piątek, 28 marca 2014

Rozdział 27

*Perspektywa Blair*
            Cała w skowronkach weszłam do domu, miałam w planach się przebrać, położyć spać, i pójść do Winter wszystko jej odpowiedzieć. Jednak zrezygnowałam z tego pomysłu widząc  jak mega wkurwiona Winter mija mnie w drzwiach mojego pokoju. W salonie stał Niall, z zaciśniętą szczęką, rękami złożonymi w pięści i ciemnymi oczami, oraz czerwonym śladem ręki na policzku. Oho, o co zaś poszło?

*Perspektywa Winter*
            Wpadłam uradowana do domu Horanów. Chciałam wyciągnąć Nialla do klubu. Razem z bliźniakami chciałam zabalować na kilka godzin, strasznie się cieszyłam na ten wypad, pomyślałam ze zabiorę Nialla, on pozna się z Dylanem a ja pogadam z Larrą na babskie tematy. W sumie to coś nowego. Z własnej woli miałam zabrać Nialla do klubu, własnej woli. Mi coś wali.
- Hejka! – przywitałam się z chłopakiem. Okazało się że spał na kanapie w salonie. Uśmiechnęłam się na ten widok, wyglądał uroczo…Jezus Maria, nie powiedziałam tego. Kucnęłam tak by mieć twarz naprzeciwko jego. Śmiesznie wyglądał jak pojedyncze kosmyki włosów opadały mu na twarz. Kotek…Co?!
- Niall. Wstawaj. – szturchnęłam chłopaka w ramię. – Niall. Proszę. Wstań. Proszę, proszę, proszę, proszę.
- Już, wstałem . – jęknął.  –Co się dzieje?
- Idziemy do klubu. – uśmiechnęłam się.
            Wstał z kanapy i przetarł oczy. W tym stanie chyba będę go w stanie przekonać do wszystkiego. W końcu człowiek przez pierwsze pięć minut po obudzeniu zachowuje się jakby był pijany. Chłopak milczał przez chwilę.
- Możesz powtórzyć? – poprosił.
- Idziemy do klubu.
- Nie. Umówiłem się z chłopakami, nie dam rady.
- Trudno, pójdę sama. – wzruszyłam ramionami wstając. Miałam wyjść z pokoju kiedy chłopak zatrzymał mnie, łapiąc poparzony nadgarstek. Skrzywiłam się; od razu puścił moją rękę.
- Nie idziesz. – powiedział.
 -Dlaczego?! – uniosłam się.
- Bo w klubach jest niebezpiecznie. Jest tam masa napaleńców, gwałcicieli.
- Będę z Dylanem i Larrą. – mierzyłam się z nim wzrokiem, po prostu widziałam jak błękit przechodzi z jasnego kolory, przez granat aż do czerni.
- Ale to nie uchroni cię przed dosypaniem czegoś do drinku. Zostajesz. – warknął.
- Idę, nie będziesz mi rozkazywać. – wycedziłam przez zęby.
- Nie.Idziesz. – nałożył nacisk na każde słowo. – Tylko czekają na takie idiotki jak ty, by dosypać coś do picia, a potem zgwałcić.
- Nie mam zamiaru wysłuchiwać twojego pierdolenia, pójdę.
- Zostaniesz. Zadbam o to byś została. Nie wyjdziesz z domu. – warknął.
- Pójdę. To takie trudne do zrozumienia?! Idę do klubu, nie pytam cię o zdanie.
- Do jasnej cholery Winter! Zostaje w domu! Nie pójdziesz do klubu, to niebezpieczne! Proste Logiczne. Mam w dupie twój sprzeciw. – nie zdążyłam zareagować, kiedy wyciągnął mój telefon wykręcając do kogoś numer. Po chwili patrzyłam jak rozmawia z moją matką wkręcając jej kit, że źle się czuję, i żeby mnie przypilnowała. Oddał mi telefon do ręki a ja patrzyłam na niego z niedowierzaniem.
- Nie wyjdziesz nigdzie. – mierzył mnie chłodnym wzorkiem. – Brakowałoby tego abyś ubrała się jak dziwka i poszła do klubu. – przegiął. Wzięłam zamach. Pod wpływem uderzenia odwrócił głowę; na policzku miał śliczny ślad mojej ręki.
- Nienawidzę cię! – krzyknęłam i mega wyszłam z salony. W drzwiach frontowych domu minęłam zdezorientowaną Blair. Nie zastanawiając się na niczym, uruchomiłam GPS wstukując adres zamieszkania bliźniaków. Kiedy trasa się wyświetliła, sprintem pobiegłam do nich do domu.

