- No! Głębiej! Boże
Niall! Dobrze…właśnie tak…dżizas uważaj może co? – patrzyłam na chłopaka. – No
a teraz mów.
- Muhmy mamhmy.
- No oni trochę to nie przypominało „Chubby Bunny” ale
nich ci będzie. Dobra dajesz piętnastą. – podałam chłopakowi piankę do ręki.
Kiedy znów na niego spojrzałam nie mogłam nie wybuchnąć śmiechem. Zaczęłam się
zwijać ze śmiechu na ziemi. Po chwili usłyszałam śmiech blondyna co oznaczało
że wypluł wszystkie pianki. Jego mina była bezcenna a do tego pianki wypadające
mu z buzi. Całość byłą komiczna i obleśna za razem.
- Nigdy więcej tego nie rób. – śmiałam się.
- A kogo to był pomysł. – podniósł się na łokciu.
- No mój. – zaśmiałam się.
- To może teraz twoja kolej co?
- Który dzisiaj?
- Chyba 4 marca a co? – boże ten czas tak szybko zleciał.
Nie mogłam uwierzyć ze znam się z tym dupkiem 3 miesiące.
- Dzisiaj jest Pancake Day! W takim razie zagramy w
Pancake Challenge. Co ty na to? – popatrzyłam na chłopaka błagalnym wzrokiem.
Cały
ranek przesiedzieliśmy na dachu oglądając głupie American Pie na moim
telefonie. Oprócz tego ze zwinęłam mu kurtkę bo było zimno było całkiem fajnie.
Wymyśliłam że skoro ma pianki to można zagrać w Chubby bunny. Było świetnie.
- Okay. O ile chcesz się tak pokazać przy ludziach. –
wskazał na mój ubiór.
- A co mi tam. Niech wiedzą jakim to jestem dresem. –
założyłam ręce na piersi ówcześnie narzucając kaptur na głowę. Niall zaciągnął
sznurki od kapuzy. – Ej! – Ściągnęłam materiał z głowy.
Niall już
stał na nogach z wyciągniętą ręką w moją stronę. Trzymając go za rękę
podniosłam się z ziemi. Zeszliśmy po schodkach kamienicy, po czym ruszyliśmy
jedną z uliczek umieszczonych między kamienicami. Niall otworzył przede mną
drzwi do restauracji. Oczywiście nie obyło się bez kłótni na temat tego kto
płaci, albo czy raczej mogę zapłacić sama za siebie, ale nieee…bo po co. Kiedy
czekaliśmy na nasze naleśniki spojrzałam na swój ubiór i Nialla.
- Boż… przy mnie wyglądasz jak milion funtów. – mruknęłam.
- Nie przesadzasz?
- Niall mam na sobie męskie dresy, moje włosy wyglądają
jak natapirowane bo jedyne co nimi zrobiłam to związałam je gumką. A i przy
okazji, trochę ubabrałam ci nogawki bo są tak długie że deptam je piętami. –
wypaliłam.
- Powiem ci że wyglądasz cudownie. – zaśmiał się. – Jak
brzydkie kaczątko.
- Wal się. – wydęłam usta i obróciłam głowę w bok.
- Hej kangurku nie obrażaj się. Będę miły.
- Sranie w banie. – pokazałam mu język.
Przed
nami pojawił się kelner w wielkimi pancake’ami. Było ich aż piętnaście, trochę
syropu klonowego i truskawki. No przecież ja tego nie zjem.
- To jak? Kto pierwszy?
- Chyba śnisz.
- Dobra, kto zje więcej. – Zaczęliśmy wbijać widelce w
górę naleśników. Starałam się to zrobić tak bym mogła przeżuć spokojnie kęsy
naleśnika ale wszystko się powywracała no talerzu; dałam sobie z tym spokój.
Wsadziłam trzypiętrowy kawałek naleśnika oblanego syropem. Spojrzałam na swój
talerz i Nialla. Przecież on nie miał już połowy gdy ja ledwo uporałam się z
jedną trzecią.
Dzielnie
jadłam dalej dopóki z talerza blondyna nie zniknęło wszystko. Popatrzyłam na
chłopaka słodkimi oczami.
- Zjesz ze mną? Sama nie dam rady.
- Okej. – chwycił swój widelec i zaczęliśmy jeść z jednego
talerza. Ludzie się na nas patrzyli gdy co chwile której wybuchało śmiechem.
Niall uwalił się syropem klonowym a ja przyczepiłam sobie truskawkę do nosa
robiąc zeza. Zostałam sfotografowana. Jak zobaczyłam zdjęcie myślałam że padnę
trupem.
