ZAKTUALIZOWAŁAM NOTATKĘ
- Niall, teraz mam matematykę, wolę na niej być. – jęknęłam, kiedy chłopak ciągnął mnie za rękę w stronę parkingu szkolnego.
- Niall, teraz mam matematykę, wolę na niej być. – jęknęłam, kiedy chłopak ciągnął mnie za rękę w stronę parkingu szkolnego.
- Nie marudź. Na co masz ochotę?
- Stawiasz?
- Zależy co kangurku. – poruszał brwiami a ja zrozumiałam
że moje pytanie było dwuznaczne.
- Zboczeniec. – wyrwałam rękę z jego uścisku.
- Oj no nie fochaj mi tu teraz. – zażądał. – Bo nie będzie
przyjemnie. – mówił poważnym tonem ale jego oczy się śmiały, co oznaczało, ze
chłopak się zgrywa. Chodź, pójdziemy na gorącą czekoladę, dobra? Ja zapłacę, i
muffiny.
- A kino?
- Zależy co. – prowadził mnie w stronę samochodu.
- Em, mam ochotę się poryczeć…- nie chcę płakać – więc
dramat romantyczny.
- Błagam cię, już wolę komedię.
- Dobra, ale chcę żelki zamiast popcornu.
- A czekolada po filmie – powiedział a ja zajęłam swoje
miejsce pasażera i zapięłam pas.
- Przytyję. – jęknęłam patrząc na brzuch.
- Kangurku jesteś idealna.
- Co ty kombinujesz masz strasznie dobry humor i walisz
komplementami od samego rana. – powiedziałam podnosząc jedną brew wysoko.
- Chyba mam ogromną satysfakcję z twojego wczorajszego
kaca. – zaśmiał się pod nosem.
- Jesteś okropny. – powiedziałam urażona. – Cieszysz się z
czyjegoś nieszczęścia. To naprawdę nie miłe. – splotłam ręce na piersi o
odwróciłam się do niego plecami. Patrzyłam co się dzieje za oknem.
- Nie chodzi mi o to że cię bolała głowa. – zaśmiał się. –
Byłaś wyjątkowo grzeczna.
- Nie gadam z tobą. – burknęłam.
- Jak chcesz. – wiedziałam że się uśmiecha. Dlaczego on
się do cholery uśmiecha Ja jestem obrażona, więc powinien mnie przeprosić a on
się śmieje. Ugh! On jest irytujący. Chce sobie iść do domu, wziąć ciepłą kąpiel
z bąbelkami, albo siedzieć w ciepłej szkole i ogarniać matematykę.
Niall
zatrzymał samochód i wysiadł z niego. Obszedł auto na około i otworzył moje
drzwi.
- Wysiadasz czy nie?
- Nie. – wydęłam usta.
- Dobra, ja zabieram kluczyki i nie będzie ogrzewania,
miłego marznięcia. – zamknął moje drzwi i ruszył do windy która prowadziła na
pierwsze piętro galerii. Spojrzałam na niego, po czym na wyłączane ogrzewanie.
Szlag by to trafił.
Otworzyłam
drzwi i wyskoczyłam z pojazdu. Od razu poczułam różnicę temperatury między
wnętrzem samochodu a podziemnym parkingiem. Złapałam się za ramiona i
pożałowałam że nie wzięłam rękawiczek do szkoły. Ja chcę do ciepłych krajów!
Kiedy tylko zamknęłam drzwi samochód zamrugał.
Co za
idiota. Wiedział że wysiądę. Z naburmuszoną miną ruszyłam w kierunku blondyna.
Chłopak nawet nie zamierzał się zatrzymać. Ha, ja nie miałam zamiaru do niego
dołączać. Niech sobie pomarzy. Stanęłam na ruchomych schodach które jechały na
piętro galerii.
