic za złe. Są kochani.
- Nic się nie stało. Mam pomysł chodźmy na gorącą
czekoladę. Opowiecie mi co tu robicie. – zarządziłam, a bliźniaki przystały na
tę opcję.
***
- No dobra, mówcie – poprosiłam.
Widząc jak
jedno z drugim otwiera usta by zacząć przerwałam im, by wskazać Larrę palcem.
Od razu zrozumieli, że ma mówić tylko ona.
- Więc tak, wyjechaliśmy, z Europy, nowe motory i w ogóle.
– tylko z moją starą ekipą mogłam mówić spokojnie o motoryzacji, znali granice.
– Najpierw trzeba było zamówić kasę by móc podróżować, więc chwile nam zajęła
praca w jakimś beznadziejnym warsztacie. W sumie, większość przychodziło ze
względu na…
- …nią. – pałeczkę przejął Dylan. – A że wyścigi to niezła
podjarka i adrenalina, a w Zelandii rzadko kiedy wchodziliśmy na tor…
- Ciekawe dlaczego. – zaśmiałam się.
- Oh, no sorry, ze Dean puszczał tylko ciebie w
zastępstwie. – przerwała mi Larra
-Przeginasz. – warknęłam cicho.
- Sorry. – powiedziała skruszona.
- W każdym razie, szukamy zabawy, a tego co słyszałem tu są niezłe wyścigi.
Podobno, jakiś gość wygrywa każdy.
- Bo wygrywa, i dziwnym trafem przykleił się do mnie, jak
rzep do psiego ogona. – westchnęłam. – Ale ma super miłą siostrę, a jego
najlepszy przyjaciel zna całą moją historię.
- Widzę, że znalazłaś już paczkę.
- To paczka znalazła mnie, dziwnym trafem, w sylwestra go
poznałam, a w pierwszy dzień szkoły tutaj, dał i znać że jestem jego. –
przewróciłam oczami.
- Powaga? No nieźle. A jak gimnastyka?
- Och błagam, kolano mnie napierdziela po wykonaniu jednej
serii…
- Przypomnij mi co to. – popatrzyła na mnie Larra.
- Układ wolny kojarzysz?
- Tak.
- Seria trików, ciągnąca się po przekątnej parkietu na
którym występuję.
- A te backflipy i te takie inne? – zapytał Dylan.
- Tak, i te takie inne. – zaśmiałam się.
- Czyli masz zrobić pokaz?
- No mam zamiar zrobić pogadankę na temat zagrożeni
związanych z tym sportem, pokazać podstawy czyli fikołki, a potem pokażę
stopniowo pokarzę jak przechodzi ewolucja wieloletniej pracy nad ciałem i co z
tego wynika, jakie umiejętności się posiada i takie tam. – mruknęłam pod nosem.
- Będzie fajnie. Jak zwykle, na zawodach fajnie było jak
miałaś taki lepki sprej na pupie.
- Tak Dylan, ciebie tylko dupa kobiety obchodzi. – Larra
przewróciła oczami.
- Będziesz miała ten fajny strój?
- Nie, wszystkie się "niechcący" spaliły, będę w
topiku i szortach. – wyjaśniłam.
- Szkoda, chciałem popatrzeć na twoją dupę. – puścił mi
oczko.
- Obawiam się ze oberwałbyś po mordzie, Niall Który
Twierdzi Że Jestem Jego Horan, dał łatwo do zrozumienia, że obce spojrzenie
jakiegoś faceta na moim ciele równa się ze zgonem natychmiastowym.
- Masz swojego rycerza.
- Jak widać. Dobra, musze w domu przygotować ten jebany
układ, a nie mam gdzie ćwiczyć trzeba
coś znaleźć. Widzimy się jutro.
- Na jutro nie będzie. – zaśmiał się Dylan. – My tak
wiesz, tylko na przyczepkę do tej szkoły, ogarnąć jak to wygląda i rozeznać
sytuacji. Larra się już bawiła w sieci szkolnej, wiemy wszystko. Za dwa
tygodnie nasze akta znikną ze szkoły.
Jak
zwykle coś kombinowali, jak nie dadzą za wygraną na wyścigu to będzie bardzo,
bardzo ciekawie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Ciekawe jak Niall będzie się
zachowywać dzień po pierwszym wyścigów bliźniaków, są naprawdę dobrzy.
Nie widziałaś jak jeździ. Moja
podświadomość dała mi po mordzie. No tak, nigdy nie widziałam jak blondyn radzi
sobie a motorze, i puki co nie mam zamiaru sprawdzać.
***
- Nasza szkoła posiada stary budynek, tam jest pusto i
nikt tam nie zagląda, jest tam cały sprzęt gimnastyczny, możesz tam ćwiczyć a
pokaz zrobisz tutaj, na sali.
- No niech będzie.
- Tu są klucze. – podała mi pęk kluczy.
Uśmiechnęłam
się do niej, po czym opuściłam kanciapę nauczycieli wychowania fizycznego. W
szkole praktycznie nikogo nie było, bo uczniowie kończą najpóźniej o godzinie
pół do trzeciej. Poprawiłam ramie plecaka bawiąc się kluczami. Jakiś stary
misiek bez nogi, czarny od kurzu, dyndał jako breloczek. Fajnie.
