niedziela, 2 lutego 2014

Rozdział 12

GABRYSIU ROZDZIAŁ DEDYKOWANY TOBIE <3
*Blair*
Nie wiem jak niektóre aktorki grają te głupie suki w serialach czy filmach. Ja mam problem z udawaniem, że nie umiem algebry. Czasami aż korci mnie żeby skreślić wszystkie błędy które zrobiłam specjalnie i wykonać działanie poprawnie. Byłam wdzięczna Winter że skołowała mi te ”niesamowicie potrzebne” korki, ale nie mógłby mnie uczyć czegoś czego serio nie rozumiem, a nie coś co jest banalne i mam to w jednym palcu.
            Westchnęłam ciężko zastanawiając się czy po raz kolejny zrobić błąd w postaci źle postawionego znaku działania, czy pieprznąć się w tabliczce mnożenia.
- Dajesz radę? – zapytał Harry stając za mną. Położył rękę na moim ramieniu a ja poczułam jak motylki latają mi w brzuchu.
- Tak, zaraz to rozwiążę. – powiedziałam pochylając się nad kartką. Wpisałam zły wynik i podałam kartkę Harremu.
- Źle, źle, źle, dobrze, dobrze i dobrze. Trzy na sześć, nie jest źle. – uśmiechnął się. – Zrobimy tak, rozwiąż to zadanie – pokazał na błędne działanie. – A zabiorę cię na łyżwy i gorącą czekoladę. – uśmiechnął się i w jego policzkach pokazały się dołeczki. Jakie urocze.
- Tylko, że ja nie umiem jeździć. – było mi głupio.
- A rolki.
- Nie moja bajka. Wolę deskę  i motor brata.
            Chłopak spoważniał, doskonale wiedział że Niall kategorycznie zabrania mi jeździć. A on to se może, to jest nie fair.
- Kiedy ostatnio jeździłaś?
- W trzeci dzień świąt, ale proszę nie mów mu, bo mnie zabije. I tak już często się na mnie wścieka. – mruknęłam niezadowolona.
- Dobra nie powiem, a na łyżwach się nauczysz.
- Umiesz?
- Tak.
- Nie wyglądasz – zaśmiałam się.
- Ty nie wyglądasz na dziewczynę co umie jeździć na motorze. Dobra rozwiązuj, i idziemy na czekoladę. – boże, musze to rozwiązać bezbłędnie, przecież to jest banał. Zaczęłam bazgrać na kartce obliczenia. Wykonałam zadanie dwa razy na brudno aby mieć pewność ze jest dobrze, po czym przepisałam na kartkę którą dał mi Harry.
- Dobra, co najpierw. Czekolada czy łyżwy? – zapytał a ja zaczęłam się zastanawiać.
- Będę miała obity tyłek?
- Tak. – zaśmiał się.
- To na łyżwy nie idę.
- Oj no chodź. – Podał mi kurtkę.
            Wyszliśmy z biblioteki miejskiej. Miałam na sobie białą kurtkę z roxy, szalik na około szyi, i ciepłe rękawiczki tylko z kciukiem. Takie najlepsze bo ciepło mi we wszystkie palce. Już miałam wziąć plecak do ręki kiedy Harry sprzątnął mi go sprzed nosa i sam zawiesił sobie na ramieniu. Boże, czy on nie jest idealny?
            Przepuścił mnie w drzwiach i ruszyliśmy w stronę Londyńskiego, krytego lodowiska. Rozmawialiśmy na każde tematy, ale przez pierwsze piętnaście minut drogi rozmawialiśmy o motorach. Co się dziwić, ja je lubię, Harry jeździ. Tylko ja nie mogę, boże czasami nienawidzę Nialla.
- Jaki rozmiar? – staliśmy przy wypożyczalni sprzętu.
- 37. – odparłam.
 - Figurówki 37. – poprosił Harry i odebrał dwie pary łyżew.
            Trochę się cackałam z zawiązaniem cholernych butów ale w końcu mi się udało. Weszłam na lodowisko, gdzie Harry jeździł sobie w najlepsze. Przytrzymałam się barierki i powoli starałam się sunąć po lodzie .
- Co tam księżniczko. Chodź. – wyciągnął do mnie ręce.
- Harry ja się wywalę jak nic. – jęknęłam.
- Co to za zabawa bez przewrotki, no chodź. – w końcu podałam mu ręce.
            Chłopak mnie pchał, jechałam przed nim, i szczerze powiedziawszy nie chciałam patrzeć na to co dzieje się przede mną. W pewnym momencie przestałam czuć ręce Harrego więc doszłam do wniosku że mnie puścił. Zaczęłam piszczeć, jak dziecko. W końcu się zatrzymałam i zabrałam ręce od twarzy.
- Tak strasznie? – Harry do mnie podjechał.
- Tak. To jest niebezpieczne. – powiedziałam.
- Oj no chyba przesadzasz. – zaśmiał się.
            Pokręciłam przecząco głową. Chciałam się dostać do barierki ale mi nie szło.
- Pomóż mi…albo nie. – szybko się rozmyśliłam, jeszcze raz by mnie popchnął.
- No chodź, teraz cię pociągnę, nie popcham, jak chcesz. – zapewnił a ja podałam mu rękę.
            Chłopak jadąc tyłem dociągnął mnie do barierki.
- Chodźmy stąd proszę. – jęknęłam.
- Nie polubisz łyżwy?
- Raczej nie. – uśmiechnęłam się krzywo.
- Dobra, spróbuj ostatni raz, ja ci pokażę jak się jeździ. Jak ci się nie spodoba to idziemy na Czekoladę.
- Eeeee…dobra, niech ci będzie. – zgodziłam się. Harry ruszył powoli a ja spróbowałam za nim. Powoli się rozpędzałam. – Harry jak się hamuje? – zapytałam.
- Masz ząbki z przody, czubkiem buta. – powiedział.
            Spróbowałam zahamować. Efektem tego było wywrócenie Harrego i wylądowanie na jego klatce piersiowej. Speszona, szybko z niego zeszłam i klękłam na lodzie.
- Przepraszam.
- Ja też się wywracałem. – uśmiechnął się. – To co, może jednak ta czekolada co?
- Zdecydowanie. – Chłopak podał mi rękę i pomógł wstać. – Pociągnąć czy popchać?
- Jak ci będzie wygodniej. – wzruszyłam ramionami.
            Harry stanął za mną i trzymając mnie za biodra popchał mnie do wyjścia z lodu. Te łyżwy to jakiś koszmar. Wyszłam z lody i od raz ściągnęłam uciążliwe obuwie i zamieniłam je na swoje trepy. Założyliśmy kurtki. Harry po raz kolejny przepuścił mnie w drzwiach.
- To gdzie idziemy?
- Starbucks, albo…-przeciągnął ostatnią literę.
- No?
- Ugotujemy coś ciepłego u mnie. – powiedział.
- Nie wiem.
- Jestem mistrzem gorącej czekolady.
- Skoro tak mówisz.
            Chłopak zaprowadził mnie do jego samochodu, wrzucił plecak do bagażnika i wsiadł z drugiej strony. W radio szło „Give me love” Edd’a Sheeran’a. Harry zaczął śpiewać a po chwili nie wytrzymałam i oboje nuciliśmy piosenkę.

