Ten dzień
w szkole był makabrycznie długi. Dlaczego? Po pierwsze, mogłam od razu po
treningu, jak zjawił się Niall, poprosić go o masaż stóp, na pewno bolało by
mniej. Po drugie, wspominałam już, ale się powtórzę, zbyt intensywny trening,
troszkę przegięłam, chodzę jak tyczka i ledwo się ruszam, dzisiaj dałam sobie
na wstrzymanie z WFem więc spadam na salkę poćwiczyć zaraz po biologii, którą
tak na marginesie mam za chwilę.
Krzywiąc
się na wszystkie możliwe sposoby dotarłam na biologię, którą mam razem z Niallem,
Harrym i Blair. Siedziałam między rodzeństwem. Blair cały czas rysowała coś na
kartce, okazała się to zakochana para, rysunek jak zwykle wyglądał
perfekcyjnie. Nie zainteresowana lekcją rysowałam przekątne w kratce zeszytu.
- Jaki jest jeszcze sposób na regenerację mięśni? –
zapytała nauczycielka. Może być ciekawie.
- Rozciąganie się. – odezwał się jakiś chłopak. Zrobiłam
to zaraz po treningu.
- Zdrowa dieta. – dodała dziewczyna. Jem według piramidy
żywieniowej i diety zleconej przez dietetyka.
- Dużo snu. – z tym jest problem ale śpię mniej więcej po
siedem, osiem godzin.
- Aktywny i bierny wypoczynek. – biegam i oglądam
telewizor.
- Niewolno się przetrenować. – pierdolisz? Akurat o tym
zapomniałam.
- Masaż mięśni. – Niall to zrobił.
- Macie jeszcze jakieś pomysły? – uczniowie przestali się
rzucać z odpowiedziami.
- Krioterapia. – wypaliłam. Nie podniosłam głowy lecz
dalej rysowałam w zeszycie.
- Kto to powiedział? – zapytała nauczycielka na co
podniosłam wzrok.
- Ja. – moja ręka poszybowała w górę.
- Wytłumacz klasie co to jest kroi terapia, na czym polega
i kto ją stosuje.
- Chodzi pni o sport czy medycynę?
- Sport. – odparła.
- Krioterapia jest to kąpiel w wodzie z lodem. Woda musi
mieć temperaturę od 10 – 15 stopni Celsjusza. Dzięki temu mięśnie regenerują
się z dnia na dzień, zmniejsza obrzęk, spowalnia metabolizm oraz spada ilość
obumierających komórek mięśniowych. Tą metodę stosują najczęściej lekkoatleci
oraz gimnastycy. Lodowa kąpiel działa rewelacyjnie na zawodach, olimpiadach.
Mięśnie wypoczywają i regenerują się w szybkim tempie co pozwala na swobodne
startowanie w konkurencjach na dzień następny. – zakończyłam swój wywód.
Nauczycielka podziękowała mi i wróciła do prowadzenia lekcji.
- Skąd to wiesz? – zapytał mnie blondyn.
- Dotknij mojego ramienia a zrozumiesz, mam jeszcze zimną
skórę po wczoraj. – odpowiedziałam.
- Brałaś kąpiel w lodzie? Przecież to niewykonalne.
- Dla normalnych ludzi nie. Ja zrobię wszystko żeby mnie
nie bolało. Dzisiaj rozmasujesz mi nogi zaraz po zakończeniu treningu.
- Mogę przyjść na trening.
- Jak chcesz się nudzić przez kilka godzin.
- Chcę zobaczyć kangura w akcji.
- Okej. – wzruszyłam tylko ramionami. I tak by zrobił co
chciał, a nie miałam humoru na sprzeczanie się.
Kiedy
tylko zadzwonił dzwonek, z grymasem na twarzy doszłam do swojej szafki gdzie
zostawiłam książki i wyjęłam strój do ćwiczeń wraz z kluczami do salki. Pierwsze
co zrobiłam wchodząc na salę, było to rzucenie plecaka w kąt Sali. Usiadłam na
macie patrząc tępo w konia.
- Zaczniesz ćwiczyć? – zapytał Niall.
Popatrzyłam
na niego tępo, podniosłam się z wygodnej ziemi i podeszłam do równoważni
strzelając palcami.