Jezu to
jest nie fair. Wszędzie przeceny a ja nie wzięłam portfela. Ja chcę ciepłe
skarpetki z reniferami i rękawiczki. Wsadziłam ręce do kieszeni kurtki i
podążyłam za blondynem, trzymając się jakieś siedem metrów za nim. Zaczęłam
szukać po kieszeniach pieniędzy, a nóż widelec się coś znajdzie. I nie myliłam
się, znalazłam dwie dyszki. Z tego co wiedziałam, Niall ciągnął mnie do kina,
więc dołączę do niego potem. Weszłam do Starbucks’a i stanęłam w kolejce.
- Co podać. – drobna ruda dziewczyna za ladą uśmiechnęła
się szczerze.
- Dwa razy frappe karmelowe.
- Już podaję, imię?
- Na jednym niech pani napisze Winter i serduszko, a na
drugim Niall i karniaka. Niech pani nie żałuje bitej śmietany. – uśmiechnęłam się a rudzielec się zaśmiał.
Stanęłam
w kolejce po odbiór. Odebrałam napoje i zadowolona z siebie zaczęłam szukać
kina. Chłopak kupował właśnie bilety, Podeszłam do niego i wręczyłam mu kawę.
- Chyba mnie tam nie lubię. – stwierdził patrząc na
rysunek.
- A ja mam serduszko. – pokazałam mu język. – Widzisz. –
wyciągnęłam przed siebie swój kubek i pokazałam palcem na czarny rysunek.
- Mam być zazdrosny?
W
odpowiedz wzruszyłam ramionami. Chłopak kupił nam jeszcze duży popcorn i
weszliśmy do Sali. Zajęliśmy swoje miejsca.
- Niall co to za film? – byłam prawie pewna że to nie
komedia romantyczna.
- Obecność. – odszepnął.
- Zgłupiałeś, ty chyba chcesz żebym nabawiła się
bezsenności. – powiedziałam.
- Uspokój się. Przecież to tylko fikcja.
- To będzie uraz do końca życia. – jęknęłam.
Film był
na początku w miarę fajny. Standardowy scenariusz horroru. Jest sobie rodzinka,
przeprowadzają się do nowego domu i znajdują piwnicę lub strych. A potem już
nie da się oglądać. Kiedy z ciemności wyskoczyły dwie ręce i zaklaskały
stwierdziłam że będę miała uprzedzenie do klaskania na wieki. W końcu zaczęłam
się chować za Nialla, a jemu było bardzo, do śmiechu. Zbeształam go wzrokiem i
trzepnęłam w ramię.
- Ał. – udał że go zabolało i potarł miejsce w które mu
przywaliłam. – Mogłaś mnie zabić.
- Ups? – popatrzyłam na ekran. Pisnęłam i znów schowałam
się za blondyna.
- Winter przecież, to tylko, stara kobieta z pociętą
twarzą, zgniłymi zielonym zębami, białkami bez tęczówek…
- Przestań, proszę. – jęknęłam dalej schowana za jego
ramieniem.
Chłopak
się uspokoił na chwilę, ale po chwili znów zaczął mnie straszyć. Dźgnęłam go
palcem w brzuch. Ja pieprze jaki umięśniony brzuch. Wyszłam z Sali z trzęsącymi
się dłońmi.
- Nie będę spać w nocy. – jęknęłam. – Nienawidzę horrorów.
- Przecież to tylko fikcja. Czego się tu bać.
- Boże, a jak się okaże, że w moim domu też jest piwnica?
Ja też się niedawno przeprowadziłam, a ta szafa, była cholernie podobna do tej
co ma moja mama. - zaczynałam histeryzować. – a jak z moim pokoju zabił się człowiek?
– ataki paniki nabyłam jakiś rok temu. Właśnie między innymi, dlatego nie
oglądam horrorów. – Albo mieszka sobie jakiś duch?!
