niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 20


            Ten dzień w szkole był makabrycznie długi. Dlaczego? Po pierwsze, mogłam od razu po treningu, jak zjawił się Niall, poprosić go o masaż stóp, na pewno bolało by mniej. Po drugie, wspominałam już, ale się powtórzę, zbyt intensywny trening, troszkę przegięłam, chodzę jak tyczka i ledwo się ruszam, dzisiaj dałam sobie na wstrzymanie z WFem więc spadam na salkę poćwiczyć zaraz po biologii, którą tak na marginesie mam za chwilę.
            Krzywiąc się na wszystkie możliwe sposoby dotarłam na biologię, którą mam razem z Niallem, Harrym i Blair. Siedziałam między rodzeństwem. Blair cały czas rysowała coś na kartce, okazała się to zakochana para, rysunek jak zwykle wyglądał perfekcyjnie. Nie zainteresowana lekcją rysowałam przekątne w kratce zeszytu.
- Jaki jest jeszcze sposób na regenerację mięśni? – zapytała nauczycielka. Może być ciekawie.
- Rozciąganie się. – odezwał się jakiś chłopak. Zrobiłam to zaraz po treningu.
- Zdrowa dieta. – dodała dziewczyna. Jem według piramidy żywieniowej i diety zleconej przez dietetyka.
- Dużo snu. – z tym jest problem ale śpię mniej więcej po siedem, osiem godzin.
- Aktywny i bierny wypoczynek. – biegam i oglądam telewizor.
- Niewolno się przetrenować. – pierdolisz? Akurat o tym zapomniałam.
- Masaż mięśni. – Niall to zrobił.
- Macie jeszcze jakieś pomysły? – uczniowie przestali się rzucać z odpowiedziami.
- Krioterapia. – wypaliłam. Nie podniosłam głowy lecz dalej rysowałam w zeszycie.
- Kto to powiedział? – zapytała nauczycielka na co podniosłam wzrok.
- Ja. – moja ręka poszybowała w górę.
- Wytłumacz klasie co to jest kroi terapia, na czym polega i kto ją stosuje.
- Chodzi pni o sport czy medycynę?
- Sport. – odparła.
- Krioterapia jest to kąpiel w wodzie z lodem. Woda musi mieć temperaturę od 10 – 15 stopni Celsjusza. Dzięki temu mięśnie regenerują się z dnia na dzień, zmniejsza obrzęk, spowalnia metabolizm oraz spada ilość obumierających komórek mięśniowych. Tą metodę stosują najczęściej lekkoatleci oraz gimnastycy. Lodowa kąpiel działa rewelacyjnie na zawodach, olimpiadach. Mięśnie wypoczywają i regenerują się w szybkim tempie co pozwala na swobodne startowanie w konkurencjach na dzień następny. – zakończyłam swój wywód. Nauczycielka podziękowała mi i wróciła do prowadzenia lekcji.
- Skąd to wiesz? – zapytał mnie blondyn.
- Dotknij mojego ramienia a zrozumiesz, mam jeszcze zimną skórę po wczoraj. – odpowiedziałam.
- Brałaś kąpiel w lodzie? Przecież to niewykonalne.
- Dla normalnych ludzi nie. Ja zrobię wszystko żeby mnie nie bolało. Dzisiaj rozmasujesz mi nogi zaraz po zakończeniu treningu.
- Mogę przyjść na trening.
- Jak chcesz się nudzić przez kilka godzin.
- Chcę zobaczyć kangura w akcji.
- Okej. – wzruszyłam tylko ramionami. I tak by zrobił co chciał, a nie miałam humoru na sprzeczanie się.
            Kiedy tylko zadzwonił dzwonek, z grymasem na twarzy doszłam do swojej szafki gdzie zostawiłam książki i wyjęłam strój do ćwiczeń wraz z kluczami do salki. Pierwsze co zrobiłam wchodząc na salę, było to rzucenie plecaka w kąt Sali. Usiadłam na macie patrząc tępo w konia.
- Zaczniesz ćwiczyć? – zapytał Niall.           
            Popatrzyłam na niego tępo, podniosłam się z wygodnej ziemi i podeszłam do równoważni strzelając palcami.
- To sport tylko dla silnych umysłowo. – westchnęłam. – Gimnastyka mówi "nie" cały dzień. Drwi wciąż sobie z ciebie pokazując, że jesteś kretynką, że ci odbiło. Jeśli lubisz wpadać w biegu na nieruchomy obiekt, nie ma to jak koń. – kiwnęłam głową na przedmiot przypominający kozła. -  Jeśli chcesz mieć na dłoniach odciski jak monety, wybierz poręcze. Będzie jeszcze zabawniej, dorobisz się odcisków na odciskach. Super seksi. – wskazałam na poręcze położone po drugiej stronie sali. – Ćwiczenia wolne. – pokazałam na duże wolne pole. – Obcisły kostium, gacie wbite w tyłek, i debilne układy taneczne.
- Miodzio. – skwitował Niall patrząc jak siadam na równoważni. Po prostu na niej usiadłam, nawet nie wysiliłam się by skakać.
- Jeśli lubisz upadać, gimnastyka jest dla ciebie. Upadasz na twarz, dupę, plecy, kolana i resztki własnej dumy. Nigdy nie lubiłam upadać. Kochałam to. – zaśpiewałam dwa ostatnie słowa.
- Jesteś pokręcona. – zaśmiał się.
- Mówili mi to od kiedy zaczęłam ćwiczyć czyli, ma teraz osiemnaście, to od jakiś dwunastu lat mi to mówią. – wypaliłam. – Dobra chyba muszę zacząć. - Westchnęłam. Zeskoczyłam z równoważni i zaczęłam się rozgrzewać.