- To sport tylko dla silnych umysłowo. – westchnęłam. –
Gimnastyka mówi "nie" cały dzień. Drwi wciąż sobie z ciebie
pokazując, że jesteś kretynką, że ci odbiło. Jeśli lubisz wpadać w biegu na
nieruchomy obiekt, nie ma to jak koń. – kiwnęłam głową na przedmiot
przypominający kozła. - Jeśli chcesz
mieć na dłoniach odciski jak monety, wybierz poręcze. Będzie jeszcze zabawniej,
dorobisz się odcisków na odciskach. Super seksi. – wskazałam na poręcze
położone po drugiej stronie sali. – Ćwiczenia wolne. – pokazałam na duże wolne
pole. – Obcisły kostium, gacie wbite w tyłek, i debilne układy taneczne.
- Miodzio. – skwitował Niall patrząc jak siadam na
równoważni. Po prostu na niej usiadłam, nawet nie wysiliłam się by skakać.
- Jeśli lubisz upadać, gimnastyka jest dla ciebie. Upadasz
na twarz, dupę, plecy, kolana i resztki własnej dumy. Nigdy nie lubiłam upadać.
Kochałam to. – zaśpiewałam dwa ostatnie słowa.
- Jesteś pokręcona. – zaśmiał się.
- Mówili mi to od kiedy zaczęłam ćwiczyć czyli, ma teraz
osiemnaście, to od jakiś dwunastu lat mi to mówią. – wypaliłam. – Dobra chyba
muszę zacząć. - Westchnęłam. Zeskoczyłam z równoważni i zaczęłam się rozgrzewać.
Stanęłam
przed kozłem. Siema kolego, jesteś najgorszym przedmiotem ze wszystkich,
nienawidzę cię z całego serca, ale i tak na zawodach byłam najlepsza, więc co,
znów będziemy się bawić.
- Kurwa. – zaklęłam. Jedna z najgorszych rzeczy do
opanowania. Możesz odepchnąć się kozła w pewnym
polu. Dotkniesz konia za
niewidzialną linią? Lecą punkty, przeskocz nie dotykając go, wyląduj poprawnie,
full punktów.
Niall się
ze mnie śmiał.
- Stań tutaj to pogadamy czy jesteś taki skory do zabawy.
– warknęłam mega wkurwiona. Wróciłam na start. Muszę się dokładnie zastanowić
co mam zamiar wykonać. Postanowiłam na wykonanie podwójnego fiflaka z którego
przejdę do wolnego przerzutu bokiem. Wylądować, zgięte nogi w półprzysiadzie,
ręce do przody dla utrzymania równowagi. Jeszcze raz zmierzyłam konia srogim
wzrokiem. Wzięłam rozbieg, wyskoczyłam by wygiąć mój kręgosłup w łuk dwa razy,
podczas nanosekundowej przerwy zgięłam nogi w kolanach wyskakując w powietrze
gdzie wyprostowanymi nogami zakreśliłam łuk w powietrzu. Lecąc źle ustawiłam
nogi. Stopy ułożyłam tuż przy sobie co spowodowało, iż wywróciłam się na tyłek.
- Fuuuuck!!!- zaklęłam głośno.
- Wow. – usłyszałam cichy podziw Nialla.
- Jeszcze raz. – warknęłam sama do siebie i wykonałam to
samo ćwiczenie. Próba, porażka. Tak wyglądała każde podejście do wykonania
skoku.
- Winter. – zawołał mnie Niall. Odwróciłam się do niego. – Układasz nogi za
późno dlatego nie udaje ci się ich ustawić poprawnie. Z tego co liczyłem lecisz
jakieś dwie w porywach do trzech sekund. Najlepiej będzie jeśli ułożysz stopy w
¾ lotu. Bo ustawiasz je w ostatnim momencie prawie dotykając ziemi. –
powiedział.
- Spróbuję. – jęknęłam na myśl o ponownym skoku.
- Powiem ci kiedy. – stanął niedaleko kozła.
Wróciłam
na start. Będąc w powietrzu Niall krzyknął "już" niestety wykonałam
to za późno. Zachwiałam się na nogach wpadając na blondyna, który mnie złapał.
- Za późno reagujesz.
- Sorry, dopiero pięć razy skoczyła a już mam dość
- Myślałem ze lubisz spadać.
- Bo lubię. – chłopak mnie puścił i wróciłam na start. –
Ostatni raz a potem równoważnia.
- Jak chcesz.
Rozbieg,
wyskok, lot…
-Już! – krzyknął Niall.
Lądowanie
bez żadnych trudności. Udało mi się.
- Jest! – krzyknęłam uradowana.
- Brawo kangurku.
- Dlaczego kangurku?
- Bo skaczesz jak kangur. – zaśmiał się.
- Serio? Nie ważne. Musisz mi pomóc. Trzeba przesunąć
równoważnie. – wskazałam na przyrząd stojący
na materacu z czarnym paskiem. Podniesienie równoważni nie było trudne z
pomocą Nialla, czasem jak przesuwałam go sama potrafiłam go wywalić. No cóż,
silna to ja nie jestem.