- Hej Winter. – Niall zauważył że coś jest nie tak. – Hej popatrz
na mnie. – poprosił. W czasie takich akcji, szanse na złapanie ze mną kontaktu
wzrokowego równały się zeru. Moje oczy błądziły po całej galerii. Nie byłam w
stanie się uspokoić, wszystko przez głupi film, jeden dwugodzinny jebany film.
- O ja pieprze. To było na faktach. – przypomniał mi się
napis na początku filmu. Teraz moja pamięć była dwa razy lepsza, tylko dlatego
żeby pogrążyć mnie w histerii, aby przypomnieć każdy szczegół filmu. To nie
jest nic co lubię. Wręcz nienawidzę.
- Winter, popatrz na mnie. – palcem wskazującym podniósł
moją brodę tak bym była zmuszona popatrzeć na niego. – To tylko film, to sobie
ktoś wymyślił. A napis został dodany by zachęcić ludzi do oglądnięcia. Nic
takiego nie miało prawa się wydarzyć. Słyszysz? – mówił spokojnie. Złapał moje
trzęsące się ręce. – Patrz na moje usta. – moje oczy powędrowały na wargi
chłopaka. – Nic. Takiego. Nigdy. Się. Nie. Stało.
Powoli
zaczęłam się uspokajać. Niall chwycił mnie za rękę i pociągnął w stronę windy.
***
Przeszło
mi zupełnie w samochodzie. Teraz siedziałam z Niallem u niego w salonie i
graliśmy z skojarzenia. Od pół godziny Niall sprowadzał wszystko do jedzenia.
- Yyyy mówiłeś „kurczak”, tak?
- Mhm…
- Eee, restauracja!
- Pięciogwiazdkowa.
- Szef kuchni?
- Zawód. – wypalił a ja upiłam łyk herbaty.
- Dobrze płatny.
- Gwiazdy, w sensie celebryci. – powiedziałam. Chłopak
wyjął kolejnego herbatnika z opakowania i zaczął myśleć.
- W takim razie zawodnik.
- eeee…nie wiem…może, sportowy.
- Narty.
- Trasa.
- Wyścigi. – zastygłam.
- Zagrajmy w coś innego. – poprosiłam. Niall był
zaskoczony moją reakcją na to jedno słowo. Zawsze, ale to zawsze będę go
unikać. Nie mam zamiaru słuchać nic o wyścigach, jakichkolwiek.
- Zróbmy omlety. – powiedział.
- Ty zrobisz. – wskazałam na niego palcem. – Blair się
ucieszy.
- Mam nadzieję. – uśmiechnął się słabo. – Ostatnio, ciągle
się kłócimy.
- O co?
- O wszystko. Ale generalnie za każdym razem kłótnia
zbiega na temat śmierci rodziców i zaczynamy się obwiniać nawzajem. Użyłem dość
mocnego argumentu. Blair nie odezwała się do mnie od wczorajszego wieczoru. –
widać ze było mu źle z tego powodu.
- Co jej powiedziałeś?
- Blair, tak strasznie stęskniła się za Camilą. Naszą
kuzynką. Wybłagała rodziców żeby ją zawieźli, i w tedy był ten cholerny
wypadek. Wczoraj powiedziałem jej że gdyby nie zachciało jej się jechać to
rodzice wciąż by żyli a ja nie miał bym jej na głowie. – w skrócie przedstawił
mi co się wydarzyło.
- Powinieneś ją przeprosić, jest końcu twoją siostrą. Chodź, zrobi coś
lepszego niż omlety. Co Blair lubi najbardziej.
- Naleśniki z czekoladą.
- O boże jaki banał. Ile mamy czasu?
- Dwie godziny.
- Po tej wyżerce wybaczy ci na pewno.
***
Od półtorej godziny pisałam z Niall’em. Dlaczego. Nie mogłam
zasnąć, z jakiego powodu? Horror. Zaczynałam panikować, bo zegar pokazywał 2.55
a wszystko zaczynało się o 3.07.