***
- Ona jest faktycznie pyszna. – po raz kolejny upiłam łyka czekolady od Harrego.
            Siedziałam na kanapie kocem który dał mi Harry. Chłopak zrobił gorącą czekoladę z bitą śmietaną SAM, a do tego świeże muffiny z jagodami. Boże jakie dobre.
- Ty za to musisz spróbować kiedyś mojego Taco. Pycha. – powiedziałam.
- Kocham meksykańskie żarcie.
- Nie wiedziałam. – wiedziałam. Ale Taco umiem robić od dziecka.
- Dasz mi kiedyś spróbować?
- Jasne. – uśmiechnęłam się.
- To kiedy?
- Zawsze je robię w piątek wieczorem, jak mam czas. – powiedziałam i upiłam łyk.
- Wieczorem to znaczy…
- Tak, kiedy jesteście na wyścigach. Tak mi się nudzi że robię żarcie. – przewróciłam oczami.
            Taka prawda, Niall zabrał mnie na wyścigi raptem dwa razy. To nie znaczy że nie raz zabrałam jego Hondzie na ”krótką” przejażdżkę. No ale niestety moja zabawa nie była zazwyczaj zadawalająca bo nie mam prawka i jak mnie policja złapie to pierwsze co zrobią to zadzwonią do Nialla i będę miała przedupcone.
- Do kitu.
- Zobaczymy jak bardzo lubisz taco. – bardzo lubi, a moje pokocha.
- Dobra wystawiasz mnie na próbę. – zauważył a ja pokiwałam głową.
- Moje Taco jest pyszne. Niall je ubóstwia. Zawsze wsuwa je po wyścigach. – próbowałam go podpuścić.
- Czyli albo wyścigi albo taco?
- Dokładnie.
-Raz sobie odpuszczę, raz. Chcę spróbować twoich Taco.
- Czyli w piątek o 20.00.
- Niech ci będzie księżniczko. – uśmiechnął się.
            Włączył telewizor i zaczął skakać z kanału na kanał. Ja grzałam  ręce na kubku pełnym gorącej czekolady. W pewnym momencie wyłapałam „Tylko ciebie chcę”.
- Możesz cofnąć? – zapytałam.
- Jasne. – chłopak wciskał guzik na pilocie.
- Tutaj. Możemy oglądnąć?
- Spoko, skoro chcesz. – uśmiechnął się.

