poniedziałek, 10 lutego 2014

Rozdział 15

*TEN SAM DZIEŃ* Winter*



Obudziłam się w świetny humorze pomimo tego, że spałam kilka godzin przez Nialla, który zabrał mnie na ten pieprzony horror. Nigdy więcej! Chłopaka rano nie było już u mnie w pokoju. Zaśmiałam się i wyskoczyłam z łóżka. Popatrzyłam na zegarek. 6.00. Super, zdążę pójść pobiegać. Sprintem zbiegłam z budowli i poleciałam do garderoby żeby znaleźć swoje adidasy, getry oraz koszulkę termo aktywną. Złapałam za słuchawki, po czym zbiegłam na dół. Świeże orzeźwiające powietrze uderzyło moją twarz wywołując na niej ogromny uśmiech.
            Nałożyłam słuchawki na głowę, a następnie ruszyłam przez siebie. Wbiegłam do tego okropnego parku. Muzyka całkowicie odizolowała mnie od hałasu panującego wokół. Po chwili zauważyłam sylwetkę nikogo innego jak pana Horana. Znowu się zaśmiałam. Oj Winter coś za często się dzisiaj śmiejesz.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał, zapewne czytając mi w myślach.
            W odpowiedzi tylko pokiwałam głową dalej się śmiejąc i przyspieszyłam. Pokazałam mu język. Lubiłam biegać szybko, wręcz to kochałam. Minęłam jakąś parę i skręciłam w naszą uliczkę, Niall zaraz znalazł się obok mnie. Po chwili zauważyłam że przygląda się mojej szyi. Chwila, co? O nie! Szybko chwyciłam kucyk i zasłoniłam szyję. Zatrzymałam się i zaczęłam iść szybkim marszem, wyrównując oddech.
- I tak wiesz co cię czeka. - zaśmiał się pod nosem.
- To jest naprawdę konieczne? - jęknęłam marudnie. Naprawdę miałam tego dosyć.
- I to bardzo. - szepnął mi do ucha.
            Właśnie w takich momentach tak bardzo bałam się tego chłopaka. Huśtawki nastrojów były nie do przewidzenia, nie wiedziałam kiedy będzie miał dobry humor, kiedy ten...ten właśnie co teraz, i kiedy będzie wściekły.
            Obrócił mnie w swoją stronę, uśmiechnął się łobuzersko po czym wpił  w moją szyję. Zassał mocno skórę i zaczął ją przygryzać. Jęknęłam z bólu. Po chwili się odsunął i dmuchnął w wykonaną przez siebie malinkę. Automatycznie moja dłoń powiodła do "naznaczenia".
Przewróciłam oczami.
- Nie rób tak. - powiedział.
- Ale jak? - zmarszczyłam czoło nie wiedząc o co mu chodzi.
- Nie przewracaj oczami.
- O boże. - odwróciłam głowę tak by mnie nie widział i przewróciłam oczami. Nie będę go słuchać, ale na razie nie mam ochoty go wnerwiać. Szliśmy szybkim marszem do domu. Odłączyłam się od blondyna i pobiegłam na ganek. Zdjęłam buty, a następnie skierowałam się do swojej łazienki. Wzięłam cieplutki prysznic, wyczesałam włosy i ułożyłam loki na jednym ramieniu tak, by moja fryzura zasłoniła malinkę Nialla.
            Wpadłam do garderoby. Co ja mogę założyć. Znalazłam biały sweter, rurki oraz trepy. Szybko się przebrałam. W kuchni zrobiłam sobie Muesli. Chwyciłam swój plecak po czym wyszłam na pole gdzie stał samochód Nialla. A ja naprawdę nie mogę się przejść na nogach do szkoły? Wsiadłam do auta. Blair się uśmiechała, jak zwykle. Jak można codziennie mieć taki humor, to chyba trzeba mieć jakiś dar.  W sumie to mogłaby mi go czasami oddać.
- Cooo taaam? - zapytała przeciągając samogłoski.
- Super, biegałam rano. - odparłam.
- I mnie nie zabrałaś?
- Towarzystwa dotrzymał mi twój brat. - syknęłam lekko.
- No nie było aż tak źle. - zaśmiał się a mi się przypomniało jak robił mi malinkę. 
- Zależy dla kogo. - powiedziałam ledwie słyszalnie.