*Zabiję cię za ten
Horror, nie mogę zasnąć. Winter*
*Przesadzasz,
spróbuj zasnąć. Niall*
*Nie mogę! Zaraz
mnie coś zeżre*
*Przyjdę na pogrzeb*
*Niall! Do jasnej
cholery to nie jest śmieszne!*
Po tym sms’ie chłopak nie odpisał a ja patrzyłam tępo w
sufit. Spanie na budowli na której było moje łóżko było mega straszne, bo nie
wiedziałam co się dzieje w pokoju. Wszędzie ciemno, tylko światło które dawał
księżyc. W pewnym momencie na ścianie mignął jakiś cień, a cała spietrana
podniosłam się do pozycji siedzącej. Popatrzyłam za okno. Nic. Pukanie. Mój
wzrok powędrował na drzwi od balkonu.
Niall
Zeszłam z drewnianego podestu i otworzyłam chłopakowi
drzwi.
- Co ty tu robisz?
- Szkoda mi kasy na smsy a ty nie możesz zasnąć. –
Wyjaśnił kiedy wychodziłam drabinką na drewniany podest.
- To się nie zawali?
- Nie - odparłam siedząc już w mojej pościeli.
- Aha. Rób miejsce. – Chłopak zajął jedną połowę mojego
łóżka.
- Teraz dasz mi spać?
- Tak. – wypaliłam poduszkę tak niewyraźnie, że na pewno nie
zrozumiał. Chłopak objął mnie w tali i przyciągnął do siebie. Zasnęliśmy w takiej
pozycji.
Skarby moje kochane, nudźcie mnie o przeszłość Winter, ja rozumiem że to jest super ekstra ciekawe ale, ja mam swoje tempo akcji, głównym wątkiem jest właśnie to co działo się w Nowej Zelandii więc nie popędzajcie mnie, ponieważ i tak wam to nie wyjdzie. Fakt ja rozumiem, jest pisane jak jest, że niby blog ma być o tych wyścigach, ale chodzi o to, że muszę napisać ważny fragment, i znaleźć miejsce gdzie gu umieścić, jeżeli tego nie zrobię posypie mi się całe opowiadanie. Więc błagam wytrzymajcie.
Tez nie lubie horrorów :D Świetny rozdział <333
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział
OdpowiedzUsuńOOOO OMG chce następny ?? !! :)))
OdpowiedzUsuńJaaa :) OMG
UsuńSłodki *.* Nie chcę się czepiać ale nie miałabym nic przeciwko gdyby pojawiło się coś związanego z przeszłością Winter np. dlaczego tak reaguje gdy temat schodzi na wyścigi itp.
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga, jest wspaniały. awww. cieszę się, że w poprzednim (?) dałaś zupełnie inną perspektywę. Czekam na nexta, ślicznie rysujesz :) Niall jest tu taki słodki ♡ borze. jaki niepoukładany komentarz stworzyłam. yhh.
OdpowiedzUsuńSuper rozdział! Nie mogę się doczekać następnego ♥
OdpowiedzUsuńCzekam nn♥
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :) Zapraszam do mnie <3 http://lovehateonedirection.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCudownie że to napisałaś bo mnie tez to męczy na twoim ask'u wszyscy to pytają :D
OdpowiedzUsuńJej kolejny rozdział! Szczerze powiedziawszy nie spodziewałam się, że Niall tak szybko wyląduje w jej łóżku (boże jak to dwuznacznie brzmi) co nie zmienia faktu iż podoba mi się ten obrót sprawy. Nie przejmuj się, jak ktoś naprawdę lubi czytać twojego bloga to poczeka na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Patuu.
Uuu, tajemniczy ;) też nie lubię horrorów i po Obecności na pewno tak samo srałabym w gacie jak Winter ;)
OdpowiedzUsuńOgólnie blog super, zajebiście piszesz -> bardzo przyjemnie się czyta :)
Życzę weny i czekam na następny rozdział xx zapraszam też do siebie (sorka za spam) babyfanfiction.blogspot.com :)