***
- Chcesz jeszcze jednego?! – Larra usiłowała przekrzyczeć muzykę. Pokiwałam twierdząco głową. Dziewczyna skinęła na barmana, który podał nam kolejną kolejkę owocowych drinków. Wypiłam już bardzo dużo alkoholu. Dylan lizał się z laskami po kątach a ja z Larrą, wlewałyśmy w siebie hektolitry wódki. – Patrz na tamtą laskę. – wskazała palcem. – Ślini się do Dylana, mój braciszek zaliczy dzisiaj niezłe ruchanko! – zaśmiała się.
- Widzę! Ale patrz, tamta też ma na niego chrapkę. – wskazałam na jedną z blondynek. – Wyczuwam trio! – przybiłam jasnowłosej piątkę.  – Zwianie z domu było zajebistym pomysłem! – Przekrzyczałam muzykę.
- Mówisz?! Jest zajebiście. Kurde kobieto żałowałabyś! Dobrze, że znalazłam ci te krótkie spodenki i bluzkę. – zaśmiała się. No tak. Pierwszą czynnością po przyjściu do bliźniaków było przeszukanie szafy Larry czy ma coś na mnie. Dziewczyna była chudsza, dżizas ja chcę jej figurę. Znalazłyśmy krótkie spodenki, z liczbą 96, bluzkę bez ramiączek i buty na koturnie z platformą. Były bardzo wysokie.   
- No ale przynajmniej znów pokazujesz swój Hot Ass. – zaśmiała się.
- Powrót gorącego tyła Winter Johnson! – przybiłam jej żółwika, po czym znów wypiłyśmy po shotcie. Wyszłyśmy z loży na parkiet. Tańczyłyśmy razem, dzisiaj szczerze powiedziawszy miałam dość patrzenia na jakiegokolwiek faceta. Strasznie się chwiałyśmy na nogach, no cóż Larra nie miała lepiej niż ja. Ja mam koturny a ona szpilki na platformie. Ten sam problem. Śmiałyśmy się tak strasznie, byłyśmy w centrum uwagi. Jak w Nowej Zelandii. Jak mi tego brakowało. Razem z Larrą postanowiłyśmy ubabrać farbą, która świeci w ultrafiolecie. Byłam cała w kolorowych kropkach. Do tego świeciłyśmy się strasznie. Razem z Larrą zrobiłyśmy sobie niebieskie usta. Po czym zmoknęłyśmy się w oba policzki robiąc ślady na skórze. Związałam włosy w kucyka i ochlapałam je farbą tworząc kolorowe ombre. Larra poszła za moim śladem.
            Po pół godziny zabawy na parkiecie wróciłyśmy do loży. Dopiłam drinka i zamówiłyśmy kolejne shoty. Moja oparzone ręka dała się we znaki. Zaczęłam ją drapać, błagam co mogę sobie zrobić przez głupie drapanie. Ulżę sobie, nie zrobię sobie nic.
            Wstałam gwałtownie, zachwiałam się mocno, to musiało być spowodowane alkoholem, z resztą głowa też mnie zabolała, opadłam z powrotem na czerwonej pufie. Larra wypiła shota i poklepała miejsce obok siebie. Chciałam podejść do niej, ale kiedy tylko podniosłam swoją gorącą dupę z kanapy wszystko zaczęło wirować.
- Wii, wszystko okej? – zapytała mnie mój przyjaciółka.
- Nie…bardzo. – powiedziałam, po czym runęłam na ziemię tracąc przytomność.