            Stanęłam przed kozłem. Siema kolego, jesteś najgorszym przedmiotem ze wszystkich, nienawidzę cię z całego serca, ale i tak na zawodach byłam najlepsza, więc co, znów będziemy się bawić.
            Chciałam wziąć rozbieg, byłam kilka metrów od wyskoczni kiedy zahamowałam i przewróciłam oczami.
- Kurwa. – zaklęłam. Jedna z najgorszych rzeczy do opanowania. Możesz odepchnąć się kozła w pewnym
polu. Dotkniesz konia za niewidzialną linią? Lecą punkty, przeskocz nie dotykając go, wyląduj poprawnie, full punktów.
            Niall się ze mnie śmiał.
- Stań tutaj to pogadamy czy jesteś taki skory do zabawy. – warknęłam mega wkurwiona. Wróciłam na start. Muszę się dokładnie zastanowić co mam zamiar wykonać. Postanowiłam na wykonanie podwójnego fiflaka z którego przejdę do wolnego przerzutu bokiem. Wylądować, zgięte nogi w półprzysiadzie, ręce do przody dla utrzymania równowagi. Jeszcze raz zmierzyłam konia srogim wzrokiem. Wzięłam rozbieg, wyskoczyłam by wygiąć mój kręgosłup w łuk dwa razy, podczas nanosekundowej przerwy zgięłam nogi w kolanach wyskakując w powietrze gdzie wyprostowanymi nogami zakreśliłam łuk w powietrzu. Lecąc źle ustawiłam nogi. Stopy ułożyłam tuż przy sobie co spowodowało, iż wywróciłam się na tyłek.
- Fuuuuck!!!- zaklęłam głośno.
- Wow. – usłyszałam cichy podziw Nialla.
- Jeszcze raz. – warknęłam sama do siebie i wykonałam to samo ćwiczenie. Próba, porażka. Tak wyglądała każde podejście do wykonania skoku.
- Winter. – zawołał mnie Niall.  Odwróciłam się do niego. – Układasz nogi za późno dlatego nie udaje ci się ich ustawić poprawnie. Z tego co liczyłem lecisz jakieś dwie w porywach do trzech sekund. Najlepiej będzie jeśli ułożysz stopy w ¾ lotu. Bo ustawiasz je w ostatnim momencie prawie dotykając ziemi. – powiedział.
- Spróbuję. – jęknęłam na myśl o ponownym skoku.
- Powiem ci kiedy. – stanął niedaleko kozła.
            Wróciłam na start. Będąc w powietrzu Niall krzyknął "już" niestety wykonałam to za późno. Zachwiałam się na nogach wpadając na blondyna, który mnie złapał.
- Za późno reagujesz.
- Sorry, dopiero pięć razy skoczyła  a już mam dość
- Myślałem ze lubisz spadać.
- Bo lubię. – chłopak mnie puścił i wróciłam na start. – Ostatni raz a potem równoważnia.
- Jak chcesz.
            Rozbieg, wyskok, lot…
-Już! – krzyknął Niall.           
            Lądowanie bez żadnych trudności. Udało mi się.
- Jest! – krzyknęłam uradowana.
- Brawo kangurku.
- Dlaczego kangurku?
- Bo skaczesz jak kangur. – zaśmiał się.
- Serio? Nie ważne. Musisz mi pomóc. Trzeba przesunąć równoważnie. – wskazałam na przyrząd stojący  na materacu z czarnym paskiem. Podniesienie równoważni nie było trudne z pomocą Nialla, czasem jak przesuwałam go sama potrafiłam go wywalić. No cóż, silna to ja nie jestem.
- Dlaczego tu jest czarny pasek.
- Zamiast równoważni, będę się uczyć wykonywać serie tak by stąpać. nogami i wyłącznie po czarnym. Ta dla przypomnienia. – uśmiechnęłam się.
            Na materacu nie byłam długo, równoważnia jest naprawdę prosta w stosunku do kozła i poręczy. Szpagaty w powietrzu, gwiazdy bez rąk i inne triki. Nic trudnego prawda? W końcu musiałam poćwiczyć na poręczach. Założyłam specjalne rękawice aby nie zedrzeć sobie skóry z nadgarstków.
- Niall podejdź tutaj. – poprosiłam chłopaka.
            Blondyn stanął obok mnie.
- Asekuruj mnie, jakbym miała spaść to spadnę na materac, ale uwierz mi, mniej boli jak mnie złapiesz. – powiedziałam i wyskoczyłam do barierki. Zaczęłam huśtać się, po chili wykonywałam pełne 360o . Przystanęłam w punkcie najwyższym czyli na rękach.
- Niall, łap mnie w razie czego. – jęknęłam. Moje ciało poleciało w dół, a gdy byłam pod kątem prostym do belki puściłam się rękoma, zwinnie wykonałam 180o tak by być pod kątem prostym, przeleciałam na drugą belkę by po chwili wrócić na poprzednią. W ostatnim momencie poluźniłam uścisk i zleciałam na materac. Dzięki Niall.
- Miałeś mnie łapać. – zwinęłam się w kłębek, czując potężny ból w brzuchu, spokojnie mogłam porównać to do skoku na deskę.
- Na dzisiaj już chyba ci starczy. – stwierdził.
- Pierdolisz – jęknęłam dalej leżąc na materacu w pozycji embrionalnej. – Jutro układ wolny. Chyba coś co sprawia mi największą przyjemność na świecie. – zaśmiałam się.
 - Musisz usiąść inaczej nie wymasuję ci nóg. – powiedział.