- Dlaczego tu jest czarny pasek.
- Zamiast równoważni, będę się uczyć wykonywać serie tak
by stąpać. nogami i wyłącznie po czarnym. Ta dla przypomnienia. – uśmiechnęłam
się.
Na
materacu nie byłam długo, równoważnia jest naprawdę prosta w stosunku do kozła
i poręczy. Szpagaty w powietrzu, gwiazdy bez rąk i inne triki. Nic trudnego
prawda? W końcu musiałam poćwiczyć na poręczach. Założyłam specjalne rękawice
aby nie zedrzeć sobie skóry z nadgarstków.
- Niall podejdź tutaj. – poprosiłam chłopaka.
Blondyn
stanął obok mnie.
- Asekuruj mnie, jakbym miała spaść to spadnę na materac,
ale uwierz mi, mniej boli jak mnie złapiesz. – powiedziałam i wyskoczyłam do
barierki. Zaczęłam huśtać się, po chili wykonywałam pełne 360o .
Przystanęłam w punkcie najwyższym czyli na rękach.
- Niall, łap mnie w razie czego. – jęknęłam. Moje ciało
poleciało w dół, a gdy byłam pod kątem prostym do belki puściłam się rękoma,
zwinnie wykonałam 180o tak by być pod kątem prostym, przeleciałam na
drugą belkę by po chwili wrócić na poprzednią. W ostatnim momencie poluźniłam
uścisk i zleciałam na materac. Dzięki Niall.
- Miałeś mnie łapać. – zwinęłam się w kłębek, czując
potężny ból w brzuchu, spokojnie mogłam porównać to do skoku na deskę.
- Na dzisiaj już chyba ci starczy. – stwierdził.
- Pierdolisz – jęknęłam dalej leżąc na materacu w pozycji
embrionalnej. – Jutro układ wolny. Chyba coś co sprawia mi największą
przyjemność na świecie. – zaśmiałam się.
- Musisz usiąść
inaczej nie wymasuję ci nóg. – powiedział.
***
Tylko chwila, dosłownie, wytrzymam a w zamian za to brak
bólu mięśni. Miałam zaraz wrażenie że odgryzę sobie wargę od ciągłego zaciskania
jej mocno zębami. Palce mocno zaciskałam na brzegach wanny. Usłyszałam jak ktoś
wchodzi do mojego pokoju.
- Winter? – to Niall.
- Jestem w łazience. – odparłam spokojnym głosem.
- Mogę wejść?
- Tak. – odpowiedziałam.
Chłopak
otworzył szeroko drzwi do pomieszczenia, a widząc mnie siedzącą w wannie
zamknął oczy. Zaśmiałam się.
- Spokojnie, jestem w topiku i szortach. – wyszczerzyłam
się. – Przecież nie wpuściłabym cię, jakbym była nago.
- A szkoda. – podszedł do mnie i zaglądnął do wanny. – O
kurwa. – wyrwało mu się.
No tak,
dla niektórych siedzenie w wannie pełnej lodu, nie jest normalne. Ale dzięki
temu moje mięśni się szybko zregenerują oraz pozbędę się mocnych zakwasów.
Zrezygnowana pokręciłam głową i wstałam z wanny. Niall od razu podał mi
ręcznik.
- Ta kąpiel…jest konieczna? – zapytał.
- Jest. Dzięki temu będzie mniej bolało…słuchałeś w ogóle
na biologii? – zapytałam.
- Yyy…no niby tak, ale …no wyleciało mi?
- Pytasz czy stwierdzasz?
- Stwierdzam.
- Dobra, teraz wyjdziesz z pokoju, a ja się przebiorę w
piżamę. – wygoniłam go.
Szybko
założyłam swoje dresy oraz luźną bokserkę. Związałam moje mokre włosy w koka na
czubku głowy. Pchnęłam drewniane drzwi, i otuliło mnie ciepło mojego pokoju.
Jak pokaleczona podeszłam do łóżka.
- Zakwasy ci nie przeszły?
- Wiesz, ja usiłuję wrócić do formy, a nie jestem na
zawodach. To co mówiłam było prawdą wy wypadku zawodów osób które ćwiczyły
codziennie po kilka godzin. A mi to
tylko uśmierz ból. – zaśmiałam się nerwowo. Po chwili zauważyłam, ze chłopak,
ma na sobie, starte dżinsy, białą koszulkę, skórzaną kurtkę, dość ciężkie a w
dłoniach trzymał rękawice.