***

            Obudził mnie cholerny ból brzucha i głowy. Na nadmiar tego wszystkiego, strasznie piszczało mi w uszach. Zwinęłam się w kulkę. Usłyszałam kroki. Ktoś kucnął naprzeciwko mnie.
- Winter. – nie, tylko nie Niall. Opieprzy mnie z góry na dół, a potem usłyszę „A nie mówiłem?”. – Otwórz oczy, Kangurku. – uchyliłam powieki, najpierw zobaczyłam twarz blondyna, a gdy przeniosłam wzrok na okno, światło słoneczne mnie poraziło. Zacisnęłam mocno powieki.
- Winter, pokaż oczy.
            Pokręciłam przecząco głową. Przez światło praktycznie nic nie widziałam. Po chwili poczułam jego palce na mojej powiece. Otworzył moje oko, po czym zaczął je oglądać jak lekarz.
- Winter, jesteś pod wpływem narkotyków, musisz zwymiotować. – powiedział. Nakryłam się kołdrą, mając nadzieję, że odbierze to jako sprzeciw. Wymiotowanie, nie dziękuję, przez jadłowstręt dość dużo wymiotowałam. Nie będę powodować wymiocin. To już nie moja bajka.
            No cóż, z Niallem Horanem się nie dyskutuje i powinnam sobie to zapamiętać. Chłopak nie pytając mnie o zdanie, wyjął mnie spod kołdry biorąc na ręce w stylu panny młodej. Lekko otworzyłam oczy, byłam w samych majtkach i za dużej koszulce. Podrzucił mnie lekko, poprawiając ułożenie mojego ciała. Nie miałam siły na nic. Niech on mnie w końcu zostawi w świętym spokoju.        
            Usunął rękę spod moich nóg. Przytrzymał bym się nie przewróciła. Po chwili siedziałam na zimnych kafelkach w toalecie.
- Winter, musisz zwymiotować, jak nie sama, to ja ci w tym pomogę, ale to nie będzie przyjemne. - starał się nawiązać ze mną kontakt wzrokowy. – Hej, słyszysz.
            Pokiwałam głową.
- Z mojej strony będzie to wyglądać, tak że będę uciskać twój brzuch, uwierz mi to nie jest przyjemne. – Powiedział. Nie odezwałam się ani słowem. Chłopak usiadł za mną, i po chwili poczułam jak układa pięść na moim brzuchu.
- Nie, nie, dam radę. – jęknęłam. Od razu się cofnął
            Otworzyłam lekko oczy. Jak uciśnie mi brzuch to mu wydrapię oczy. Wzorkiem odnalazłam jakąś szczoteczkę. Z ziemi sięgnęłam po nią. Pochyliłam się nad ubikacją, nie byłam w stanie tego zrobić, kiedy on na mnie patrzył.
- Niall, odwróć się. – usłyszałam jak chłopak wzdycha ciężko. – Proszę.
            Byłam pewna że przewrócił oczami, ale wysłuchał mojej prośby. Wsadziłam szczoteczkę do gardła, potem poszło z górki. Zwymiotowałam do kibla, chyba faktycznie coś mi dosypali, bo rzygi był dość dziwnego koloru. Spłukałam wodę w klozecie, zmęczona usiadłam na podłodze. Szczoteczka leżała gdzież za muszlą.
            Chwyciłam rękoma umywalkę; podciągnęłam się. Wypłukałam usta.
- Chcesz się napić? – zapytał niemal od razu.
- A mogę coś zjeść?

- Daj sobie pół godziny. Idź się położyć. – popchnął mnie w stronę jego sypialni. Posłusznie udałam się do jego pokoju. Byłam bardzo zmęczona, a do tego kac mnie trzymał, po wczorajszym "balu". Owinęłam się szczelnie kołdrą i zamknęłam oczy. 

15 komentarzy:

  1. Ten rozdział jest świetny! Jak każdy zresztą. Dzieje się coraz wiecej...oł jee. Nie moge się doczekac następnego rozdziału! Mam nadzieje, że będzie szybko bo umre ;< Chce więcej Nialla i Winter !! <3 Pozdrawiam : *

    OdpowiedzUsuń
  2. Zła Wii xD biedactwo :( ale dobrze że Niall tam był :) Jak ja się ciesze że teraz dodałaś rozdział , jestem po ćwiczeniach i wszystko mnie boli a ten rozdział mnie bardzo ucieszył więc Wielkie DZIĘKI <333333333333333333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo fajny rozdział!! Wręcz świetny!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Odjazd! Oby następny był szybko. Nie mogę się doczekać!!!

    OdpowiedzUsuń
  5. NIALL AHAHA. ALE DOSTAŁEŚ ! AHAHA.
    ROZDZIAŁ JEST ŚWIETNY !
    JA TAM CHCIAŁABYM ŻEBY WINTER Z DYLANEM CHWILĘ BYŁA !

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojojoj coś czuje, ze Wii czeka dość ciekawa rozpowa z Niallerem. Rozdział jak zawsze świetny dziękujemy, że piszesz xoxo
    ~Tori

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetnyyy ♥ czekam aż dodasz następny ♥

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale Wiw nawywijała, na pewno Niall z nią poważnie porozmawia :) czekam na nexta xoxo

    OdpowiedzUsuń
  9. jacie, podziwiam że masz chęci do takiego pisania ;)
    obserwujemy? :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaa Violent to najlepsze opowiadanie jakie czytalam!! Zdradzisz przynajmniej kiedy się wszystko wyjaśni z wyścigami, Winter i Danem? :**

    OdpowiedzUsuń
  11. KOCHAM TEGO BLOGA SZKODA ŻE MUSICIE ZAWIESIĆ :C

    OdpowiedzUsuń
  12. Swietny rozdziaal jak zwykle zreszta :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny rozdział !!! Zresztą jak każdy. Już nie mogę się doczekać następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie błagam!! Nie wytrzymam do lipca!! :( Zakochałam się w tym blogu! Jest cudowny!! <3

    OdpowiedzUsuń