***
Tylko chwila, dosłownie, wytrzymam a w zamian za to brak bólu mięśni. Miałam zaraz wrażenie że odgryzę sobie wargę od ciągłego zaciskania jej mocno zębami. Palce mocno zaciskałam na brzegach wanny. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do mojego pokoju.
- Winter? – to Niall.
- Jestem w łazience. – odparłam spokojnym głosem.
- Mogę wejść?
- Tak. – odpowiedziałam.
            Chłopak otworzył szeroko drzwi do pomieszczenia, a widząc mnie siedzącą w wannie zamknął oczy. Zaśmiałam się.
- Spokojnie, jestem w topiku i szortach. – wyszczerzyłam się. – Przecież nie wpuściłabym cię, jakbym była nago.
- A szkoda. – podszedł do mnie i zaglądnął do wanny. – O kurwa. – wyrwało mu się.
            No tak, dla niektórych siedzenie w wannie pełnej lodu, nie jest normalne. Ale dzięki temu moje mięśni się szybko zregenerują oraz pozbędę się mocnych zakwasów. Zrezygnowana pokręciłam głową i wstałam z wanny. Niall od razu podał mi ręcznik.

- Ta kąpiel…jest konieczna? – zapytał.
- Jest. Dzięki temu będzie mniej bolało…słuchałeś w ogóle na biologii? – zapytałam.
- Yyy…no niby tak, ale …no wyleciało mi?
- Pytasz czy stwierdzasz?
- Stwierdzam.
- Dobra, teraz wyjdziesz z pokoju, a ja się przebiorę w piżamę. – wygoniłam go.
            Szybko założyłam swoje dresy oraz luźną bokserkę. Związałam moje mokre włosy w koka na czubku głowy. Pchnęłam drewniane drzwi, i otuliło mnie ciepło mojego pokoju. Jak pokaleczona podeszłam do łóżka.
- Zakwasy ci nie przeszły?
- Wiesz, ja usiłuję wrócić do formy, a nie jestem na zawodach. To co mówiłam było prawdą wy wypadku zawodów osób które ćwiczyły codziennie po kilka godzin. A  mi to tylko uśmierz ból. – zaśmiałam się nerwowo. Po chwili zauważyłam, ze chłopak, ma na sobie, starte dżinsy, białą koszulkę, skórzaną kurtkę, dość ciężkie a w dłoniach trzymał rękawice.
- Idziesz na wyścigi? – zapytałam.
- Tak. Chciałem, żebyś pożyczyła mi szczęścia.
- W marzeniach Horan. – wypaliłam.
- Przegram. – spuścił głowę.
- Wiem. – tylko potaknęłam. – Nie będę ci życzyć szczęścia bo…- zrobił słodkie oczka, Jezus on działa identycznie jak Blair. Winter nie patrz, nie rób tego… - no dobra, życzę ci powodzenia.
- I jeszcze to…- wskazał na policzek.
- Przeginasz. – walnęłam go poduszką.
- Dobra, ja sobie idę, jak mnie tu nie chcą.