- Idziesz na wyścigi? – zapytałam.
- Tak. Chciałem, żebyś pożyczyła mi szczęścia.
- W marzeniach Horan. – wypaliłam.
- Przegram. – spuścił głowę.
- Wiem. – tylko potaknęłam. – Nie będę ci życzyć szczęścia
bo…- zrobił słodkie oczka, Jezus on działa identycznie jak Blair. Winter nie
patrz, nie rób tego… - no dobra, życzę ci powodzenia.
- I jeszcze to…- wskazał na policzek.
- Przeginasz. – walnęłam go poduszką.
- Dobra, ja sobie idę, jak mnie tu nie chcą.
- No to papa. – zaśmiałam się.
*Rundak: notorycznie zapominam wam wytłumaczyć co to jest. Tak wygląda ewolucja rudnaka, jeżeli znajdę to pokażę wam fiflaka XD
Skarbu moje kochane, pisanie to moja pasja, kocham ją mocno jak rysunek, ale jak zwykle ja muszę mieć największego pecha ever. Dwie szkoły zwaliły mi na głowę po kilka sprawdzianów, od ocen zależy czy pojadę na zlot w Krakowie który będzie 15 marca. Normalnie się udupię jak nie pojadę, w tym tygodniu z pisaniem może być słabo. Mogę dodać dopiero w weekend ;(, bo poważnie nie mam czasu, ja siedzę nad rozdziałem, a potem jeszcze błagam Julkę aby go poprawiła co nie zawsze dochodzi do skutku, bo ma ograniczenie internetu. Pffff...Dobra sorry jak przynudzam, jak chcecie coś ode mnie, piszcie na mojego prywatnego aska : http://ask.fm/KeepCalmAndBeANormal
Do nexta <3 <3
Świetny rozdział !! A pisaniem się nie przejmuj poczekamy ile będzie trzeba xx
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział <3333333333 Pisanie to twoja pasja a ie obowiązek :D
OdpowiedzUsuńAhh może wytrzymam do weekendu. Na prawdę boskie są twoje imaginy:3
OdpowiedzUsuńNEXT!!!
OdpowiedzUsuńŚwietnyyy ♥
OdpowiedzUsuńJezus! To jest takie HJKHSAIOBXPIAS9VDSABP9SA8GDSB98DSAPV9DDDV8D ♥
OdpowiedzUsuń+ Mam pytanko ^^ : Kiedy oni się wreszcie poocałują? ^^
Neeeext! :*
Bože ten rozdział jest taki genialny ! dziewczyno ! masz zajebisty talent ! wodać że lubisz to co robisz po za tym twoje ff jest oryginalne co lubie ! i mam pytanie czy ten gif z dziewczyna w wannie jest z jakiegoś FILMU ? PLZZ odpowiedz mi ♥ / Jade.♥
OdpowiedzUsuńSwietny rozdzial !! I fajny blog! zapraszam do siebie! plus obserwuje :))
OdpowiedzUsuńTo jest takie boskie, że aż boli. Nie mogę pisać długich komentarzy, bo będę się powtarzać. Więc przepraszam :)
OdpowiedzUsuńSPAM! SPAM! SPAM!
Zapraszam do mnie: http://kidnapper-harry-fanfiction.blogspot.com/
Zendaya Coleman to siedemnastoletnia córka mężczyzny, który wpadł w kłopoty. Wcześniej pożyczył pieniądze od Harry'ego Stylesa i jego gangu. Chłopak nie cacka się z nim tylko porywa jego córkę - Zendaya'e. Dziewczyna ma twardy charakter i nie boi się zbytnio Harry'ego. Niedługo po tym ojciec będzie chciał odzyskać córkę, ale będzie już za późno Zendaya przywiąże się do Harry'ego, tak samo jak on do niej, więc co będzie, gdy ojciec dziewczyny zgłosi na policję wszystkie wykroczenia Stylesa szkodząc przy tym własnej córce, która też wplącze się w gangsterskie życie?
Zapraszam do mnie: http://kidnapper-harry-fanfiction.blogspot.com/
BOSKI *-*
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie piszesz, zapraszam do mnie :)
OdpowiedzUsuńhttp://foxyladyme.blogspot.com/
Super rozdział :) Chociaż te kąpiele w lodzie brr !
OdpowiedzUsuńsuper blog :)
OdpowiedzUsuńhttp://magdalenka99.blogspot.com/2014/03/cant-remeber-to-forget-you.html zapraszam do zalukania nowego wpisu :)) każdy komentarz i obserwowanie jest odwzajemniane :))