            Ułożyłam się na kanapie i oparłam głowę o zagłówek. Nawet nie zauważyłam kiedy przymknęłam oczy. Kiedy byłam na granicy krainy morfeusza a rzeczywistości, poczułam jak Harry okrywa mnie kocem.




Więc takie uprzedzenie w drugim tygodni moich ferii jadę do Francji na tydzień (uwierzcie mi że nie chcę jechać). Nie wiem, czy będę miała internet więc, no żebyście mnie nie opuścili przez ten tydzień, i tak już zmutam z powodu spadku liczby komentarzy.
Zapraszam na aska itd. 

7 komentarzy:

  1. Genialny rozdział <33333333333333333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie, ze rozdział jest z punktu widzenia Blair. Świetny pomysł, za każdym razem czymś mnie zaskakujesz :) Czekam na dalsze rozdziały i jednak udanych ferii. Xoxo
    -Tori

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudooowny ♥ ♥ czekam na next ♥ ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny!! Cieszę się, że jest z perspektywy Blair !! Bardzo... jakby to powiedzieć.... hym.. miło tak miło czytało mi się ten rozdział!! Życzę udanego wyjazdu xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu, tak bardzo cię przepraszam za nie dodawanie komentarzy! Dopiero dzisiaj od nieokreślonego czasu mogłam usiąść przed laptopem. Przez cały czas musiałam się uczyć, ponieważ nauczyciele uznali,że przed feriami zrobią nam pełno sprawdzianów -.-
    Skończmy jednak z moimi problemami w szkole, a przejdźmy do rozdziału. Nie było mnie jakiś czas, pierwsze co robię to wchodzę na twojego bloga, patrzę i widzę tyle nowych postów (nie wiem jak inaczej mogę je nazwać). Ciekawi mnie co opowiedziała Winter Harremu (poprzedni rozdział). Bardzo cieszę się z perspektywy Blair i współczuję jej, że musiała tak męczyć się z jazdą na łyżwach. Sama za tydzień mam pierwszy raz iść na łyżwy wraz z moją przyjaciółką Leną. Sądzę, że zaliczę podobne, zjawiskowe gleby, ale jak to się mówi: co cię nie zabije to cię wzmocni (mniej my nadzieję). Z tego co się orjętuje też masz ferie więc życzę ci by były udane. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału oraz zazdroszczę wyjazdu do Francji.
    Pozdrawiam i życzę weny Patuu.
    P.S. Nie smutaj się z powodu spadku komentarzy bo i ja będę smutna (a tego chyba nie chcesz xd).

    OdpowiedzUsuń