- Boże, jestem dalej uwalona tą truskawką?
- Tutaj. – pokazał na mój policzek.
- Tu? – dotknęłam swojego policzka.
- Niżej.
- Tu?
- W lewo…nie to lewo. – zaśmiał się. – Czekaj.
Usiadł
obok mnie i pochylił się nade mną. Starł truskawkę kciukiem. Gdy poczułam jego
palce na mojej skórze przez moje ciało przeszedł dreszcz, jak wtedy gdy
złapał mnie przed upadkiem.
Przyłapałam
siebie i Nialla na tym że wpatrywaliśmy się w siebie…znowu. Otrząsnęłam się
szybko, z resztą chłopak też jakby się obudził z transu. Dokończyliśmy moje
naleśniki. Byłam tak objedzona że nie chciało mi się wstawać z krzesła. Koniec
końców Horan wziął mnie na barana i zaniósł do samochodu.
Obudziłam
się na mojej rozłożonej kanapie. Byłam zakopana w pościeli. Spojrzałam na
telefon. 12.00.
Otworzyłam
Sms od Nialla
Zasnęłaś w samochodzie, nie budziłem cię, bo
sądząc po super humorku
Po pobudce o 3 rano to byś mnie zabiła Niall
xx
Uśmiechnęłam się pod nosem. Podoba mi się twój tok
myślenia Horan. Faktycznie zabiłabym go gdyby mnie obudził. Potrafię być
wybredna. Podniosłam się z kanapy tylko po to żeby przenieść się na kanapę w
salonie. Czekała tam na mnie taca z babeczkami, miska sałatki i mama
wpieprzająca czekoladę.
- Mamo, ty nie możesz czekolady, znów się uzależnisz. –
powiedziałam upadając obok mnie.
- Skarbie ojca nie ma to mi wolno, czego oczy nie widzą
tego sercu nie żal. Czy jakoś tak – mruknęła wkładając pasek do buzi.
- Okey. – sięgnęłam po babeczkę.
- No to jak tam. Co u Nialla? – zapytała prosto z mostu.
- Jezuuuuuuus!!! Mamo!! Nic, po prostu nic się nie dzieje.
– przywaliłam otwartą dłonią w czoło.
- No jasne, to dlaczego wyszliście z domu o trzeciej rano
i przyniósł cię na rękach. Nie wspominając o tym że uczepiłaś się go jak
małpka.
- Co?! Jezus wali mi na mózg.
- Mówiłaś przez sen…ostatni raz gadałaś śpiąc przy Deanie.
– zaśmiała się. – że jest dupkiem którego kochasz najbardziej na świecie i
żałujesz że nie jesteście biologicznym rodzeństwem.
- No ale to prawda. – mruknęłam.
- To słuchaj co mówiłaś dzisiaj. Było zajebiście,
naleśniki były pycha…teraz uważaj…Niall…kurwa dlaczego otaczam się pojebanymi
przystojniakami, którzy potrafią zapewnić rozrywkę.
- Kłamiesz, ludzie nie składają tak długich zdań podczas
snu.
- Jesteś wyjątkiem. – wyjęła telefon i puściła mi
nagranie. Kiedy usłyszałam moje słowa czułam jak się rumienie.
- Niall stał a ty nagrywałaś co mówię?
- Tak.
- On to słyszał? Boże, jak ja się teraz pokażę komukolwiek
na oczy. Ale wstyd.
- Przynajmniej wie że uważasz że jest przystojny.
- Nie uważam! – wybuchłam.
- Pierdol, pierdol ja
posłucham. Nie mów mi że cię do niego nie cięgnie…
- Nie? Dobra jest przystojny…-
popatrzyła na mnie spod byka. - …mega…przystojny.
- Lepiej.
- Ale ja go nawet nie lubię.
- Winter…
- Boże nie…lubię go ale lubię a
nie to co ty sobie ubzdurałaś.
- Przypomnisz sobie moje słowa. Ja chcę zobaczyć małe
Horanki okey?
- Nie gadam z tobą. – mruknęłam wstając z fotela. Wróciłam
do pokoju. Chwyciłam za laptopa i weszłam na
Skypie. Wcisnęłam zieloną słuchawkę przy imieniu Lilah.