Faktycznie,
za szkołą znalazłam dość stary budynek, na który nie zwróciłam uwagi, wyglądał
jakby tam nikt nie zaglądał od pokoleń. Podeszłam do dużych metalowych drzwi,
normalnie zardzewiałe. Wetknęłam klucz, zaczęłam nim kręcić do puki nie
usłyszałam charakterystycznego zgrzytu otwieranego zamka. Nacisnęłam klamkę ale
ani drgnęła, włożyłam w to dziesięć razy więcej siły, dopiero w tedy drzwi
ustąpiły.
Zapaliła
stare lampy, o dziwo były wszystkie przyrządy jakie były mi potrzebne do
ćwiczeń. Kozioł, batuta, poręcze asymetryczne, równoważnia i mata. W prawdzie
nie będę robić pokazu na trampolinie bo nie jest to ani efektowne, ani trudne ,
ale zawsze wart odświeżyć sobie pamięć.
Dupnęłam
plecak w kąt. Przebrałam się w szorty i topik. No ładnie, nie ma tu ogrzewania,
ale zaraz zrobi mi się cieplej. Rozpoczęłam standardową rozgrzewkę. Pobiegałam
na około ogromnego pola do ćwiczeń wolnych, pompki, brzuszki, porządne
rozciąganie. Brak ćwiczenia dało się we znaki. Mocne zakwasy już nie wytrzymują
mojego niegdyś standardowego treningu.
Nie dam
rady, musze zacząć od małego treningu, bo to co się stało z moimi mięśniami
jest nie do opisania. Takie zakwasy miałam…nie miałam, nigdy, ćwiczyłam od
małego więc moje mięśnie nigdy chyba się tak nie zakwasiły.
Cała
prosta doszłam do mojego, dupniętego w kąt Sali plecaka. Wyciągnęłam telefon i
zadzwoniłam do blondyna. Kiedy na niego czekałam, rozciągałam się, co sprawiało
mi dość sporo bólu. O matko.
Chwytałam
pełnymi dłońmi śródstopie kładąc swobodnie czoło na kolanach. Trwałam w tej
pozycji przez piętnaści sekund by naciągnąć mięśnie. Powtórzyłam to z kilka
razy zanim Niall pojawił się w budynku.
- Co ty tu robisz?
- Usiłuje wrócić do wprawy. – jęknęłam czując ból, kiedy
się prostowałam. – Ale nagły powrót do tego sportu po prawie rocznej przerwie
nie był dobrym pomysłem. – usiadłam na ławce i zaczęłam wciągać na pupę moje
rurki. Nie no chyba pójdę w samej bieliźnie do domu, nie ubiorę się. Jęknęłam
usiłując założyć bluzę.
- Chodź tu lebiodo. – stanął nade mną i wciągnął bluzę na
moje ręce. – Jutro się nie będziesz ruszać.
- Będę, będę. – zaśmiałam się słabo na myśl co będę
musiała zrobić, żeby jutro się ruszać. – Gorzej z tym, że ktoś musi mi
rozmasować stopy. Wątpię by ktoś potrafił mi to zrobić poprawnie.
- Ja mogę, ćwiczyłem kiedyś boks.
- Jutro jeszcze wytrzymam, ale po jutrzejszym treningu
będziesz musiał mi pomóc. – wypaliłam.
- Mogę, cię popilnować…
- Nie chcę gapiów. – z bólem na twarzy splotłam ręce na
piersi.
- Trudno.
Wstałam
powoli i podeszłam do plecaka aby go podnieść, jednak Niall mnie uprzedził,
zakładając go sobie na plecy. Wziął mnie na ręce w stylu panny młodej, za co
byłam mu dozgonnie wdzięczna, ponieważ naprawdę nie byłam w stanie chodzić.
- Rozmasujesz mi je chyba za chwilę w domu. – trzymałam
się za jego szyję.
- Jasne kangurku.
***
- Aaaaa! – wydarłam się na głos. Masarz stóp pół godziny
po treningu był najgorszym pomysłem jaki miałam. Ale musiałam coś zrobić, bym
mogła chodzić na nogach jak człowiek. Mimo wszystko muszę przyznać że Niall
robi to kurwesko poprawnie, przez co bardzo to boli.
- Dasz radę. – zaśmiał się dociskając końce palców do
ziemi. – Skończyłem. – puścił moje stopy.
- Dzięki, jutro też
będziesz musiał mi pomóc.
-Wiem to. Dobra,
spadam do domu, do zobaczenia jutro kangurku. – poczochrał mnie po włosach i
opuścił mój pokój. Kiedy tylko zobaczyłam chłopaka idącego ulicą, przez okno
podeszłam do drzwi i wychyliłam głowę z pomieszczenia.
- Mamo! Włącz kostkarkę! – krzyknęłam.
Tak mam w
domu kostkarkę, która została tu przywieziona z Nowej Zelandii. Wsypałam lód do
wanny i zalałam go wodą która osiągała zaledwie piętnaście stopni. Spojrzałam
na wannę.
Nie ma to
jak powrót do przeszłości, jęknęłam na samą myśl o tym co robi każdy lekko
atleta na zawodach aby wypocząć i zregenerować ciało. Brr…
Rozdział NIE sprawdzony, mi się nie podobał, więc bez hejtów.
Przypominam o asku do bohaterów. :)
Komentujcie