            Niall zaparował na parkingu szkolnym. Wszyscy opuściliśmy czarny pojazd, po czym skierowaliśmy się do gmachu szkoły. Otworzyłam szafkę i spojrzałam na drzwiczki gdzie miałam umieszczony plan lekcji. Fizyka i potem WF, a następnie angielski, z tego co wiem Blair ma w tedy matematykę. Chwyciłam zeszyt i podręcznik po czym skierowałam się
do Sali. Nie cierpiałam fizyki, a do tego jeszcze siedziałam z Niall'em w ławce, na samym końcu klasy! Poważnie? Jak mam się nauczyć tego przedmiotu.
            Zajęłam swojej miejsce w ławce i po chwili do klasy wszedł blondyn. Uśmiechnął się szeroko a ja tylko spuściłam głowę w dół. Poczułam obecność chłopaka obok siebie. Zabrzmiał dzwonek, po chwili w Sali pojawił się profesor. Sprawdził obecność i zaczął notować coś w dzienniku. Utworzyłam swój zniszczony zeszyt z zamiarem powtórzenia
ostatniej lekcji, niestety natknęłam się na wielki napis czerwonymi literami  "KARTKÓWKA". Zakryłam twarz dłońmi i westchnęłam głośno. Zapisałam  zapomniałam.
- Nie mów że nie umiesz. - szepnął Niall pochylając się nad ławką.
- Nic, kompletnie nic. - potrząsnęłam przecząco głową i odsłoniłam twarz.
- Wiesz że mam gotowce? Ja to napiszę bo to rozumiem, ty podłożysz kartkę. I chyba dam ci korki z Fizy.
- I matmy.
-Właśnie musimy pogadać o matematyce, o co chodzi z Blair...
            Niall przerwał bo pan położył na naszej ławce pytania. Modliłam się by blondyn dyskretnie wyciągnął gotowca bo inaczej będzie po mnie. Na szczęście nie miałam się czym martwić. Nie zauważyłam nawet kiedy Niall zamienił kartki. Aby dla pozoru pokazać ze piszę
quiz*, zaczęłam poprawiać ładne pismo...Nialla? Nie pisał brzydko, pięknie kaligrafowane litery duże i wyraźne. Chłopak pisał ślicznie. Nauczyciel zebrał nasze kartki równocześnie z tym jak blondyn odłożył długopis.
- I jak myślisz?
- Twoja kartkówka jest napisana na B+, a nie wiem co dostanę z mojego.
- Boże moja mama się kapnie że tego nie napisałam, ja nigdy nie miałam z fizyki czwórki. - zaśmiałam się.
- Nie przejmuj się kangurku.
- Powiem mamie że kolega ze szkoły dał mi korki. - wzruszyłam ramionami.
- Nie byle jaki.
- Nie powiem że to ty.
- Mam najlepsze oceny z fizyki. - szepnął. - Zaraz się przekonasz. - wskazał na nauczyciela który poprawiał nasze kartkówki. Przewróciłam oczami. Chłopak dźgnął mnie palcem w brzuch a z moich ust wydostał się cichy pisk. Zwróciłam na siebie uwagę całej klasy.
- Nienawidzę cię. - szepnęłam w stronę Nialla kiedy wszystkie oczy skierowane był na mnie. - Aa, moja stopa, mam skurcz. - skłamałam i schyliłam się pod ławkę. Podniosłam jakiś ołówek, który akurat leżał obok nogi Nialla. Usiadłam normalnie i kiedy chłopak nie patrzył,
wbiłam mu ołówek w nogę. Skrzywił się z bólu, a ja wyszczerzyłam ząbki.
- Dobra spokój.
            Nauczyciel zdążył poprawić nasze prace i zaczął czytać oceny. Dostałam B+ jak mówił Niall. Póki co nie było lepszej oceny. Uśmiechnęłam się do siebie.
- Pan Horan, jak zwykle najlepsza praca. A. - powiedział profesor, a blondyn zaczął się uśmiechać triumfalnie. Zaraz mu coś zrobię, jak boga kocham.
            Zabrzmiał dzwonek. Wybierałam rzeczy, po czym wyszłam na korytarz z blondynem. Tłumy uczniów znajdowały się na korytarzu, a teraz trzeba było dojść do szatni.
- Coś mi się chyba należy. - powiedział Niall.
- Zwykłe dziękuję wystarczy? - zapytałam grymasząc.
- Chciałabyś skarbie. - zaśmiał się. - Wymyśl coś.
- Emmm okej. - Dean też mnie tak naciągał, stare numery. Zawsze, ale to zawsze wystarczało tylko jedno.
            Pocałowałam chłopaka w policzek.