- No syn marnotrawny
dzwoni - na wstępie zobaczyłam moje
przyjaciółki z różowymi włosami. Niby Mia i Lilah były z różnych rodzin ale
ubierały się jak bliźniaczki dzięki temu praktycznie były do nierozróżnienia,
bo nawet makijaż zawsze miały taki sam, kolor włosów manicure u pedicure też.
- Oj no nie obrażaj się Lilah. – jęknęłam w stronę
laptopa.
- Wyobraź sobie że
mam ochotę was zatłuc. Ciebie, Deana i bliźniaków. Jesteśmy tu same a wy sobie
imprezujecie w najlepsze,… - Oczywiście Lilah przerwała Mii w środku
zdania.
- Dean w sensie
metaforycznym, no ale kurde na nie ma co robić, nikt ostatnio nic nie zarysował,
bo nie ma wa,s więc nie ma po kim poprawiać lakierku. No nic, co tam w Wielkiej
Brytanii?
- Oprócz tego że moja mama chce mnie zeswatać a Niallem to
nic. – mruknęłam podirytowana.
- Czekaj, jaki
Niall?
- A czy to
ważne? – zapytałam.
- Bo w Londynie się
taki jeden ściaga na „H”, H…H…Ha…- Lilah nie mogła sobie przypomnieć
nazwiska.
- HORAN! – wykrzyknęła
Mia – Dean rozmawiał z takim gościem co
znał tego Nialla, podobno na twój ‘Brat’ jeździł sobie na wakacje do Londynu to
wyrabiał sobie tutaj niezłą opinię jeśli chodzi o wyścigi. Ale to chyba wiesz…ale
żeby poznać mistrza tamtejszych torów, no nie źle. – Zagwizdała. – Przystojny jakiś? – wyrwało im się tym samym momencie.
- Ohh zamknijcie się.
Opowiadanie jak zwykle piękne, zajebiste nie do opisania *O* *-* <3 Mam to samo ;c Nie martw się będzie dobrze ;) Czekam na kolejny rozdział :* <3
OdpowiedzUsuńMo i jak zwyw zajebisty! Czemu ja tak nie pisze? Kurna no myśla£am że Niall ją pocałuje z tą truskawka! I nareszcie Wii się przyznała! Tylko nam dwie prośby
OdpowiedzUsuń1. Powiedz nam jakoś więcej o Dean'ie
2. I błagam kiedy oni się pocsłują?!
WENY ŻYCZĘ I SO SORRY ZA BYKI xxd
oooo współczuję. A rozdział boski nie mogę z tych tekstów i wg boski imagin <3 Wg kiedy jakoś nie wybudzą się z transu i się pocałują. Ja no tak tak długo czekam ale zawsze się obudzą i ja taki nie było tak blisko
OdpowiedzUsuńPrześwietny!! Xx
OdpowiedzUsuńCudowny *O*
OdpowiedzUsuńZresztą jak zawsze <3
Już się nie mogę doczekać na nn ;*
Świeeeeeeeetny * ,* Kocham *,*
OdpowiedzUsuńBoże! Ten rozdzial jest genialny! Te pierwsze zdanie było takie heh dziwne i na początku nie wiedziałam o co chodzi i skojarzenia były . Nie nic. Piszesz świetnie na serio, masz wielki talent. Czytałam i czytac bedę twoje wszystkie opowiadania bo są świetne! Życze ci dużo weny i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJaki ten rozdział loffki foreffki <33 A tan początek.... hymm te skojarzenia :D A szkołą się nie przejmuj ;33 pouczysz się i będzie dobrze ;** Tylko nie wiem jak ze mną będzie... nw czy wytrzymam :'( Bo robi się bardzo ciekawie :]]
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :D Najlepsze mam Wii. :D Trzy kciuki za twoje oceny <3
OdpowiedzUsuńPUSALAS W "MENTASTICK" ZE TO TWOJ DRUGI ZAKONCZONY BLOG.
OdpowiedzUsuńDASZ LINKA DO PIERWSZEGO NA TT??
Plosssse
@NadeThirlan :*
Ps. Czekam na next *.*
świetnie piszesz!!! wow! masz talent!! mogłabyś napisać prawdziwą książkę i zwrócić się do jakiegoś wydawnictwa, serio. Próbując nic nie stracisz a ja myślę, że wyłącznie zyskasz! świetne!
OdpowiedzUsuńJako, że jestem tu pierwszy raz to chciałabym zaprosić Cię i na mojego bloga :) jeśli mnie zaobserwujesz z wielką radością się odwdzięczę tym samym!
Miłego dnia i tak trzymaj, świetny blog!
www.thegrisgirl.blogspot.com.es