- No to papa. – zaśmiałam się.

*Rundak: notorycznie zapominam wam wytłumaczyć co to jest. Tak wygląda ewolucja rudnaka, jeżeli znajdę to pokażę wam fiflaka XD

Skarbu moje kochane, pisanie to moja pasja, kocham ją mocno jak rysunek, ale jak zwykle ja muszę mieć największego pecha ever. Dwie szkoły zwaliły mi na głowę po kilka sprawdzianów, od ocen zależy czy pojadę na zlot w Krakowie który będzie 15 marca. Normalnie się udupię jak nie pojadę, w tym tygodniu z pisaniem może być słabo. Mogę dodać dopiero w weekend ;(, bo poważnie nie mam czasu, ja siedzę nad rozdziałem, a potem jeszcze błagam Julkę aby go poprawiła co nie zawsze dochodzi do skutku, bo ma ograniczenie internetu. Pffff...Dobra sorry jak przynudzam, jak chcecie coś ode mnie, piszcie na mojego prywatnego aska : http://ask.fm/KeepCalmAndBeANormal
Do nexta <3 <3

13 komentarzy:

  1. Świetny rozdział !! A pisaniem się nie przejmuj poczekamy ile będzie trzeba xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny rozdział <3333333333 Pisanie to twoja pasja a ie obowiązek :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahh może wytrzymam do weekendu. Na prawdę boskie są twoje imaginy:3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetnyyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezus! To jest takie HJKHSAIOBXPIAS9VDSABP9SA8GDSB98DSAPV9DDDV8D ♥
    + Mam pytanko ^^ : Kiedy oni się wreszcie poocałują? ^^
    Neeeext! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Bože ten rozdział jest taki genialny ! dziewczyno ! masz zajebisty talent ! wodać że lubisz to co robisz po za tym twoje ff jest oryginalne co lubie ! i mam pytanie czy ten gif z dziewczyna w wannie jest z jakiegoś FILMU ? PLZZ odpowiedz mi ♥ / Jade.♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Swietny rozdzial !! I fajny blog! zapraszam do siebie! plus obserwuje :))

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest takie boskie, że aż boli. Nie mogę pisać długich komentarzy, bo będę się powtarzać. Więc przepraszam :)

    SPAM! SPAM! SPAM!

    Zapraszam do mnie: http://kidnapper-harry-fanfiction.blogspot.com/

    Zendaya Coleman to siedemnastoletnia córka mężczyzny, który wpadł w kłopoty. Wcześniej pożyczył pieniądze od Harry'ego Stylesa i jego gangu. Chłopak nie cacka się z nim tylko porywa jego córkę - Zendaya'e. Dziewczyna ma twardy charakter i nie boi się zbytnio Harry'ego. Niedługo po tym ojciec będzie chciał odzyskać córkę, ale będzie już za późno Zendaya przywiąże się do Harry'ego, tak samo jak on do niej, więc co będzie, gdy ojciec dziewczyny zgłosi na policję wszystkie wykroczenia Stylesa szkodząc przy tym własnej córce, która też wplącze się w gangsterskie życie?

    Zapraszam do mnie: http://kidnapper-harry-fanfiction.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajnie piszesz, zapraszam do mnie :)
    http://foxyladyme.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  10. Super rozdział :) Chociaż te kąpiele w lodzie brr !

    OdpowiedzUsuń
  11. super blog :)
    http://magdalenka99.blogspot.com/2014/03/cant-remeber-to-forget-you.html zapraszam do zalukania nowego wpisu :)) każdy komentarz i obserwowanie jest odwzajemniane :))

    OdpowiedzUsuń