- Dziękuję. - Niall chyba był lekko zszokowany tym co zrobiłam. Przyśpieszyłam kroku zostawiając go w tyle. Wiedziałam że na moje policzki wlewa się róż. Dean'a traktowałam jak mojego brata, to było normalne, ale Niall nie był mi bliski, więc było to dość duże jeśli
nie ogromne posunięcie z mojej strony.
            Weszłam do zatłoczonej szatni i zaczęłam się przebierać. Po chwili stałam w białej koszulce oraz czarnych spodenkach, przed lustrem. Zaczęłam wiązać włosy w wysokiego kucyka. Koło mnie pojawiła się Blair.
- Dlaczego Niall ma czerwono ciemną szminkę na policzku? – popatrzyła na mnie znacząco.
- Mnie nie pytaj, ja nic nie wiem. - powiedziałam speszona i spuściłam głowę.
            Niby zwykły całus a wstydzę się cholernie. Straciłam jaja. Westchnęłam głośno i wyszłam na salę za resztą dziewczyn. Stanęłyśmy w rzędzie.
- Drogie panie dzisiaj gramy z zbijaka. - oznajmiła trenerka. Zaczęto dobierać grupy. Składy były ciekawe. Niall ze Stellą w jednej drużynie, to pewnie ruda dostawała orgazmu na samą myśl o tym, i jeszcze kilka przypadkowych osób których nie kojarzę. A w drugi skład
wchodziłam ja, Blair i Harry. Tu z kolei pewnie blondynka robiła się mokra na samą myśl.
            Musze iść do lekarza, myślę tylko o seksie.
Piłka poszła w górę. Na matkę została wybrana Blair. Razem z Harrym graliśmy główne skrzypce bo reszta uciekała przed piłką. No tak, tak jest najprościej. Odebrano nam piłkę. Super. Zbijano nas po kolei jak leci. W końcu zostałam ja, Harry, Stella i Niall. Loczek zbił rudą sukę, za co Niall szybko się zrewanżował na Harrym. Ej, Stellę było warto ale żeby tak przyjaciela?!
            Ja vs. Niall
Blair rzuciła piłkę w moją stronę, na nieszczęście Niall ją odebrał i zaczął we mnie celować. Serio Horan? Zrobiłam piękny unik. Matka przeciwnej drużyny celowała mi w głowę.
- Zgłupiałaś? - krzyknęłam stojąc tyłem do blondyna. Odchyliłam się na bok wiedząc, że Horan chce mnie zbić. No ludzie!
            Byłam głównym celem. Unikałam piłki jak ognia, a szczerze mówiąc to nie było łatwe. Niech żyje kobieca zgrabność! Nie byłam w stanie odebrać piłki, była za mocna, od razu wypadła by mi z rąk. Kucnęłam przed mocną piłką.
- Winter! - krzyknął Harry wymachując rękami - Weź zabierz im tą piłkę.
- Łatwo ci mówić! - syknęłam w jego stronę.
            Znów uciekłam przed piłką. Co chwila chowałam głowę, robiłam podskoki lub szybkie uniki.
- Odwala wam?! - krzyknęłam naprawdę poirytowana tą grą. To już się
robi n u d n e!
- Ja nigdy nie przegrywam. - oznajmił Niall z tryumfalnym uśmiechem na twarzy. Oh tak?
            To wyznanie nakręciło mnie by odebrać piłkę. Blondyn wycelował we mnie. Wyskoczyłam do pomarańczowej kulki i złapałam ją w obie ręce. Ał. Rzuciłam do Blair.
- Nie kuj! - krzyknęłam.
            Blondynka w momencie odrzuciła mi piłkę, wyskoczyłam do góry, a następnie z dwojoną siłą cisnęłam nią w chłopaka. Oberwał w ramię. Zaśmiałam się triumfalnie.
- Zawsze musi być ten pierwszy raz prawda? - zapytałam.
- Prawda. - pokiwał głową niezbyt zadowolony.
- No nie mów że się obrazisz.
- Na ciebie? - zapytał. - Nigdy.
            Chwycił mnie pod kolanami i przerzucił sobie przez ramię. Zaczęłam krzyczeć by przestał, waliłam pięściami o jego plecy, nic, nie reagował.  Blondyn postawił mnie dopiero w męskiej szatni gdzie wszyscy chłopcy mieli ręczniki na biodrach. Pisnęłam cicho i zakrywając sobie oczy dłonią wyszłam z łazienki. Nienawidzę go za to, nienawidzę.
***

Na angielskim omawialiśmy "Romea i Julie". Ta książka jest taka bez sensu. Romeo ma jakieś 19 lat a Julka 14, to nie może być prawdziwa miłość, do tego zakochali się w sobie po kilku minutach znajomości. Miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje. Wydostałam się z sali, wrzuciłam do szafki swoje książki, po czym skierowałam się do stołówki. Nie ma to jak wysokiej jakości cheeseburger o bardzo niskiej zawartości zbędnych kalorii. Czujecie ten sarkazm?
            Nawet nie wiem kiedy koło mnie zmaterializował się blondyn. Liczyłam raczej na jego siostrę, no ale ok.
- Co jesz? - zapytałam.
- Co kangurku?
- Ha-ha. Bardzo śmieszne, tarzam się ze śmiechu po podłodze. - przewróciłam oczami. Ruszyłam do stolika gdzie siedziała, cała elita. Tak jak to nazywali inni uczniowie. Słowo elita zawsze kojarzyło mi się z jakimiś nadętymi pustakami, jak widać zawsze znajdą się wyjątki. Ze wszystkich towarzyszek, kumpli Nialla, najlepiej dogadywałam się z Perrie. Ta blondynka była naprawdę kochana. Zajęłam miejsce obok niej i pogrążyłam, się w rozmowie na temat rurek we wzory i kwiaty. Chłopcy patrzyli na nas z politowaniem.
- Gdzie Blair? - zapytałam Pezz.
- Nie wiem jak Niall się jeszcze nie kapnął, ale zawsze w piątki od  czwartej godziny lekcyjnej zrywa się z lekcji. Kij wie po co. - wzruszyła ramionami.
- Dziwne.
            Zadzwonił dzwonek i wszyscy uczniowie skierowali się do klas. Miałam mieć teraz matmę z Harrym. Zajęłam swoje miejsce i wyciągnęłam książki na stół. Harry był czymś rozkojarzony. Stukał ołówkiem o ławkę a wzrok miał jakiś mętny, dziwne bo zazwyczaj uważał na matmie.
- Coś ty taki zdenerwowany? - szepnęłam w jego stronę.
- Nie wiem, znaczy wiem...ale nie wiem dlaczego. - westchnął, lekko wzruszając ramionami.
- Powiesz mi?
- Tak tylko...wiesz gdzie. - miał na myśli śmietnik. Oh, ekstra.
            Jęknęłam na całą klasę. Harry popatrzył na mnie zaskoczony a nauczycielka odwróciła się w moją stronę z pytającą miną.
- Bo ja mam coś z nogą, mogę iść do pielęgniarki? - zapytałam, wymyślając najgłupszą wymówkę świata.
- Oczywiście - ona jakaś głupia czy co? Nie widzi że udaje? Jezu i to ona ma nas czegoś nauczyć.
-Ja ją zaprowadzę. - zaoferował się Styles a pani nie protestowała. Idiotka. Zabraliśmy torby, następnie oparłam się o Loczka po czym wyszliśmy z klasy. Postawiłam nogę normalnie i zamknęłam drzwi. Wdrapaliśmy się na śmietnik, zaraz po tym jak Harry wyciągnął papierosy ze śmietnika. Odpaliliśmy szlugi. Zaciągnęłam się dymem i zaczęłam puszczać kółeczka.
- No to opowiadaj.
- Blair zaprosiła mnie na Taco. To ma być zwykłe koleżeńskie spotkanie, ale ja zaczynam świrować. - jęknął wypuszczając z ust dym - Zupełnie nie wiem czemu.
- Lubisz ją?
- Zdecydowanie. Jest super miła, słodka, inteligentna, mądra. Zastanawiam się czasem jak ona wytrzymuje stawianie błędów na każdym zadaniu jakie jej dam. - zatkało mnie.
- To ty wiesz?! - prawie wykrzyknęłam, o mało nie spadając ze śmietnika.
- Tak, błagam cię, przyjaźnię się z jej bratem. Blair ma dobre stopnie z matematyki. - odparł. -Niall z resztą się zapytał o co chodzi z tymi korkami, doznałem olśnienia że coś jest nie halo.
- To czemu kontynuowałeś dawanie jej lekcji?
- Nie wiem. - wzruszył ramionami. - Bo ją lubię. Jest naprawdę miłą osobą, wiecznie się śmieje, ma piękne, niebiesko-błękitne oczy, i jebie mnie to ze jest farbowaną blondynką, ma kochane loczki, jak się je pociągnie to odskakują jak sprężyny.
- Harry?
- Tak?
- Ty się chyba zakochałeś. - powiedziałam patrząc na niego. Chłopaka zatkało to, co powiedziałam, ale miałam rację. Wymieniał je cechy, nie wyliczył żadnej wady, zwrócił uwagę jaki kolor mają jej oczy, podoba mu się pod względem wyglądu, a do tego nie przestał jej uczyć pomimo tego że wiedział, że udaje, że nie umie matematyki. Loczek przełknął głośno ślinę.
- Nie, raczej nie jak już to zauroczenie - powiedział szybko, odwracając wzrok.
- Harry, ty się zakochałeś. Udowodnię ci to.
- Jak?
- Daj my na to...jaki kolor mają paznokcie Blair? - niby nic a jednak.
- Teraz ma zebrę...to nie jest jeszcze dowód.
- Mówisz? A o czym dzisiaj śniłeś?
            Milczał i patrzył mi w oczy. Blair. Zakochał się  w mojej przyjaciółce. Niesamowite. Bawiłam się w swatkę i mi wyszło muszę jej powiedzieć...szlag by to nie mogę. Dlaczego zawsze jak zrobię coś dobrego to nie mogę nikomu powiedzieć?
- Nie mów jej! Błagam - jęknął.
- Z tego co wiem to z tego miejsca nic nie wychodzi, a szkoda. - westchnęłam. Ta wariatka powinna to wiedzieć, chociaż wtedy gadałaby jeszcze więcej i mimo że już ją kocham to nie wytrzymałabym psychicznie. Oh, chyba jednak warto by było się poświęcić.
- I dobrze że nie wychodzi. Zapadłbym się pod ziemię jak by się dowiedziała.
- Dlaczego?
- Ja...nie wiem, ale to dość krępujące. A jak ona mnie nie lubi. – kurwa przecież ona wie o nim wszystko! Ja bym to nawet nazwała obsesją a nie miłością! Boże dlaczego mu nie mogę powiedzieć, do jasnej cholery następnym razem składając obietnicę że nie powiem krzyżuję palce za plecami.
- Skąd to możesz wiedzieć? Zaprosiła cię na Taco.
- A jak uważa mnie tylko za przyjaciela?
- Kurwa, powtarzam się ale zostanę lesbijką jak boga kocham. Wy i wasze problemy. - dokończyłam szluga i wyrzuciłam niedopałek do śmieci. Zeskoczyliśmy ze śmietnika, po czym wróciliśmy pod gmach szkoły.


***

Siedziałam w pokoju przy biurku i przeglądałam swojego twittera. Nic ciekawego ludzie nie pisali. Pokiwałam tylko głową. Weszłam na swojego tumblr'a i zreblogowałam kilka obrazków po czym sięgnęłam po swoją kawę w kubku. Upiłam łyk. Kiedy odstawiałam kubek na miejsce ktoś zasłonił mi oczy. Dłonie były za duże jak na dziewczynę.
- Niall? - ściągnęłam ręce z twarzy i odwróciłam się do chłopaka. - Co tam?
- Zabieram cię dzisiaj gdzieś?
- A gdzie to 'gdzieś'? - zapytałam.
- Niespodzianka. Ubierz się dobrze. Na polu jest ładnie i ciepło.
            Siedziałam przez chwilę w garderobie. Znalazłam rurki, bokserkę, jakąś sportową kurtkę. Związałam włosy w kucyka po czym wyszłam z małego pomieszczenia.

- Chodź. - chwycił mnie za rękę i pociągnął do wyjścia.
- Jakaś impreza? Jest późno, tak około 19.00
- Nie. Niespodzianka.
            Wyszliśmy na pole. Z tego co zauważyłam chłopak nawet nie prowadził mnie do samochodu. Ruszyłam za nim. Cały czas nudziłam blondyna by powiedział mi gdzie idziemy. Naprawdę byłam ciekawa, cóż takiego przede mną ukrywał. Nie jestem wielką fanką niespodzianek. A jak mi się nie spodoba? Będzie tandetna? Nie chcę udawać zadowolonej i
okłamywać osobę która to dla mnie wymyśliła.
- Powiedz, powiedz, powiedz, powiedz. - jęczałam Niallowi do ucha od pół godziny.
- Winter, powiem ci jak będziemy na miejscu. - Oznajmił.
- Boże a daleko jeszcze?
- Tak. - odparł.
            Dzięki za pomoc. Naprawdę mnie nosiło. Chciałam bardzo wiedzieć co chłopak zaplanował. Nasz spacer trwał już godzinę, a ja dalej nie wyciągnęłam z blondyna gdzie mnie zabiera. Byliśmy na obrzeżach miasta. Stare opuszczone budynki, umieszczone przy Tamizie.
Było ciemno.
- Już niedaleko. - oznajmił.
Chwyciłam Nialla za ramię, starając się nie wywrócić. Pomiędzy starymi budynkami biegały brudne szczury, na całej długości uliczki walały się śmieci, puste puszki, butelki oraz potłuczone szkło. Miałam coraz gorsze przeczucia, bo mimo że nie liczyłam na romantyczną randkę miałam nadzieję na nieco przyjemniejsze miejsce.
Chwilę później w powietrzu wyczułam zapach spalin. Nie, nie, nie, nie! Błagam tylko nie to! To odkrycie spowodowało u mnie nagły skok ciśnienia. Powoli moje paznokcie wbijały się coraz głębiej w biceps blondyna i aż dziwiłam się że nie syczy z bólu. Wyszliśmy z pomniejszych uliczek, wchodząc na słabo oświetlony kampus. Cholera!
Lśniące drogie motory stały szeregiem przed grubo namalowaną białą linią, a zgrabne dziewczyny w krótkich spodenkach i bluzkach odsłaniających brzuch, chodziły między maszynami eksponując swoje wdzięki. O Rany.
            Czułam jak po moich plecach przebiegł długi dreszcz. Wszystkie moje mięśnie się napięły, a serce kołatało tak mocno że czułam jego bicie. Spuściłam głowę. Nie patrz nikomu w oczy bo inaczej masz przedupcone. Tą zasadę znałam od bardzo, bardzo dawna. Niall prowadził mnie pewnie co oznaczało, że chłopak jest tu stałym gościem. Mijaliśmy różne motocykle, a ja chciałam jedynie uciec stąd jak najdalej i nie pokazywać się nikomu na oczy. Gdy usłyszałam warkot jednego z silników jeszcze mocniej ścisnęłam ramie chłopaka podskakując w miejscu. Zabierzcie mnie stąd!
            Blondyn wprowadził mnie na parter jednego z budynków. W środku stała jego ekipa ze szkoły. Moje emocje były na wodzy już przez dobre piętnaście minut, a on jeszcze mnie tu zaciąga. Ogromny napad histerii mogłam mieć w dowolnym momencie, bo poziom strachu jaki był we mnie właśnie teraz, przekraczał granice możliwości.
            Pod ścianą zobaczyłam jeden z bardzo dobrych motocykli. Niall chciał mnie podprowadzić do pojazdu ale się zatrzymałam.
- To jest... - zaczął chłopak, ale ja byłam już za bardzo przerażona.
- Tak, tak, wiem Suzuki Hayabusa gsx1300R.  Skrzynia biegowa sześcio-stopniowa, typ cztero-suw, pojemność skokowa 1340 centymetrów, prędkość maksymalna 300 kilometrów na godzinę, maksymalna moc 146 kilowatów przy 9800 obrotów na minutę, maksymalny moment obrotowy 154 Nanometry przy 7200 obrotów na minutę. Do setki przyśpiesza w 3
sekundy, pojemność zbiornikowa paliwa wynosi 21 litrów a średnie zużycia paliwa wynosi od 5 do 7 litrów na 100 kilometrów. Wiem wszystko, a teraz błagam zabierz mnie stąd! - jęknęłam przerażona patrząc na jedną z najniebezpieczniejszych maszyn świata. Bałam się
motorów cholernie, niesamowicie, niewyobrażalnie bałam się takich miejsc i uwierzcie mi - miałam prawo!
            Czułam jak łzy zaczynają mi się zbierać w kącikach oczu. Tak, z przerażenia płakałam, nie miałam dobrych wspomnień z takimi miejscami. Niestety nie mogę wymazać tego z pamięci mimo, że cholernie bym chciała. Próbowałam już wszystkiego, ale jak widać było mi pisane żyć w mękach i strachu.
            Cała dygotałam, w końcu łzy zleciały po moim policzku, a ja nie mogłam się hamować. Znajomi Nialla opuścili pomieszczenie zostawiając mnie samą z blondynem. Chłopak był widocznie zaskoczony moim zachowaniem. Nie dziwię mu się. Łzy przysłaniały mi obraz przed oczami, a ciało trzęsło się jak galaretka. Jak przez mgłę widziałam
zdezorientowaną sylwetkę blondyna zbliżającą się w moją stronę.
            Niepewnie usiadł obok mnie na mokrej i zimnej ziemi, po czym objął mnie swoimi ramionami. Może już miał z czymś takim do czynienia, wiedział chyba co robić. Zaczął lekko mną kołysać, a po chwili usłyszałam jak nuci coś cicho.
- You'll never love yourself half as much as I love you. – zaśpiewał mi do ucha i usadził mnie sobie na kolanach. Po chwili przytulił mnie mocno, przyciągając do siebie na granice możliwości. - You'll never treat yourself right, darlin' but I want you to.
If I let you know,
I'm here for you, maybe you'll love yourself, Like I love you. Ooh.. - Moje mięśnie się rozluźniły, a przyspieszony oddech lekko zwolnił. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową i przymknęłam oczy. Poczułam się bezpieczna.
Kilka minut później usłyszałam, jak ktoś wchodzi do pomieszczenia.
- Niech Zayn jedzie za mnie. - rzucił od niechcenia nadal trzymając mnie w ramionach i lekko pocierając moje plecy.
            Jeszcze lekko dygotałam, czasami po atakach histerii nie mogłam się uspokoić aż przez kilka godzin. Chłopak wyciągnął telefon z kieszeni i wystukał coś na ekranie.
- Harry, przyjedź na wyścigi...Stary, ale to jest sytuacja krytyczna, k r y t y c z n a rozumiesz? Przyprowadziłem tu Winter i ona...- Nie! Harry ma iść do Blair! Każ mu iść do Blair! Chciałam krzyczeć żeby się rozłączył, ale strach sparaliżował moje ciało. Nie dałam rady.- ...Stary mam u ciebie dług. Bardzo zabawne. Nara. - zakończył rozmowę. Tak mi przykro Blair.


*Quiz - w Anglii odpowiednik kartkówek. 
Mam nadzieję ze rozdział wam się podobał, długo nie dodawałam bo jestem aktualnie na obozie :), ciężko mi znaleźć czas na pisanie tego FF. Ale udało się, i to taki ważny rozdział! Mam go za sobą, uff. Przypominam o pytaniu postaci na asku. Jeżeli chcecie piszcie na GG oraz jeśli chcecie coś wiedzieć o mnie zapraszam na : http://sniezka-sniezka.blogspot.com/
Edit :  moja przyjaciółka poprawiała mi błędy XD to jej blog http://julkkaxx.blogspot.com/

11 komentarzy:

  1. Ojejekuńciu jakie to długie*.* to jest świetne, za każdym razem zakochuje się w tym blogu na nowo tak samo jak w twoich pomysłach czy stylu pisania. Jesteś świetna, piszesz tak lekko i zajebiście się to czyta. Po prostu kochsm xxxx
    ~Tori

    OdpowiedzUsuń
  2. Omg szybko dawaj next ! Mam jedno pytanie ; Czy tan ten rozdział co Blair mówiła że Harry do niej nie pszyszedł to przez to że Niall do niego zadzwonił ? Oooo biedna Blair

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak to przez to xd
    Sory ze ja odpowiadam ale czuje sie taka wtajemniczona a jeszcze ze sie tak przyczynilam do rozdzialu to omg xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdział <3 + Miłego obozu :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne!
    Next! :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku!! Świetne to było kdicjgyskfhyhry nie mogè się doczekać !! Dawaj next bo się potne mydłem !!

    OdpowiedzUsuń
  7. Płakałam i dygotałam wraz z Winter ;3 Czekam na więcej <3 BOSSSKI rozdział <3 /$

    OdpowiedzUsuń
  8. swietny! czekam na nexta *-*

    OdpowiedzUsuń